Kontekst (łac. contextus – związek, łączność, zależność).
W znaczeniu językowym (komunikacji międzyludzkiej) – zależność znaczenia treści jakiegoś fragmentu tekstu, wypowiedzi lub słowa, od treści i znaczeń słów ją poprzedzających lub po nich następujących. Np. słowo "morze" rozumiemy przede wszystkim jako dużą ilość wody, lecz wypowiedź "morze piasku" rozumiemy jako pustynię, czyli obszar bezwodny, a słowo "morze" jest w tej specyficznej frazie synonimem bezmiaru, dużej ilości. Bardziej precyzyjnie, słowo "morze" zostało tu użyte w sensie metaforycznym/przenośnym.
W wielu przypadkach chwilowy kontekst dyskusji/rozmowy/intencji/negocjacji zmienia istotnie znaczenia używanych słów, ale nie zawsze jest wychwytywany przez rozmówców, co w efekcie może prowadzić do nieporozumień i konfliktów.
Inne nauki używają słowa "kontekst" do zakomunikowania zależności (czasami dość odległych) jednych zjawisk od innych, danego zdarzenia od splotu innych zdarzeń.
Po co umysł ma tę cechę szukania zależności i łaczenia w związki?
Przykłady związków;- związek przyczynowo-skutkowy, związki chemiczne, związek frazeologiczny, związek przynależności, związek rządu, związek zgody, związek małżeński, Organizacja Wojskowa Związek Jaszczurczy, Żydowski Związek Wojskowy, Związek Narodu Polskiego, Związek Artystów Scen Polskich, Związek Patriotów Polskich, Buddyjski Związek Diamentowej Drogi Linii Karma Kagyu, Związek Badaczy Biblii w RP, Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich, itd.
Myślenie kontekstowe umozliwia nam więc porządkowanie i katalogowanie wiedzy według wiary umysłu, lub interesu, by ją łączyć w całości, te zaś w większą całość. Bez tego porządku, mamy w głowie bałagan ( jak czasem w komputerze). Jeśli mamy bałagan w głowie, taka głowa jest do niczego.
Każdy umysł ma jakiś algorytm, który porządkuje wiedzę. Prawidłowy algorytm to skarb.
Porównajmy dwa algorytmy zarządzające dwoma fragmentami tekstów na temat historii przedwojennej Polski, by widzieć, jak działa myślenie kontekstowe.
Leszno 19, dziś al. "Solidarności" – Jerzy S. Majewski 2004-02-03 , Gazeta Wyborcza
Tu zapominali się w tańcu słynny wielkopolanin Edward Raczyński, dzieci targowiczanina Szczęsnego Potockiego, tu też powstał poemat "Maria" Antoniego Malczewskiego.
Pierwsze małżeństwo księżnej Franciszkowej Pelagii Sapieżyny z Potockich, słynącej ponoć z urody i inteligencji, nie było szczęśliwe. Rozwiodła się z mężem, wielkim panem z Litwy, i przeniosła do Warszawy. Urządziła się w kilkupokojowym apartamencie pałacu Gorzeńskich u zbiegu Orlej i Leszna. Mieszkała tu z córeczką Anielą. "Dziewczęciem wielce uzdolnionem do polyglotyzmu, gdyż jako dziesięciolatka mówiła kilkoma językami. Była to późniejsza ordynatowa Konstantynowa Zamoyska" – pisał w 1930 r. varsavianista Aleksander Kraushar.
Apartamenty księżnej Pelagii tętniły życiem. Nie było tygodnia bez uczt i balów. Stale bywało na nich rodzeństwo i krewni pani Pelagii, potomstwo osławionego targowiczanina Stanisława Szczęsnego Potockiego i jego pierwszej żony Józefiny z Mniszchów. Rolę drugiej gospodyni często odgrywała hrabina Róża Potocka, początkowo wydana za Antoniego Potockiego z linii prymasowskiej, potem zaś, po rozwodzie w 1813 r., żona Władysława Branickiego. Drugi teść hrabiny Róży, tak jak i jej ojciec, był targowiczaninem. Tymczasem jej syn Ksawery Branicki wyróżnił się nie tylko liberalnymi poglądami, ale i głębokim patriotyzmem.
Nie wybiegajmy jednak aż tak daleko w przyszłość. Jest dopiero epoka Księstwa Warszawskiego. Salę balową uświetniają siostry pani Pelagii. Wszystkie miały życie ciekawe, ale w uczuciach wielu z nich brakowało szczęścia. Ich pierwsze małżeństwa rozpadały się. Wiktoria dwukrotnie wychodziła za cudzoziemców. Najpierw za Oktawiana Choiseul de Gouffiera, potem zaś za Rosjanina generała Aleksieja Nikołajewicza Bachmietiewa. Największe dramaty czekały na Wiktorię. Obaj jej mężowie, najpierw Jan Potocki w 1815 r., potem zaś słynny wielkopolanin Edward Raczyński (1845), popełnili samobójstwo. Ten ostatni, wielki patriota, założyciel m.in. Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, zginął, każąc zaufanemu słudze wystrzelić do siebie z armaty. (….)
Węgielnica w Dobrzycy
Pałac Gorzeńskiego w Dobrzycy to do dziś jeden z najlepszych w Polsce przykładów sztuki klasycyzmu. Stanął tuż po ostatnim rozbiorze Rzeczypospolitej w latach 1795-99 według projektu Stanisława Zawadzkiego. Czy Zawadzki projektował coś dla Gorzeńskiego także na Lesznie w Warszawie? Być może. Rezydencja w Dobrzycy powstała na niespotykanym planie węgielnicy – dla członków loży masońskiej symbolu prawa i obowiązku. W ten sposób właściciel podkreślił swą przynależność do masonerii i fakt, że w pałacu odbywały się posiedzenia loży. Bogate treściowo były także malunki we wnętrzu pałacu. Ich autorem był znakomity malarz Antoni Smuglewicz. Nic nam nie wiadomo, by podobnie bogaty wystrój miał zdobić wnętrza warszawskiej siedziby Augustyna Gorzeńskiego.
Stanisław Krajski- Metody walki masonerii z Kościołem
Tekst wystąpienia w „Rozmowach niedokończonych” w dniu 28.11.02.
W końcu wieku XVII powstał już szczegółowy plan rozbiorów Polski
Głównym inicjatorem i wykonawcą miał być August II Mocny Sas postawiony bardzo wysoko w hierarchii masońskiej i przygotowywany do odegrania tej roli już od dziecka. Jak pisze Morawski: „Jak nam wiadomo od młodu wtajemniczał się przyszły król Polski – przy pomocy najpewniej Paulego w kunszty magii, alchemii, astrologii, geomancji i kabalistyki” (s. 109)
Masonii długo i staranie przygotowywali objecie przez niego tronu polskiego. Pisze o tym jeden z nich, niejaki Manteuffel, szef centrali wywiadowczej Bruhla sprawującego potem niepodzielną władzę w Polsce w imieniu masonerii w wydrukowanym wówczas „Liście przyjaciele Prusaka do przyjaciela Holendra o zbliżającej się elekcji polskiej”: „Sprowadziłem do Berlina z Polski wyborową sforę psów swoich wywiadowczych, naradziłem się z nimi poufale,…wyposażyłem ich na własny swój rachunek kilku tysiącami guldenów i odesłałem jak najszybciej się dało, do ich prowincji”. Akcja, które potem została znacznie rozszerzona, akcja przekupstwa, szantażu, gróźb dała, jak wiemy, rezultaty.
W tym samym czasie zaczęto rozpowszechniać różokrzyżowe proroctwo, które głosiło: „Dzielne, wojownicze…nasienie Ruty saskiej za pomocą konfederacji i konspiracji wyżeniesz papieża, cesarza i pozostałych dynastów papistycznych z ich siedzib” (s. 111). W proroctwie tym była mowa również o rozbiorach Polski.
Obok niego krążył również słynny dokument różokrzyżowców pt. „Confesio Fraternitatis”, w którym było napisane: „Mamy za zadanie ustanowić w Europie nowy porządek rzeczy. Już zaatakowana została tyrania papieża (zrazu tajnie), strącono go w Niemczech, następnie rozdrapiemy go pazurami, a jego ośle ryki zagłuszone zostaną rykiem lwa”.
W tym samym czasie zapowiadał to też potępiony nawet przez protestantów za czczenia „świętego diabła” niejaki Petersen, który pisał „Sas zostaje królem polskim i pod cesarzem rzymskim z plemienia Ruty papież zupełnej doznaje zagłady”
August Mocny rozmowy na temat rozbiorów Polski zaczął już prowadzić w 1703 r. z królami Fryderykiem i Karolem (s. 141). Gotowy już projekt rozbiorów powstał w 1709 r. W 1710 r. pisał król pruski do swego posła w Warszawie, że punkt piąty podpisanej z królem polskim „pertraktacji” dotyczy rozbioru.
Jak podaje Konopczyński w 1721 z planem rozbiorów zapoznawano poszczególne europejskie dwory królewskie (143).
Odwiedzając Warszawę w 1733 r. August Mocny powiedział publicznie: „trzeba Polaków nauczyć rozumu, a że nic ku temu nie posłuży lepiej niż rozbiór”. (s. 144). Rozbiory Polski opóźniła znacznie śmierć króla, która nastąpiła w tym samym roku.
Już w początkach XVII w. masoni powołali w Dreźnie do życia specjalną lożę masońską, która miała zajmować się tworzeniem i realizacją planów mających doprowadzić do rozbioru Polski. Loża ta nazywała się „Okrągły stół”. Jego kształt miał być symbolem hasła „Wolność, Równość, Braterstwo”. Fundament ideowy tej organizacji stanowiły, jak pisze Morawski, alchemia i satanizm. Na jej czele stał poczatkowo August Mocny. Jego prawą ręka był znany już nam Manteuffell, który występował pod pseudonimem „Diabeł”. Przy okrągłym stole wiele do powiedzenia mieli Jan Klemens Branicki i jego żona oraz Jan Aleksander Lipski, potem biskup krakowski, kardynał i wreszcie Prymas Polski (125).
Podstawowe plany, których realizacja miała ułatwić rozbiory mówiły o osłabieniu gospodarczym Polski (Sasi wyciskali ja jak cytrynę), zmniejszeniu liczby wojska i osłabieniu go, demoralizacji i skorumpowaniu szlachty (co udało się w znacznej mierze), demoralizacji szlachcianek, (co również było skuteczne w znacznej mierze), rozbiciu i demoralizacji Kościoła polskiego (co także się powiodło).
Tak pisze o tym Morawski: „Naród okazuje się zazwyczaj tyle wart, ile wart jest jego episkopat, którego przecie starożytna nazwa grecka mówi o zadaniach czuwania, nadzorowania nad społeczeństwem. A jakże rzecz ta się miała z naszym społeczeństwem polsko-saskim, jakich tuzów ascezy – jeżeli tak paradoksalnie wyrazić się wolno – liczył Kościół polski w dobie Augusta konwertyty?”
Tu Morawski wymienia długą listę znanych z nieprawości, niemoralności i zdrady narodowej dostojników Kościoła.
Wiele miejsca poświęca prymasowi Lipskiemu cytując obficie Askenazego, który pisał miedzy innymi: „Lipski…człowiek małego serca, równie malej świątobliwości infułat…intrygant,… bez żadnych podstaw moralnych…karciarz i smakosz, który bawiąc się, robiąc politykę, robiąc przede wszystkim własna karierę…dawał gorszący przykład nieposzanowania dla wysokiej godności Księcia Kościoła i podniosłych obowiązków duszpasterza”. (s. 67).
Wiele pisał też Morawski o innym prymasie Polski Gabrielu Podoskim określając go jako „ucznia Bruhla” i jako „zmorę następnego panowania” i ujawniając, że był pod pełną kontrolą swojej utrzymanki, luteranki z Gdańska. Jeden z dzisiejszych masonów polskich poświęcił w „Wolnomularzu Polskim” artykuł Prymasowi Podoskiemu. Jako wybitnemu masonowi. W następnym artykule w tym samym masońskim piśmie przyznaje, że Podomski był zdrajcą, ale broni go pisząc, że przecież był „do śmierci wierny swej kochance”, „miał szerokie europejskie horyzonty” był człowiekiem „myślącym, postępowym, liberalnym choć błądzącym”. (WP bez daty wydania). Morawski charakteryzując przedstawicieli polskich elit politycznych tamtych lat przedrozbiorowych podaje za ich przykład niejakiego Przebendowskiego, który zwykł mawiać: „Niech diabli wezmą Rzeczpospolitą, skoro mnie w niej źle”.
Oczywiście Kościół miał wtedy swoich wielkich i świętych biskupów i księży. Zdrowy też w znacznej mierze był naród polski. Tak pisze Morawski: „Ten naród, który instynktownie bał się Niemca, który zdradę pierwszego Sasa przeczuł, jak ten młody Potocki, co w obozie królewskim naszedł z towarzyszami namioty wielkiego hetmana koronnego Jabłonowskiego, wołając „Tyś dał nam Niemca Króla, tyś nas Szkotom zaprzedał” czy warszawiacy, co grozili Niemcom „nieszporami sycylijskimi” i strzelali do karocy królewskiej na Krakowskim Przedmieściu”.
Jeśli uznamy, że GW to ”związek” umysłów formujących umysły Polaków według własnego algorytmu, możemy słusznie wnioskować, że tym algorytmem jest kompleks winy, mściwość, szyderstwo, dalej nienawiść. Co z tego mamy mieć? Słabość.
Algorytmem RM jest porządek moralny, prawda, troska o świat uporządkowany Bożymi prawami. Z tego płynie siła.
Co nam Wyborcza szykuje jako alternatywę dla patriotyzmu związanego np. z Marszem Niepodległości, czy ruchem Radia Maryja?
”Stocznia” zaprasza na cykl spotkań o zaangażowaniu społecznym w Warszawie: W poszukiwaniu utraconego miasta. Wirtualny spacer śladami dawnych warszawskich społeczników prowadzi Jerzy S. Majewski. 23 listopada 2009, Stocznia, ul. Bracka 20a.
O Stoczni
Pracownia Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia” powstała w celu krytycznego i rzetelnego opisywania wyzwań dotyczących życia społecznego w Polsce oraz poszukiwania i upowszechniania skutecznych, innowacyjnych i opartych na partycypacji obywatelskiej metod reagowania na nie. Stawia sobie za cel także formację i rozwój intelektualny osób z różnych środowisk, gotowych do wykraczającego poza indywidualne interesy angażowania się w sprawy publiczne.
Szczególnie ważne w działaniach Stoczni jest wzmacnianie współpracy między dwoma środowiskami: badaczami-akademikami oraz aktywistami społecznymi, działającymi takżew organizacjach pozarządowych.
Działania podejmowane przez Stocznię koncentrują się wokół trzech kluczowych zagadnień: rozwoju wspólnot lokalnych, innowacji społecznych oraz partycypacji obywatelskiej. Stocznia chce być pomocna w budowaniu i uzupełnianiu wiedzy na temat społecznych wymiarów aktywności lokalnej i rozwoju lokalnego. Chce także być miejscem debaty o znaczeniu, naturze i warunkach sprzyjających rozwojowi innowacji społecznych. Ma ponadto ambicję, by stać się jednym z inicjatorów szerszej refleksji o istocie i metodach partycypacji obywatelskiej.
Fundacja Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych (FISE) jest niezależną organizacją działającą nie dla zysku. Utworzona została w 1990 roku przez osoby, które w okresie PRL związane były ze środowiskiem opozycyjnym. Przez lata w Radzie Fundacji zasiadał Jacek Kuroń i Michał Boni, do dziś należy do niej Henryk Wujec.
Misją organizacji jest działanie w sposób systemowy na rzecz wzrostu zatrudnienia.
Działania Fundacji koncentrują się wokół problematyki bezrobocia, rynku pracy i zatrudnienia. Dotychczas zrealizowaliśmy ponad 150 projektów, przeszkoliliśmy blisko 8 tysięcy pracowników publicznych i prywatnych instytucji rynku pracy, wydaliśmy kilkadziesiąt publikacji z zakresu usług rynku pracy, prowadzimy portal www.bezrobocie.org.pl poświęcony tym zagadnieniom.
Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości
Założycielem i fundatorem Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności był Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości, utworzony w 1990 roku, w celu wspierania gospodarki rynkowej w Polsce.
W lipcu 1989 roku Prezydent George H. W. Bush, przemawiając w polskim Sejmie, zapowiedział aktywne włączenie się USA w budowę gospodarki rynkowej w Polsce, między innymi poprzez utworzenie Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości.
Nazwiska;
http://www.pafw.pl/rada_dyrektorow/
I tak można za pomocą myślenia kontekstowego śledzić Wielki Związek Braci i Lóż miłujących z wielu powodów mały polski naród, który czemuś się im ciągle stawia okoniem. Dodajmy, że dla prawdziwych elit świata również jesteśmy najważniejsi, ale z całkiem innego powodu.
Dodam na końcu, że Nowy Ekran porwał się z motyką na słońca i jak nie złączy sił z Kościołem, uwikła nas w szkodliwe podziały, co oznacza nasz koniec.
Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas