Możliwości rozwoju polskiej energetyki
04/07/2012
418 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
II część rozważań po co i komu energia atomowa
Pomysł budowy w Polsce elektrowni atomowej, został racjonalnie zarzucony w 1990 r. Po latach został jednak nagle, dla jakichś nieznanych, doraźnych celów politycznych, odnowiony przez premiera J. Kaczyńskiego w 2007 r. i od tego czasu forsowany jest przez rząd i opozycję. Nie stoją jednak za nim żadne poważne studia strategiczne przyszłości polskiej energetyki i gospodarki. Wręcz przeciwnie, pojawiają się kolejne projekty wyprzedaży w obce ręce polskiej elektroenergetyki.
Przed kilku laty, gdy powrócono do projektu budowy elektrowni atomowej, z dwoma reaktorami, łącznej mocy 32oo MW, mówiono że jej koszt wyniesie 8 mld euro, to jest około 30 mld zł. Była to równowartość około 150 tysięcy mieszkań dla młodych polskich rodzin. Dziś podobna elektrownia, mówią że bardziej pewna (a poprzednia miała być też bardzo pewna), ma kosztować już ponad 20 mld euro, to może około 100 mld zł. – w znacznej większości dla zagranicy. I ten szokujący wzrost kosztów, i tak już największego wydatku w historii naszego kraju, nikogo jednak w rządzie nie zdziwił i nie speszył. Ale jak ten obiekt – perła dostawić do prywatyzowanej energetyki ; dla kogo i po cóż ten kwiatek przy obcym kożuchu ? Brak tu już nie tylko studiów, ale nawet prostej logiki.
Tymczasem lata światowego zastoju w budowie elektrowni atomowych zaowocowały dużym postępem technologicznym w budowie t. zw. czystych elektrowni węglowych, o znacznie wyższej sprawności niż dotychczas i zmniejszonym oddziaływaniu na środowisko. Pierwsze takie bloki energetyczne nowej generacji miały już być instalowane w kraju: w Bełchatowie, w Łagiszy i w Pątnowie. Energia z nich będzie znacznie tańsza, aniżeli z elektrowni atomowej.Unia Europejska kilka lat temu zdecydowała o stworzeniu specjalnych zachęt dla budowy w Europie i uruchomieniu do 2015 r. dwunastu modelowych, komercyjnych elektrowni opartych na technologiach czystego węgla. Przynajmniej dwie z tych elektrowni mogłyby powstać w Polsce.
W starszych elektrowniach węglowych w kraju w najbliższych latach będą likwidowane wysłużone już urządzenia. Instalowanie tam nowoczesnych bloków pozwala obniżyć ogólne koszty inwestycyjne o około 30%, w wyniku wykorzystania istniejącej infrastruktury regionalnej i energetycznej oraz części urządzeń elektrowni. Przy okazji można zwiększyć moc wytwórczą. Pozostanie też nadal zatrudniona doświadczona załoga elektrowni i kopalni, bez bolesnych zwolnień. Te możliwości trzeba wykorzystać.
W planowaniu rozwoju polskiej elektroenergetyki trzeba brać pod uwagę przede wszystkim szczególnie korzystne krajowe możliwości i doświadczenia związane z eksploatacją i wykorzystaniem węgla brunatnego do produkcji najtańszej w Europie energii elektrycznej. Bogate złoża tego węgla w rejonie Legnicy, a także złoża Mosty-Gubin-Cybinka pozwalają zbudować tam i uruchomić dwa nowe wielkie kombinaty górniczo-energetyczne, podobne do Bełchatowa. Dodatkową przesłanką dla takiej decyzji może być wyczerpanie w przyszłości złóż rud miedzi w Legnicy, co grozi upadkiem gospodarczym całego regionu, jeśli zabraknie tam nowych dużych przedsięwzięć.
Trzeba oczekiwać, że budowa i eksploatacja planowanej elektrowni atomowej stworzy tylko nieznaczną liczbę nowych miejsc pracy w Polsce. Natomiast zamiast tego budowa nowego kombinatu górniczo-energetycznego, podobnego do Bełchatowa, stworzy bezpośrednio około 15 tysięcy nowych miejsc pracy, a pośrednio w kraju – około 50 tysięcy.
Istotnym problemem energetyki jest stałe dążenie do zmniejszenia uciążliwości. Pomiędzy 1988 a 2000 r. w krajowej energetyce zawodowej emisja tlenków siarki została zmniejszona o 60%, tlenków azotu o 44%, a pyłów o 90%. W tym okresie krajowa emisja dwutlenku węgla zmalała już o 30% i dalsze jej zmniejszanie jest trudnym zadaniem ze względu na polską bazę paliw węglowych. Niewątpliwie jednak Polska poradzi sobie z tym problemem nie gorzej niż kraje zachodnie, które dotychczas prawie nic nie zrobiły dla zmniejszenia swojej emisji. Obecnie emisje podstawowych zanieczyszczeń atmosferycznych, przypadające na mieszkańca w Polsce, nie odbiegają od średnich w krajach europejskich i to pomimo korzystniejszej tam bazy paliwowej i istnienia energetyki atomowej.
Przy okazji trzeba podkreślić, że przyjęty przez Unię Europejską i narzucony Polsce program zmniejszenia emisji dwutlenku węgla nie ma uzasadnienia naukowego, jest lekceważony przez większość krajów, a w stosunku do Polski ma charakter dyskryminacyjny. Dwutlenek węgla nie jest normalnie gazem szkodliwym, a pożytecznym, dodawanym w szklarniach do intensyfikacji rozwoju roślin. Również polskie wielkie lasy i bogata roślinność wymaga do rozwoju raczej zwiększonych, a nie zmniejszonych ilości dwutlenku węgla. Dlatego Polska powinna odrzucić bezzasadne wymagania ograniczenia tej emisji.
Lobbyści jądrowi, aby zmniejszyć różnicę pomiędzy wyższym kosztem energii atomowej a niższym węglowej, wykorzystują wymagania Unii Europejskiej i w kalkulacjach porównawczych elektrownię węglową obciążają dodatkową opłatą za emisję nieszkodliwego dwutlenku węgla. Natomiast elektrownia atomowa nie jest obciążana kosztem wieczystego magazynowania i zabezpieczania najbardziej szkodliwych i niebezpiecznych odpadów radioaktywnych. To absurdalne porównanie.
Miliony dorosłych Polaków, odczuwających względne ubóstwo i bezrobocie wśród bogatszych krajów Unii Europejskiej, pyta dobitnie: Czy nas na to stać i co będziemy mieli z najdroższej w kraju – elektrowni atomowej? Po co nam najdroższa w Europie energia z elektrowni atomowej, jeśli możemy mieć najtańszą z węgla brunatnego ? Czy nie można tych pieniędzy przeznaczyć na rozwój w kraju i na nowe miejsca pracy? Naturalnie, można i trzeba!
Polski interes w energetyce w uproszczeniu sprowadza się do wymagania, aby w Polsce była własna, polska energetyka; efektywna ekonomicznie, dobrze zarządzana przez polską kadrę techniczną, nadzorowana przez polskie władze publiczne i wykorzystująca polskie, tanie zasoby energetyczne. Tylko taka energetyka może być tania, bezpieczna i stanowić suwerenną podstawę naszej gospodarki. (Tymczasem sugestie dotyczące budowy elektrowni atomowej idą w przeciwnym kierunku). Takie zasady były od lat w Polsce uznawane i służyły im dawniej kompleksowe, perspektywiczne studia strategiczne, prowadzone w sposób ciągły w sztabowych komórkach rozwojowych. Ale zostały zniszczone i dziś nam ich brakuje.
Obecnie w sprawie energii atomowej w Polsce można stwierdzić to samo, co jeszcze w 1993 r. powiedziała Hazel O’Leary, Sekretarz USA ds. Energii: „Koszty energii jądrowej, jeśli uwzględnić koszty nowych konstrukcji, nie są konkurencyjne. Ponadto zagadnienia długookresowego składowania odpadów są zniechęcające. Z tych powodów prezydent jest przeciwny wzrostowi krajowego uzależnienia od energii jądrowej w chwili obecnej. Dzisiaj musimy przede wszystkim dbać o oszczędzanie energii oraz wybór strategii efektywności”.
Włodzimierz Bojarski