Bez kategorii
Like

Mur medialny, którego podobno nie ma.

16/07/2012
484 Wyświetlenia
0 Komentarze
22 minut czytania
no-cover

Dziennikarka Polsat News przyznaje na Twitterze, że siebie nie znosi … Bo i kto by znosił, skoro musi w pracy wpatrywać się w wizerunek B.Komorowskiego i wygadywać przeróżne głupoty!

0


Wystarczy popatrzeć na miejsce pracy, w którym nakręcają się cyngle lub cyngielki reżimowych mediów,

by mniej więcej zorientować się, jak tresuje się tych, którzy powinni być dziennikarzami.

W tym momencie jasny staje się twitterowy wpis jednej z tych pań, hodowcy zwierząt futerkowych, dysponującej prawem jazdy:

"Agnieszka Gozdyra twittuje o sobie:
Dziennikarka Polsat News. Warszawianka. Lubię: konkret, koty, kryminały. Prowadzić auto. Być w drodze. Wracać do Wawy. Nie lubię tłumu. Nie znoszę głupoty."

twitter.com/agozdyra/

Nie znosić głupoty a wpatrywać się codziennie w twarz Napieralskiego lub Komorowskiego, to czysty masochizm!

Poniżej mamy kolejne "wyczerpujące i merytoryczne" kwilenie:

"@AGozdyra: nie wiem, czy 22-letni publicysta to jednak nie oksymoron. Ale serdecznie życzę:)

@AGozdyra: @gw_1990 Ma pan oczywiście pełne prawo publikować swoje bezkompromisowe sądy i albo zdobywać tak rzesze czytelników albo też się ośmieszać, a wywalczył to panu m.in. Lech Wałęsa, gdy nawet pan o tym nie wiedział, bo nie było pana na świecie:)

@AGozdyra: Proszę dalej rozdzierać szaty na salunie i słać styropian pod swe umęczone ciało. "

 
 
        Ciekawe, jak się czuła ta miłośniczka kotów, mając już dawno temu ukończone 22 lata, gdy usłyszała przed dwu laty, jak jej Guru, wspierając w Pałacu na Wodzie  tego, w którego musi codziennie się wpatrywać, wyśmiewał hodowców zwierząt futerkowych (ją też!) lub gdy wspominał z rozrzewnieniem sympatycznych hitlerowców, których  za okupacji napotykał w Warszawie, przeciwstawiając im żądnych żydowskiej krwi Warszawiaków? Do takiej antysemickiej Warszawy ona teraz chętnie wraca???
 
Do kompletu, spójrzmy jeszcze tylko na to, co napisano o jej wykształceniu i początkach kariery:

"13.05.05 16:10

Nowy PR w Życiu Warszawy

Zmiany w Życiu Warszawy. Stołeczny dziennik ma nową osobę odpowiedzialną za public relations. Stanowisko PR Managera objęła Agnieszka Gozdyra. Zastąpiła w tej roli Jolantę Fudałę, która dotychczas pełniła tę funkcję w wydawcy gazety.
Agnieszka Gozdyra z mediami związana jest od 10 lat. Zaczynała jako reporter, następnie była wydawcą, prezenterką wiadomości porannego pasma, wreszcie szefem działu informacji w warszawskim Radiu Kolor. Jednocześnie współpracowała z prasą. Jest laureatką konkursu na prezenterów i reporterów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim (dyplom językoznawcy), a także Podyplomowe Studium Public Relations na SGH, gdzie obroniła pracę nt. skutecznego kształtowania wizerunku.
Piotr Witkowski"
 
       Poznanie wykształcenia i niektórych osiągnięć zawodowych sprawia, że staje się bardziej zrozumiałe jej specyficzne zachowanie w studiu telewizyjnym, wobec rozmówców dzielonych na tych reprezentujących poprawne poglądy i na tych o poglądach odmiennych. Jak i w innych zaprzyjaźnionych stacjach, z reguły tym pierwszym okazuje szacunek i daje możliwość pełnego przedstawiania swoich poglądów a drugich poddaje procesowi systematycznego "młotkowania", nie mającemu nic wspólnego ze zwyczajowo przyjętym dziennikarstwem. Fakt, dysponuje szerszym repertuarem socjotechnicznych chwytów, więc czyni to chwilami o wiele ciekawiej niż choćby Monika Olejnik, czy też jej "nieustraszona" koleżanka z pracy, Ewa Żarska. "Nieustraszona" – bo rok temu ani chwili nie wahała się, by wykreować przygotowany wcześniej wizerunek agresywnych zwolenników o. Rydzyka i z poświęceniem rzuciła się w tłum pielgrzymów, modlących się podczas XIX Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę – w nadziei na jakąś rozróbę i ciekawy materiał reporterski.
A że wtedy plan spalił na panewce, to w tym roku Rada Nadzorcza Niewidzialnej Ręki Mediów postanowiła XX Pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę totalnie zignorować. Wolą pokazywać grupkę odszczepieńców ze Śląska, niosących 10 – metrowej długości flagę (tak przynajmniej twierdził Gorzelik) a przekazywać, że flaga była 100-u metrowa, niż jakieś "nędzne" 300 tys. ludzi zgromadzonych we wspólnej sprawie.

Trudno w tym momencie nie zgodzić się z opinią jednego z blogerów:

"Przecież to, co oni robią nic nie ma wspólnego z dziennikarstwem i bardziej kojarzy się z codziennym trudem peerelowskiego aparatu propagandy, które towarzysz Maciej Szczepański definiował jako „codzienne wbijanie miliona gwoździ w milion desek”. A ja już nie mogę na te mordy patrzeć i ich słuchać."

miecios11.salon24.pl/430549,dziennikarze-wbijaja-miliony-gwozdzi-w-miliony-desek

         Tak więc, gdyby  Agnieszce Gozdyrze – jej koleżankom z pracy, oczywiście również – przyszedł kiedyś do głowy pomysł zawieszenia nad swoim biurkiem – zamiast podobizny Bronisława Komorowskiego – zdjęcia największego autorytetu światowego dziennikarstwa Carla Bernsteina, to byłoby to sporego kalibru nadużycie.

    Właściwie, ludzie pracujący w mainstreamowych mediach – mylnie zwani dziennikarzami, zamiast po prostu PR-owcami, spin doktorami – zdążyli już nas przyzwyczaić do tego typu zachowań, nie mających nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, z informowaniem, czy tym bardziej z tzw. czwartą władzą. Z reguły wszelkie więc tego typu propagandowe zagrywki powinny być  z marszu ignorowane. Są jednak momenty, gdy ktoś – na pierwszy rzut oka miły i nteligentny – udaje w sposób tak zaangażowany kogoś zupełnie innego, jak to się mówi: "głupszego niż ustawa przewiduje", że nie pozostaje nic innego, jak tylko zareagować – adekwatnie do stopnia tego zaangażowania tego kogoś.

    I tak właśnie było wczoraj, gdy ta pracująca w Polsat News, jedna z najbardziej twardogłowych apologetek obecnego układu rządowego, wykorzystując fakt zaproszenia do programu "To był dzień" przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS, Mariusza Błaszczaka, pozwoliła sobie z tej okazji na wygłoszenie szeregu bzdur, kłamstw i konfabulacji. Nie miała żadnych zahamowań, by w tej rozmowie dobitnie okazywać kto jest lepszy, mądrzejszy, kto dysponuje jedyną prawdą. Natomiast tego kto nie zgadza się z jej jedynie słusznymi sugestiami i ośmiela się ją poprawiać, zwyczajowo próbowała stawiać pod ścianą (pod medialnym murem?) i rozstrzeliwać serią dobijających pytań. A jak ona przy tym potrafi podnosić brwi, demonstrując ogromne zdziwienie, że ktoś może nie rozumieć tych tak przekonywujących, co rusz podrzucanych przez nią, "argumentów", świadczących "najzupełniej przypadkowo, ale niezbicie, o nieomylności rządzącej Partii, jej premiera, wspaniałości prezydenta … – także o rzetelnym postępowaniu od samego początku przez organy państwa polskiego i rosyjskiego w sprawie tragedii smoleńskiej. Protesty w tych sprawach jawią się w jej oczach prawie jak obraza majestatu a jeśli nie, to jako przejaw komplentej nieznajomości reguł rządzących światem – tym w skali makro i w skali mikro. Tak więc przeświadczenie, że Prezes PiS z założenia nie może mieć racji w żadnej sprawie, staje się punktem wyjścia do każdej dyskusji i niezmiennie musi towarzyszyć na każdym etapie "polemicznej" wymiany poglądów. By to przeświadczenie jeszcze wzmocnić, pani Agnieszka Gozdyra od razu wyskoczyła do zaproszonego Gościa z wysokiego C i wygłosiła swoje tezy tonem nie znoszącym sprzeciwu – widać taki jest standard salonowego dziennikarstwa.

         W nawiązaniu do słów Jarosława Kaczyńskiego z posiedzenia Rady Politycznej PiS o "medialnym murze nie do przebicia", stwierdziła ona jednoznacznie, że:

"Nie ma muru medialnego, o którym mówił prezes PiS! Przecież wszystkie stacje transmitowały przemówienie prezesa … a teraz jest tu w studiu Pan …"– zwracając się do Mariusza Błaszczaka.

Nie wiem czy w tym momencie wprost powiedzieć o Pani prowadzącej, że po prostu rżnie głupa, czy jednak wrzucić to na karb jej niewiedzy i zwykłej indolencji, skoro na jednej szali kładzie ona półgodzinną transmisję w (załóżmy) trzech mediach informacyjnych (TVN24, Polsat News i TVP Info) oraz jej rozmowę z Błaszczakiem a na drugiej szali tej propagandowej wagi kładzie 23 – godzinne (uwzględniając powtórki) "młotkowanie" we wszystkich reżimowych komercyjnych i państwowych stacjach telewizyjnych i radiowych. Do tego dochodzi, jak to bywa u nich w zwyczaju, co najmniej kilkudniowe "nawiązywanie" do sprawy. Poza tym, można się tylko dziwić, jak tak wykształconej i obrotnej osobie mógł umknąć fakt, o którym dopiero co przypomniał Włodzimierz Czarzasty, zaproszony do poranka TOK FM przez Dominikę Wielowieyską. Jedynym wytłumaczeniem może być to, że tym razem cały zgodny chór mainstreamowych mediów starał się wszelkimi siłami wymazać z pamięci ten feralny ranek, kiedy to Dominika Wielowieyska ledwo zdążyła przetrzeć oczy po 7 rano o tu zaproszony Gość wprost wdeptał ją w ziemię i wykpił, nie dając żadnej szansy na jakąkolwiek ripostę, m.in. mówiąc:

"Proszę się lepiej przygotowywać do wywiadów. Jestem orłem, nie wróblem i udzielam Pani fantastycznego wywiadu!"

No i – nawiązując do tematu – pan Czarzasty przypomniał w pewnym momencie, że koncern Agora ma 30 koncesji,  TOK FM ma 10 częstotliowści radiowych! A jak do tego dodać różne zaprzyjaźnione stacje regionalne i studenckie oraz wszelkie "tefałeny", "polsaty", "eremefy" i "zetki", to robi się z tego pokaźna armia "młotków", które taki półgodzinny występ prezesa PiS "co godzinę" rozbierają na czynniki pierwsze, tak by to co powiedział, docierało do widzów i słuchaczy w całkowicie odmiennej od oryginału formie i wymowie, jako coś śmiesznego, zupełnie pozbawione sensu i logiki – za to ku chwale Partii rządzącej, jej premiera i prezydenta ze WSI a dokładniej, z Budy Ruskiej.

     Wracając do słów pani Agnieszki Gozdyry, zastanawiające, jak w ten ton medialnych wypowiedzi ludzi z Polsatu, wpasował się głos cyngla z Czerskiej, Marcina Wojciechowskiego, który tak podsumowuje słowa Jarosława Kaczyńskiego"

"Medialny mur Jarosława Kaczyńskiego.

Nie możemy się przebić przez medialny mur z naszymi pozytywnymi propozycjami – żalił się w sobotę Jarosław Kaczyński, przemawiając na posiedzeniu rady politycznej PiS. Przecieram oczy ze zdumienia. Nie słucham tych słów w podziemiu czy na nielegalnym zgromadzeniu, ale na żywo w Polsat News. Przełączam na TVN24 i tam też Jarosław Kaczyński na żywo. W TVP Info to samo.
Prezes PiS mówił z ekranów co najmniej pół godziny, a potem zaczęły się komentarze jego wystąpienia. Rzeczywiście medialny mur. Ale chyba promocji PiS."

wyborcza.pl/1,90913,12127988,Medialny_mur_Jaroslawa_Kaczynskiego.html

      Czy sumienie pani Agnieszki Gozdyry – z pewnością aspirującej do miana dziennikarki – nie drgnęło, widząc te kłamliwe sugestie kolegi po fachu z Czerskiej Winnicy Złego i Dobrego, nazywającego stwierdzenie faktu "żaleniem się" podczas gdy z pewnością nigdy nie zobaczymy, by spod tego samego pióra wyszedł tekst następującej treści:

"Podczas wyjazdowego posiedzenia klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej w Jachrance, Donald Tusk żalił się, że nie wiadomo co ich łączy w PO, oprócz władzy."

Może pani Agnieszka Gozdyra przynajmniej tyle wie, dlaczego jak Tusk się żali, to do opinii publicznej dociera informacja, że "mówi" a jak coś mówi Kaczyński, to wszystkie jej koleżanki i koledzy, jak za dotknięciem różdzki czarodziejskiej, "informują", że Kaczyński "się żali"???

No i w kontekście tego artukułu Marcina Wojciechowskiego i uderzającego wprost podobieństwa z początkową tezą pani Agnieszki Gozdyry,  pojawia się inne, dość zasadnicze, pytanie:

Jak często pracownicy Polsat News udają się do tej Krynicy Mądrości po interpretacje prostych zdań wypowiadanych w języku polskim? Czyżby ukończenie polonistyki na Uniwersyecie Warszawskim nie dawało szansy samodzielnego jasnego myślenia i samodzielnego prawidłowego zrozumienia mowy polskiej – stąd te "korepetycje"?

Chyba jednak nie przypadkowy był ten wpis na Facebooku w odpowiedzi na nie znoszenie głupoty:

Nie znoszę głupoty

 

 

"Piotr Nowakowski medal ME przyniósł do studia! Trzymała go Agnieszka Gozdyra. Tu na dwunastocentymetrowych szpilkach."

"…najsilniejsze trucizny są w małych buteleczkach:)"

tinyurl.com/7qv8zzl

 

Ale wracając do "rozmowy" w studiu z  Mariuszem Błaszczakiem …

W nie mniej aktualnej sprawie oceny Euro 2012, w której prezes PiS poddał jednoznacznej krytyce pozasportowe rządowe osiągnięcia (a właściwie ich brak),

pani Agnieszka Gozdyra poszła o krok a może i dwa, dalej, bo nie tylko wyrażając własną opinię, ale posunąła się do oszczerstw, do szkalowania Jarosława Kaczyńskiego, zarzucając mu wprost kunktatorstwo!

Otóż uważa ona, że:

"Prezes PiS totalnie skrytykował Euro2012, ale jak zobaczył falę entuzjazmu ludzi po Euro, to spuścił z tonu i wyskoczył z planem reform na jesieni" (sic!)

Jak było naprawdę, najlepiej wie prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale i patrząc z boku można śmiało powiedzieć, że pani Agnieszka Gozdyra nie tylko dopuściła się konfabulacji, ale bezczelnie skłamała.

Ciekawe, czy pójdzie choć raz po rozum do głowy, przemyśli dokładnie wszystko, dojdzie do wniosku, że jednak na honor i dobre imię nie ma ceny … i czym prędzej pobiegnie do Jarosława Kaczyńskiego, by go przeprosić …

… za wszystko przeprosić!

Z tego wszystkiego wyraźnie widać, że mur medialny, o którym mówił Jarosław Kaczyński, nie tylko istnieje i jest trudny do przebicia, ale bardzo często służy do stawiania pod nim wybranych "obiektów", by ich rozstrzeliwać na oczach rozentuzjazmowanej publiczności, nieświadomej często tego, że skaczą z radości … w przepaść! Wiemy również, że ci egzekutorzy, funkcjonarusze i funkcjonariuszki mediów, od ponad 20 lat nadal w tym samym miejscu zaopatrują się w amunicję, służącą do tych medialnych egzekucji …

 

PS. Na zakończenie, jeszcze parę wskazówek, które łatwo znaleźć na stronach intenetowych – jeśli tylko ma się dobrą wolę:

"Z pozdrowieniami dla Agnieszki Gozdyry z Polsat News, która napisała na Twitterze, że Lech Wałęsa nie pała chęcią zemsty w przeciwieństwie do prawicy. Z tego wysuwa się prosty wniosek: sądy w Polsce są mściwe."

Odpowiedź pani Agnieszce:

"Takich "niepałających" jest nad wyraz dużo. Dziwnym trafem wszyscy doskonale ustawieni."

ROBIN 0463 | 14.07.2012 15:40

 

"I wydaje mi się, że wiele jednak zależy od "szkoły debaty publicznej", czyli mówiąc wprost – od jej poziomu. A konkretne już rozmowy – od prowadzącego.
Może doczekamy dni, kiedy już dyskursów politycznych
nie będzie prowadziła
red. Monika O., ani red. Bogdan R., ani red. Agnieszka Gozdyra, czy red. Gugała. "

pisanewprost.salon24.pl/208312,zainicjowane-klamstwo-czy-tragiczna-niewiedza-nitrasa-po#comment_2947050

 

Link do zdjęcia wprowadzającego:

tinyurl.com/c4y57r9

0

1normalnyczlowiek

Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.

351 publikacje
9 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758