Przeglądam sobie w wolnej chwili zdjęcia z podrózy polarnej i zauważyłem , ze mam całą garść zdjęć genialnych, unikalnych, które mi wcześniej umknęły. Niestety, wybrałem się tam z małą kamerką Sony, którą trudno zrobić coś interesującego z odległości większej, niz klika metrów. Ale, szczęśliwie, mieliśmy na statku całe stado ludzi z obiektywami formatu bazooki, no i przede wszystkim znakomitą fotografkę Kristine Hannon, która właśnie nic innego nie robiła, jak tylko trzaskała te zdjęcia, by je potem sprzedawać za koszmarne pieniądze pasażerom. W życiu bym tyle nie zapłacił, no ale, jak kogoś stać, by zapłacić 50 tysięcy dolców i siedzieć 4 cruisy pod rząd, to i te 200 dolarów nie robi różnicy. Na szczęście nam, szefowstwu po znajomości daje skopiować CD […]
Przeglądam sobie w wolnej chwili zdjęcia z podrózy polarnej i zauważyłem , ze mam całą garść zdjęć genialnych, unikalnych, które mi wcześniej umknęły. Niestety, wybrałem się tam z małą kamerką Sony, którą trudno zrobić coś interesującego z odległości większej, niz klika metrów. Ale, szczęśliwie, mieliśmy na statku całe stado ludzi z obiektywami formatu bazooki, no i przede wszystkim znakomitą fotografkę Kristine Hannon, która właśnie nic innego nie robiła, jak tylko trzaskała te zdjęcia, by je potem sprzedawać za koszmarne pieniądze pasażerom. W życiu bym tyle nie zapłacił, no ale, jak kogoś stać, by zapłacić 50 tysięcy dolców i siedzieć 4 cruisy pod rząd, to i te 200 dolarów nie robi różnicy. Na szczęście nam, szefowstwu po znajomości daje skopiować CD po każdym cruisie. No i teraz to sobie przegladam 9 CDków i wybieram. W sumie, trochę szkoda, ze nie skopiowałem ich wcześniej, bo są o wiele lepsze, niż moje zdjęcia , których użyłem do ilustrowania swoich reportaży. No, może w wolnej chwili podmienię, albo dodam 😉
Dzisiaj wrócę do epizodu z wyspy Storoya, gdzie byliśmy świadkami czegoś niesamowitego, na co National Geografic i Discovery polują miesiącami. Trafiliśmy na prawdziwe polowanie stada niedźwiedzi na stado morsów.
Dla tych, co nie są w temacie, „Prince Albert2” wpływa do fjordu na odległość kilku kabli od brzegu, na tyle na ile pozwala głębokość ( czasem muszę od „nowości” sondować dno echosondą i sporządzać mapę, bo nigdy wczesniej nikt tego miejsca nie badał. Patrz reportaż http://seawolf.salon24.pl/228189,vespucci-niech-sie-schowa ), rzucamy kotwice , albo stajemy w dryfie, opuszczamy Zodiaki, ładujemy grupki pasazerów i albo lądujemy na plaży, albo krążymy w bezpieczniej odległości, podpatrując zwierzaki i trzaskając zyliony zdjęć.
Oto naszym oczom ukazała się ta rzadka scena, aż się prosi, by zamknąć oczy i usłyszeć zdyszane głosy walczących zwierzaków:
„Zabiegaj z prawej, Rudolf!”
„Poddajcie się, grubasy! Opór jest bezcelowy!” – krzyczą misie.
„Jak cię dziabnę kłami w tą białą d…, to sam sie poddasz!” -odpowiadają morsy
Mają rację, bo jeden cios kłami morsa przy jego masie to nokaut, drugi to już bezczeszczenie zwłok. Misie polarne mają uzasadniony respekt przed ich kłami.
„Wyjdź ze stada , chojraku, pogadamy, jak samce alfa!” -próbują wejsć morsom na ambicję misie.
„Głupiego szukasz, biała mordo? Poszukaj wsród swoich!”- zachowuja siłę spokoju morsy
„My tylko tak, szukamy dopalaczy, zwyczajne przeszukanie”- próbują podstępu misie
„ A nakaz jest”? – stoją na gruncie prawa morsy
„O, żesz wy, bezczelne grubasy, dosyć tego, Rudolf, Alfred , do ataku, hurrraaaaa” – tracą cierpliwość misie
„Dziabnij go, dziabnij!”- zagrzewają się morsy
Ale sytuacja robi się podbramkowa, misie przerywają linie obrony
„Chłopaki , plan B, plan B, ewakuacja!” -krzyczy szef morsów. Grube cielska ze zdumiewającą prędkością przewalają się po plaży i z pluskiem zanurzają w wodzie.
Trzeba wiedzieć, że misie świetnie pływają, ale nie potrafią polować w wodzie. Muszą polować na lądzie, albo na krze, najlepiej przy przerębli. Tak więc kolacji dzisiaj nie będzie.
„My się, q… jeszcze zobaczymy!” -rzuca na pożegnanie rozżalony Rudolf. -" Dzielicie i jątrzycie, jak Jarosław Kaczyński!!!"
Grupa morsów, wciąż komentując oburzający incydent, podpływa do Zodiaków, zeby zobaczyc, co to za dziwadła w czerwonych kurtkach. Odmawiają jednak udzielenia wywiadu. Przesyłaja jedynie pełne troski pozdrowienia posłowi Kaliszowi, dawno nie widzianemu kuzynowi z linii nadwiślańskiej, która porzuciła spokojne przeżuwanie małży na wodach północnych, wywędrowała na południe i zeszła na złą drogę, zapisawszy się do SLD, a ostatnio do Palikota.
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha