Syn Józefa i Marianny Pawlaków. Żonaty z Elżbietą, z którą ma trzech synów[10][11]. Mieszka w Żyrardowie z partnerką.
Interesuje się nowymi technologiami, m.in. wolnym oprogramowaniem.
Nie obchodzi mnie jego życie osobiste.
Rok 2005, jestem w W-wie i szukam lokalu na siedzibę firmy.
Trafiam na doskonałą lokalizację – ul Grzybowska a pokoje z widokiem na Pałac Kultury.
Trafiam do księgowości PSL – nie ma księgowej, zatem wracam następnego dnia.
Pani jest i wyciąga długopis, 2 kartki papieru i przez kalkę smaruje umowę najmu 2 pokoi.
Czas się wlecze a ja wymiękam i wychodzę. W jednej z sal odbywa się spotkanie z Panem Pawlakiem – drzwi lekko uchylone więc zaglądam. Jednostajny i bezbarwny głos – pitolenie.
Na parterze traiam do stołówki. Niskie ceny – żarcie niezłe i masa młodych lasek 🙂 Pewnie kandydatki do partii albo już w niej są.
W roku 2005 w mojej małej firmie było ok 20 komputerów – z pełnym oprogramowaniem MS Office.
Nie wyobrażałem sobie wtedy pisania na papierze przez kalkę.
Ale w "firmie" speca od informatyki – było to możliwe. Cóż – tak bywa.
Ps:
"Siedzibę PSL przy ul. Grzybowskiej w Warszawie kupiła firma Dom Development – dowiedziało się ŻW. Ludowcy podzielą się pieniędzmi z fundacją kontrolowaną przez partię. Sprzedaż budynku i działki (ok. hektar powierzchni) zakwestionowali trzej eurodeputowani – Zdzisław Podkański, Zbigniew Kuźmiuk i Janusz Wojciechowski – wykluczeni z PSL. Zarzucają obecnym władzom Stronnictwa finansowe przekręty. Nie wiedzą jednak, na którym etapie transakcji mogło dojść do nieprawidłowości. Liczą, że wyjaśni to prokuratura. – Siedziba została zbyta pokątnie, bez przetargu, w okolicznościach, które mamy prawo nazwać skandalem korupcyjnym – mówi Wojciechowski. – Sprzedaż odbyła się jawnie i za zgodą prezesów zarządów wojewódzkich partii – ripostuje Janusz Piechociński, wiceprezes PSL. Czysty zysk Jak ustaliliśmy, siedzibę PSL przy ul. Grzybowskiej kupił Dom Development. Grzegorz Kiełpsz, wiceprezes zarządu tej firmy, potwierdził nam, że doszło do transakcji. – Nabyliśmy nieruchomość w wieczyste użytkowanie. Na działce wybudujemy wielorodzinny budynek mieszkalny – mówi wiceprezes. Lokalizacja siedziby PSL jest znakomita – dla deweloperów to wymarzone miejsce pod budowę drogich apartamentów. O nieruchomość ludowcy przez lata toczyli bój ze stołecznym samorządem. Twierdzili, że partyjny kompleks powstał ze składek działaczy Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i należy im się za darmo. PSL nie potrafiło jednak udowodnić, ile włożyło w budowę (dokumenty miał strawić pożar). Było kilka prób ugody, jednak każda ze stron stawiała na swoim. W końcu partia zgodziła się zapłacić za budynek i prawo wieczystego użytkowania gruntu, a miasto spuściło z ceny, uznając historyczne prawa PSL do nieruchomości. Zamiast 46 mln zł (na tyle szacowana jest wartość działki) ludowcy zapłacili 18 mln zł. W międzyczasie, w 2003 roku, PSL zobowiązało się za 33 mln zł (w ratach) sprzedać nieruchomość Fundacji Rozwoju, założonej przez prominentnych działaczy PSL (patrz ramka). Ruch ten wymusiła nowelizacja ustawy o partiach politycznych – zapisano w niej, że ugrupowania mogą wynajmować pomieszczenia jedynie na biura parlamentarzystów i radnych. Fundacja Rozwoju, choć formalnie nie stała się właścicielem budynku, przez wiele miesięcy pobierała czynsz od najemców z Grzybowskiej. Grzegorz Kiełpsz, wiceprezes Dom Development, słyszał o zarzutach, jakie eurodeputowani wysuwają wobec osób odpowiedzialnych za sprzedaż siedziby PSL, ale szczegółów nie zna. – Nie mamy sobie nic do zarzucenia – mówi Kiełpsz. – Był konkurs ofert, negocjowaliśmy i wybrano naszą propozycję. Fundacja górą Według wiceprezesa Dom Development, nieruchomość przy Grzybowskiej zbywało PSL. Tymczasem Janusz Piechociński twierdzi, że budynek i działkę sprzedawała Fundacja Rozwoju. Jego zdaniem, gdy budynek stał się własnością PSL, fundacja upomniała się o swoje prawa. Faktycznie w transakcji uczestniczyli zarówno przedstawiciele ludowców, jak i fundacji – tak przynajmniej twierdzi jej prezes Henryk Cichecki. – Rościliśmy sobie prawo do tej nieruchomości, bo PSL zobowiązało się nam ją przekazać. Kiedy więc wspólnie z PSL uzgodniliśmy w końcu, że kompleks zostanie sprzedany na wolnym rynku, stało się jasne, że część pieniędzy z transakcji przypadnie również nam – mówi Cichecki. Nie chce jednak ujawnić, ile zarobiła fundacja. Dom Development również nie zdradza szczegółów transakcji. Nieoficjalnie mówi się, że firma mogła zapłacić za nieruchomość nawet 60-70 mln zł. – Mogę tylko zapewnić, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem – mówi prezes Cichecki. Dzisiaj prezes PSL ma wydać oświadczenie w sprawie transakcji.
Źródło: http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/123934.html
Zyje dosc dlugo i staram sie myslec. W zyciu dzialam na wielu obszarach :-) Fizyka, sztuka inzynierska i logika - to podstawy myslenia racjonalnego. Ale równiez wiem sporo o duchowosci. Bo przed nia przyszlosc.