Mury. Mury totalitaryzmu. Bez nich ten system nie istnieje. Mury nie tylko naruszają prawa człowieka, ale odgradzają go. Mają za zadanie odgradzać go od Wolności i Prawdy. Od godnego życia.
System totalitarny zabiera człowiekowi osobowość, duszę. Obezwładnia, wkrada się w jego rozum i go rozmiękcza. Władza totalitarna zawsze obwarowana jest murem odgradzającym ją od manipulowanego społeczeństwa. Mury getta, kurtyna "miłości" lub metalowe barierki.
Życie na niby. Wyciszanie sumień. Wykreślanie pytań. Tak, i rozum może być czasem bezsilny gdy nie jest wspierany przez serce. Bo serce to człowiek. Bo w sercu ludzkim przebiegają prawdziwe podziały.
Komunistyczna propaganda mur berliński nazywała murem ochronnym przed faszyzmem. Miał 155 km długości. Wzdłuż muru stworzono pas "spalonej ziemi" zaminowanej i strzeżonej przez różne instalacje mające na celu uniemożliwienie niedozwolonego przekroczenia granicy.
Od strony NRD dostęp do muru był niemożliwy, dodatkowe ogrodzenie pasa granicznego stało od 30 do nawet 100 m od samego muru.
Wszelki ruch między obu częściami miasta został zatrzymany. Szybkie koleje miejskie przestały między nimi kursować. …
W 20 rocznicę upadku muru berlińskiego Palestyńczycy wspierani przez żydowskich aktywistów anty-izraelskich wyłamali przy pomocy hydraulicznego podnośnika jedno z przęseł nieslawnego muru w pobliżu wioski Nilin. Na jednym z bannerów wywieszonych podczas akcji był napis: "Nie ważne, jak wysokie, wszystkie mury upadną."
Rozdziela Autonomię Palestyską od Izraela. Państwo żydowskie nazywa go murem bezpieczeństwa, Palestyńczycy gettem. Wysoki na 8 metrów z drutem kolczastym. Palestyńczycy próbują wspinać się po sznurach lub przechodzić kanałami odprowadzającymi wodę. Wielu z nich ginie, od izraelskich kul.
Inny mur.
Zbudowany z barierek i zapór na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Mur zbudowany ze strachu przed modlącymi się pod krzyżem. Krzyż został odcięty od pozostałej części Krakowskiego Przedmieścia oraz od osób, które modlą się przy krzyżu. Taka lokalizacja płotów to decyzja komendanta stołecznego policji – mówi Ewa Gawor, szefowa warszawskiego bura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego. Wspominający, którzy będą przychodzić tu przez całą niedzielę, aby uczcić rocznicę katastrofy smoleńskiej, nie podejdą więc do miejsca, w którym do września zeszłego roku stał krzyż.
Tych murów w historii było znacznie więcej, choćby mury getta warszawskiego. Ale nie o to chodzi by wyliczać. Kard. Trujillo kiedyś powiedział: Jesteśmy jednak przekonani, że świat się zmienia. Tak jak upadły mury totalitaryzmu, tak też upadną mury moralnego relatywizmu.
Wierzę, że tak będzie. Czuję jednak niedosyt. Koło historii zatoczyło krąg. Jest też mur ze Smoleńska, okalający lotnisko. Także ten w którym zamknięto szczątki TU 154M… Uwięziony wrak samolotu. Dowód w sprawie i dowód, że totalitaryzm trwa.
Jeszcze wspomnienie na koniec tych dokumentalnych migawek. Fragment wywiadu udzielonego Teresie Torańskiej przez Joachima Brudzińskiego:
Wreszcie podjechaliśmy do bramy lotniska. I wie pani, co z nami wtedy zrobili? Odbili od bramy. Strażnicy nie wpuścili nas na lotnisko. Nielzia, nielzia. I trzymali pod bramą.
Proszę pani, nie przemawia przeze mnie frustracja, nienawiść, oszołomstwo polityczne czy fanatyzm. Jestem przekonany, i wszyscy w autokarze byli przekonani, że nie wpuszczono nas dlatego, że odbywały się w tym czasie ładnie wyglądające w telewizji gesty ściskania się pana premiera Putina z panem premierem Tuskiem. I gdybyśmy wjechali, ten teatr nie wyszedłby tak zgrabnie, jak wyszedł.
[..]
Podszedłem do samolotu wywróconego kołami do góry i… ścięło mnie. Jak osika padłem na kolana. Staszek Kostrzewski i Adam Lipiński, którzy stali obok, opowiadali mi potem, że nagle pacnąłem na ziemię, i przerazili się, że zasłabłem. Modliłem się.
Jarosław też się modlił. Przy wraku leżał wieniec.
– Kto położył?
Nie wiem. Ksiądz prowadził modlitwę. Niesamowita postać, młody kapłan, ale mądry, wyciszony. Jego obecność działała uspokajająco.
Podszedł do mnie jeden z chłopaków z Kancelarii Prezydenta, który miał zabezpieczać wizytę Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, więc był tam od rana. – O Jezu – zaczął – dobrze, że przyjechaliście. A potem wpadł w histerię. – Baliśmy się – mówił nam – że oni nas tutaj zabiją.
[…]
Podszedł do mnie jeden z oficerów BOR-u, bardzo poruszony. Nie znam nazwiska. Ściszonym głosem powiedział: Panie pośle, jesteśmy tu od rana, pilnujemy ciała pana prezydenta, nie odstępujemy go na krok.
– Bał się, że je porwą?
Nie wiem, może. On nie powiedział, że były próby porwania, tylko że „pilnujemy”. Żeby wszystko z nim było w porządku.
– A co groziło?
Nie wiem. On nie użył określenia „zbezczeszczenie”, ale powiedział, żeby w żaden sposób nie doszło do uchybienia jego godności.
Co panią dziwi, on też był tam od rana. Widział, co się działo.
[..]
Jarosław dokonywał identyfikacji. Wokół niego i ciała prezydenta – i to też było dla mnie przerażające – kręcił się tłum urzędników. Nie zarzucam im złej woli czy celowego działania, ale ich stosunek do tego ciała i w ogóle do tragedii był… no, co mam pani mówić… to Azja.
Jarosław mi potem opowiadał, jak wyglądało to z bliska. Jakiś żołdak stał przy ciele prezydenta rozkraczony, z czapką zsuniętą na tył głowy i z rękami w kieszeniach. Jarosław zwrócił mu uwagę. Pytali też go, czy zgadza się na pobranie DNA. Oczywiście odmówił.
[..]
A dalej było tak. Po półtorej-dwóch godzinach przyszła wiadomość, że nie ma zgody Putina, byśmy w nocy zabrali ciało do Warszawy. Jeżeli chcecie zostać, proszę bardzo, macie do dyspozycji hotel, a rano zorganizujemy uroczystości, to polecicie. Przekazał ją ambasador Bahr. A potem Putin powiedział Kowalowi, który do niego pojechał, że zna sytuację pana premiera związaną z chorobą jego mamy, wie, że chce wracać, ale niestety ma związane ręce i bez pożegnalnych uroczystości nie może wydać zgody na zabranie ciała prezydenta. Ale gdyby pan premier się zdecydował przenocować, to zaprasza.
To była, proszę pani, odpowiedź Putina – bo zemsta jest zbyt mocnym słowem – na to, że Jarosław Kaczyński nie pofatygował się do niego do namiotu, żeby ten łaskawie złożył mu swoje wyrazy współczucia. Jestem przekonany, że Putin w ten sposób „odwdzięczył” się za to, że został tak potraktowany przez Jarosława Kaczyńskiego.
I wtedy wszystko ułożyło mi się w głowie. Oni nas ogrillowali i znowu przytrzymali w hotelu celowo. Absolutnie celowo.
– Po co?
Proszę pani, oni zainscenizowali lub wyreżyserowali nasz pobyt w hotelu, bo liczyli, na pewno liczyli, że Jarosław – mówiąc kolokwialnie – popłynie i wyrzuci z siebie, co o nich myśli. Ich nie interesowały emocjonalne wypowiedzi Brudzińskiego, Lipińskiego, Kostrzewskiego, Bielana czy Kowala. Ale wyłącznie Kaczyńskiego.
– Myśli pan, że nie wiedzą?
Niekoniecznie.
– To po co?
No wie pani, to są kwestie konstruowania portretów psychologicznych, nie na doraźną korzyść.
I się zawiedli. Bo Jarosław, jak już pani mówiłem, to pierwsza liga. On się tam zachowywał nie tylko jak brat tragicznie zmarłego prezydenta, ale jak były premier polskiego rządu, i we wszystkim, co robił i mówił, czuć było – użyję mocnych słów – majestat Rzeczypospolitej. On wszystkie ich ruchy analizował. I nie popłynął, i nie mają na niego nic, po prostu nic".
całość:http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=9461
zdjęcie wiodące: "Pod ścianą" koncert Watersa z Pink Floyd
ps.
Herbert Zbigniew
Potwór Pana Cogito
1
Szczęśliwy święty Jerzy
z rycerskiego siodła
mógł dokładnie ocenić
siłę i ruchy smoka
pierwsza zasada strategii
trafna ocena wroga
Pan Cogito
jest w gorszym położeniu
siedzi w niskim
siodle doliny
zasnutej gęstą mgłą
przez mgłę nie sposób dostrzec
oczu pałających
łakomych pazurów
paszczy
przez mgłę
widać tylko
migotanie nicości
potwór Pana Cogito
pozbawiony jest wymiarów
trudno go opisać
wymyka się definicjom
jest jak ogromna depresja
rozciągnięta nad krajem
nie da się przebić
piórem
argumentem
włócznią
gdyby nie duszny ciężar
i śmierć którą zsyła
można by sądzić
że jest majakiem
chorobą wyobraźni
ale on jest
jest na pewno
jak czad wypełnia szczelnie
domy świątynie bazary
zatruwa studnie
niszczy budowle umysłu
pokrywa pleśnią chleb
dowodem istnienia potwora
są jego ofiary
jest dowód nie wprost
ale wystarczający
2
rozsądni mówią
że można współżyć
z potworem
należy tylko unikać
gwałtownych ruchów
gwałtownej mowy
w przypadku zagrożenia
przyjąć formę
kamienia albo liścia
słuchać mądrej Natury
która zaleca mimetyzm
oddychać płytko
udawać że nas nie ma
Pan Cogito jednak
nie lubi życia na niby
chciałby walczyć
z potworem
na ubitej ziemi
wychodzi tedy o świcie
na senne przedmieście
przezornie zaopatrzony
w długi ostry przedmiot
nawołuje potwora
po pustych ulicach
obraża potwora
prowokuje potwora
jak zuchwały harcownik
armii której nie ma
woła –
wyjdź podły tchórzu
przez mgłę
widać tylko
ogromny pysk nicości
Pan Cogito chce stanąć
do nierównej walki
powinno to nastąpić
możliwie szybko
zanim nadejdzie
powalenie bezwładem
zwyczajna śmierć bez glorii
uduszenie bezkształtem
Cud wcielonego ducha, pierwsze slowa z wiersza Cypriana Norwida pt. PISMO, czyli nie szermowac, krzyczéc, Lecz cala sila dzialac