Tak, tak… można było go pogłaskać, zrobić zdjęcie, nie trzeba było ryzykować przy tym poturbowaniem. Zupełnie przypadkowo znalazłm się w tym miejscu, miałam aparat, więc go trochę wykorzystałam.
Młoda para przyjechała z pół godzinnym opóźnieniem, ale gapiów przybywało. Nie zobaczycie tutaj pary młodej, ja też jej nie widziałam. Na szczęście mam całe ręce i nogi!
Już dawno minęła godz. 18-sta, a państwa młodych, ani starych ciągle nie było. Nagle podjechał samochód transportowy. Ludzie walili w niego pięściami i wołali – "OLEK WYCHODŹ"!