26.01.2012. Choć PAPIEROWE REGIONALNE – „Nowe Ekrany” to przedsięwzięcia na ukończeniu moja pamięć „płata figle” i przywołuje z „czarnej dziury zapisanych słów” różne dodatkowe historie warte opublikowania, przypomnienia. -„Niesforne Dziecię…”.
"Żmija" czyli prawie nieznane satyryczne, szkolne pisemko…
"[…] Większość nazwisk kolegów zatarla mi się w pamięci.
Przypominam sobie jedynie braci Garbowskich,
Jackowskiego czy Jackiewicza, Orlińskiego,
Matrasa, rodem z Bilgoraja (ten utkwił jakoś mocniej
w mojej pamięci, widocznie z powodu dość oryginalnego
nazwiska i niemniej oryginalne nazwy miejscowości),
i Melchiora Wańkowicza, dziś wziętego autora
i uroczego gawędziarza
(Wydawnictwo Literackie, Kraków 1961…).
Z osobą Wańkowicza związała mnie wspólna sprawa.
Pozazdrościwyszy rozglosu i sukcesów redaktorom
pisemka "Osa",wydawanego przez czwartoklasistów,
postanowilismy – Wańkowicz i ja –
przystąpić do wydawania satyrycznego
pisemka "Żmija".
Odbijano je sposobem hektograficznym w zakladach
litograficznych Bukatego
przy ulicy Wspólnej, w pobliżu Marszalkowskiej.
*(Bolesława Adolfa Bukatego, Towarzystwo Drukarskie "Wiktoria"
ulica Wspolna 46 – Andrzej Budzyk)*
Żywot pisma był krótki.
Po dwóch numerach "Żmija" przestała wychodzić.
Przyczynił się do tego i Wańkowicz,
który przestraszywszy się jakiegoś śmielszego
wystąpienia przeciwko jednemu z nauczycieli,
ogłosił urbi et orbi
– po prostu na tablicy zawieszonej okolnikami
i zarządzeniami szkolnymi –
że z pismem "Żmija" nie ma nic wspólnego.
W ten sposób zostałem na koszu
–nie znalazłwszy wśród trzecioklasistów komiltona
do realizowania pomysłów wydawniczych,
a nie mając uzdolnień Leo Belmonta,
który zapełnial wydawaneprzez siebie "Wolne Słowo"
wylącznie własnymi utworami
– zrezygnowałem z aspiracji redaktorskich.".