Dziennikarka Polsat News przyznaje na Twitterze, że siebie nie znosi … Bo i kto by znosił, skoro musi w pracy wpatrywać się w wizerunek B.Komorowskiego i wygadywać przeróżne głupoty!
Wystarczy popatrzeć na miejsce pracy, w którym nakręcają się cyngle lub cyngielki reżimowych mediów,
by mniej więcej zorientować się, jak tresuje się tych, którzy powinni być dziennikarzami.
W tym momencie jasny staje się twitterowy wpis jednej z tych pań, hodowcy zwierząt futerkowych, dysponującej prawem jazdy:
"Agnieszka Gozdyra twittuje o sobie:
Dziennikarka Polsat News. Warszawianka. Lubię: konkret, koty, kryminały. Prowadzić auto. Być w drodze. Wracać do Wawy. Nie lubię tłumu. Nie znoszę głupoty."
Nie znosić głupoty a wpatrywać się codziennie w twarz Napieralskiego lub Komorowskiego, to czysty masochizm!
@AGozdyra: @gw_1990 Ma pan oczywiście pełne prawo publikować swoje bezkompromisowe sądy i albo zdobywać tak rzesze czytelników albo też się ośmieszać, a wywalczył to panu m.in. Lech Wałęsa, gdy nawet pan o tym nie wiedział, bo nie było pana na świecie:)
@AGozdyra: Proszę dalej rozdzierać szaty na salunie i słać styropian pod swe umęczone ciało. "
"13.05.05 16:10
Trudno w tym momencie nie zgodzić się z opinią jednego z blogerów:
"Przecież to, co oni robią nic nie ma wspólnego z dziennikarstwem i bardziej kojarzy się z codziennym trudem peerelowskiego aparatu propagandy, które towarzysz Maciej Szczepański definiował jako „codzienne wbijanie miliona gwoździ w milion desek”. A ja już nie mogę na te mordy patrzeć i ich słuchać."
miecios11.salon24.pl/430549,dziennikarze-wbijaja-miliony-gwozdzi-w-miliony-desek
Tak więc, gdyby Agnieszce Gozdyrze – jej koleżankom z pracy, oczywiście również – przyszedł kiedyś do głowy pomysł zawieszenia nad swoim biurkiem – zamiast podobizny Bronisława Komorowskiego – zdjęcia największego autorytetu światowego dziennikarstwa Carla Bernsteina, to byłoby to sporego kalibru nadużycie.
Właściwie, ludzie pracujący w mainstreamowych mediach – mylnie zwani dziennikarzami, zamiast po prostu PR-owcami, spin doktorami – zdążyli już nas przyzwyczaić do tego typu zachowań, nie mających nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, z informowaniem, czy tym bardziej z tzw. czwartą władzą. Z reguły wszelkie więc tego typu propagandowe zagrywki powinny być z marszu ignorowane. Są jednak momenty, gdy ktoś – na pierwszy rzut oka miły i nteligentny – udaje w sposób tak zaangażowany kogoś zupełnie innego, jak to się mówi: "głupszego niż ustawa przewiduje", że nie pozostaje nic innego, jak tylko zareagować – adekwatnie do stopnia tego zaangażowania tego kogoś.
I tak właśnie było wczoraj, gdy ta pracująca w Polsat News, jedna z najbardziej twardogłowych apologetek obecnego układu rządowego, wykorzystując fakt zaproszenia do programu "To był dzień" przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS, Mariusza Błaszczaka, pozwoliła sobie z tej okazji na wygłoszenie szeregu bzdur, kłamstw i konfabulacji. Nie miała żadnych zahamowań, by w tej rozmowie dobitnie okazywać kto jest lepszy, mądrzejszy, kto dysponuje jedyną prawdą. Natomiast tego kto nie zgadza się z jej jedynie słusznymi sugestiami i ośmiela się ją poprawiać, zwyczajowo próbowała stawiać pod ścianą (pod medialnym murem?) i rozstrzeliwać serią dobijających pytań. A jak ona przy tym potrafi podnosić brwi, demonstrując ogromne zdziwienie, że ktoś może nie rozumieć tych tak przekonywujących, co rusz podrzucanych przez nią, "argumentów", świadczących "najzupełniej przypadkowo, ale niezbicie, o nieomylności rządzącej Partii, jej premiera, wspaniałości prezydenta … – także o rzetelnym postępowaniu od samego początku przez organy państwa polskiego i rosyjskiego w sprawie tragedii smoleńskiej. Protesty w tych sprawach jawią się w jej oczach prawie jak obraza majestatu a jeśli nie, to jako przejaw komplentej nieznajomości reguł rządzących światem – tym w skali makro i w skali mikro. Tak więc przeświadczenie, że Prezes PiS z założenia nie może mieć racji w żadnej sprawie, staje się punktem wyjścia do każdej dyskusji i niezmiennie musi towarzyszyć na każdym etapie "polemicznej" wymiany poglądów. By to przeświadczenie jeszcze wzmocnić, pani Agnieszka Gozdyra od razu wyskoczyła do zaproszonego Gościa z wysokiego C i wygłosiła swoje tezy tonem nie znoszącym sprzeciwu – widać taki jest standard salonowego dziennikarstwa.
W nawiązaniu do słów Jarosława Kaczyńskiego z posiedzenia Rady Politycznej PiS o "medialnym murze nie do przebicia", stwierdziła ona jednoznacznie, że:
"Nie ma muru medialnego, o którym mówił prezes PiS! Przecież wszystkie stacje transmitowały przemówienie prezesa … a teraz jest tu w studiu Pan …"– zwracając się do Mariusza Błaszczaka.
Nie wiem czy w tym momencie wprost powiedzieć o Pani prowadzącej, że po prostu rżnie głupa, czy jednak wrzucić to na karb jej niewiedzy i zwykłej indolencji, skoro na jednej szali kładzie ona półgodzinną transmisję w (załóżmy) trzech mediach informacyjnych (TVN24, Polsat News i TVP Info) oraz jej rozmowę z Błaszczakiem a na drugiej szali tej propagandowej wagi kładzie 23 – godzinne (uwzględniając powtórki) "młotkowanie" we wszystkich reżimowych komercyjnych i państwowych stacjach telewizyjnych i radiowych. Do tego dochodzi, jak to bywa u nich w zwyczaju, co najmniej kilkudniowe "nawiązywanie" do sprawy. Poza tym, można się tylko dziwić, jak tak wykształconej i obrotnej osobie mógł umknąć fakt, o którym dopiero co przypomniał Włodzimierz Czarzasty, zaproszony do poranka TOK FM przez Dominikę Wielowieyską. Jedynym wytłumaczeniem może być to, że tym razem cały zgodny chór mainstreamowych mediów starał się wszelkimi siłami wymazać z pamięci ten feralny ranek, kiedy to Dominika Wielowieyska ledwo zdążyła przetrzeć oczy po 7 rano o tu zaproszony Gość wprost wdeptał ją w ziemię i wykpił, nie dając żadnej szansy na jakąkolwiek ripostę, m.in. mówiąc:
"Proszę się lepiej przygotowywać do wywiadów. Jestem orłem, nie wróblem i udzielam Pani fantastycznego wywiadu!"
No i – nawiązując do tematu – pan Czarzasty przypomniał w pewnym momencie, że koncern Agora ma 30 koncesji, TOK FM ma 10 częstotliowści radiowych! A jak do tego dodać różne zaprzyjaźnione stacje regionalne i studenckie oraz wszelkie "tefałeny", "polsaty", "eremefy" i "zetki", to robi się z tego pokaźna armia "młotków", które taki półgodzinny występ prezesa PiS "co godzinę" rozbierają na czynniki pierwsze, tak by to co powiedział, docierało do widzów i słuchaczy w całkowicie odmiennej od oryginału formie i wymowie, jako coś śmiesznego, zupełnie pozbawione sensu i logiki – za to ku chwale Partii rządzącej, jej premiera i prezydenta ze WSI a dokładniej, z Budy Ruskiej.
Wracając do słów pani Agnieszki Gozdyry, zastanawiające, jak w ten ton medialnych wypowiedzi ludzi z Polsatu, wpasował się głos cyngla z Czerskiej, Marcina Wojciechowskiego, który tak podsumowuje słowa Jarosława Kaczyńskiego"
"Medialny mur Jarosława Kaczyńskiego.
Nie możemy się przebić przez medialny mur z naszymi pozytywnymi propozycjami – żalił się w sobotę Jarosław Kaczyński, przemawiając na posiedzeniu rady politycznej PiS. Przecieram oczy ze zdumienia. Nie słucham tych słów w podziemiu czy na nielegalnym zgromadzeniu, ale na żywo w Polsat News. Przełączam na TVN24 i tam też Jarosław Kaczyński na żywo. W TVP Info to samo.
Prezes PiS mówił z ekranów co najmniej pół godziny, a potem zaczęły się komentarze jego wystąpienia. Rzeczywiście medialny mur. Ale chyba promocji PiS."
wyborcza.pl/1,90913,12127988,Medialny_mur_Jaroslawa_Kaczynskiego.html
Czy sumienie pani Agnieszki Gozdyry – z pewnością aspirującej do miana dziennikarki – nie drgnęło, widząc te kłamliwe sugestie kolegi po fachu z Czerskiej Winnicy Złego i Dobrego, nazywającego stwierdzenie faktu "żaleniem się" podczas gdy z pewnością nigdy nie zobaczymy, by spod tego samego pióra wyszedł tekst następującej treści:
"Podczas wyjazdowego posiedzenia klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej w Jachrance, Donald Tusk żalił się, że nie wiadomo co ich łączy w PO, oprócz władzy."
Może pani Agnieszka Gozdyra przynajmniej tyle wie, dlaczego jak Tusk się żali, to do opinii publicznej dociera informacja, że "mówi" a jak coś mówi Kaczyński, to wszystkie jej koleżanki i koledzy, jak za dotknięciem różdzki czarodziejskiej, "informują", że Kaczyński "się żali"???
No i w kontekście tego artukułu Marcina Wojciechowskiego i uderzającego wprost podobieństwa z początkową tezą pani Agnieszki Gozdyry, pojawia się inne, dość zasadnicze, pytanie:
Jak często pracownicy Polsat News udają się do tej Krynicy Mądrości po interpretacje prostych zdań wypowiadanych w języku polskim? Czyżby ukończenie polonistyki na Uniwersyecie Warszawskim nie dawało szansy samodzielnego jasnego myślenia i samodzielnego prawidłowego zrozumienia mowy polskiej – stąd te "korepetycje"?
Chyba jednak nie przypadkowy był ten wpis na Facebooku w odpowiedzi na nie znoszenie głupoty:
"Piotr Nowakowski medal ME przyniósł do studia! Trzymała go Agnieszka Gozdyra. Tu na dwunastocentymetrowych szpilkach."
Ale wracając do "rozmowy" w studiu z Mariuszem Błaszczakiem …
W nie mniej aktualnej sprawie oceny Euro 2012, w której prezes PiS poddał jednoznacznej krytyce pozasportowe rządowe osiągnięcia (a właściwie ich brak),
Otóż uważa ona, że:
Jak było naprawdę, najlepiej wie prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale i patrząc z boku można śmiało powiedzieć, że pani Agnieszka Gozdyra nie tylko dopuściła się konfabulacji, ale bezczelnie skłamała.
Ciekawe, czy pójdzie choć raz po rozum do głowy, przemyśli dokładnie wszystko, dojdzie do wniosku, że jednak na honor i dobre imię nie ma ceny … i czym prędzej pobiegnie do Jarosława Kaczyńskiego, by go przeprosić …
PS. Na zakończenie, jeszcze parę wskazówek, które łatwo znaleźć na stronach intenetowych – jeśli tylko ma się dobrą wolę:
"Z pozdrowieniami dla Agnieszki Gozdyry z Polsat News, która napisała na Twitterze, że Lech Wałęsa nie pała chęcią zemsty w przeciwieństwie do prawicy. Z tego wysuwa się prosty wniosek: sądy w Polsce są mściwe."
Odpowiedź pani Agnieszce:
"I wydaje mi się, że wiele jednak zależy od "szkoły debaty publicznej", czyli mówiąc wprost – od jej poziomu. A konkretne już rozmowy – od prowadzącego.
Może doczekamy dni, kiedy już dyskursów politycznych
nie będzie prowadziła red. Monika O., ani red. Bogdan R., ani red. Agnieszka Gozdyra, czy red. Gugała. "
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.