Tak do niedawna się wydawało.
Ale nagle i niespodziewanie pod zarządem światłej Platformy i jej guru coś się zmieniło. Nie wiadomo, czy nakaz przyszedł z "góry" i jest jednym z elementów wszem ogarniającej inwigilacji, czy wykreował go samoistnie byt urzędniczy, który rozdymany do niebotycznych rozmiarów zaczyna coraz częściej żyć samodzielnie tworząc kolejne zakazy i nakazy niezależnie od woli swych demiurgów politycznych.
Do tej pory było tak, że nawet podczas najczarniejszych rządów państwa policyjnego kaczystów, aby wejść o 6 rano do naszego mieszkania potrzebny był nakaz prokuratora. Pewnie tylko to zadecydowało, że podczas tych dwóch lat wszystkich nas nie aresztowano, czego tak bardzo obawiały się media z Gazetą Wyborczą na czele.
Powodem tak silnego poparcia Platformy przez te środowiska miało być to, jak stwierdził Michnik, że "chce mieć pewność, iż jeśli ktoś zadzwoni o 6 rano, to będzie to mleczarz".
Częściowo to się sprawdziło, zarówno Michnik, jak również Kiszczak, Jaruzelski, Kaczmarek, oraz liczna grupa "biznesmenów" spod ciemnej gwiazdy może pod tymi rządami czuć się bezpiecznie.
Szkoda, że nie dotyczy to pozostałej części obywateli.
Ci obywatele mogą być nagabywani i odwiedzani w domach o dowolnej porze w imię szczytnego celu, jakim jest dbałość o porządek przez…strażników miejskich. Mogą się oni rozejrzeć w naszym obejściu, zapoznać z porządkiem w domu, przejrzeć nasze rachunki, a nawet zajrzeć do pieca, czy przypadkiem nie palimy banknotami, a wiadomo przecież, jak farba drukarska stosowana przez mennicę jest szkodliwa. Nie chodzi tylko o spalanie plastiku, czy gumy, ale także papieru, kartonów, wilgotnego drewna (przy okazji można sprawdzić źródło pochodzenia i kwit zakupu, czy na pewno od pana Zdziśka z Platformy, który jako jedyny ma skład w okolicy, bo on jeden spełniał kryteria do wydania koncesji).
Mandaty można dostać za palenie odpadami, brak umowy na wywóz nieczystości, a także za… niewpuszczenie strażnika do domu.
Do tej wizyty nie jest potrzebny żaden nakaz prokuratorski, zezwolenie, tylko i wyłącznie wola i chęć strażnika.
Strażnicy powołując się na ustawę o straży miejskiej i jej zapisy twierdzą, że nie możemy odmówić takiej wizyty, a każda odmowa może być karana odpowiednim mandatem.
Samorządy w całej Polsce ochoczo zaczynają korzystać z tych zapisów siejąc terror wśród właścicieli posesji, bo a nuż papier, który został użyty do rozniecenia ognia nie spełnia norm unijnych, a samą zapałką trudno ogień rozniecić. Wizyty zdarzają się zarówno z rana, jak i późną wieczorową porą, a panowie (i panie) w uniformach nawet po wygaszeniu ognia zabierają popiół do laboratoryjnej analizy (ile osób dodatkowo znajdzie zatrudnienie).
Jedno mnie tylko dziwi, że pospolici przestępcy i włamywacze nie wpadli jeszcze na ten patent.Były już kradzieże na inkasenta, na wnuczka, a przecież wystarczy tylko zainwestować w mundury straży miejskiej i każde drzwi staną otworem na oścież.
Jeśli jest przymus wpuszczenia takich "gości", to tylko patrzeć, jak jeden będzie nas straszył w kotłowni przy piecu, a pozostali w tym czasie oczyszczą nasze mieszkania ze wszystkiego.
I wtedy nareszcie będzie ekologicznie i czysto.
http://media.wp.pl/kat,1022943,opage,19,wid,14282428,wiadomosc.html
Prywatny przedsiebiorca z filozoficznym nastawieniem do zycia.