Bez kategorii
Like

Morskie okręty budowane na Mazowszu.

11/05/2011
808 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Historia małych ale dzielnych okrętów.

0


We wrześniu 1939 roku Polska posiadała stosunkowo silną, jak na wielkość wybrzeża, marynarkę wojenną. Trzon sił stanowiły nowoczesne okręty, zbudowane w latach 30 w stoczniach francuskich, brytyjskich i holenderskich. Były to jednostki, w swoich klasach, duże i silnie uzbrojone, zdolne do długotrwałego operowania na bardzo odległych akwenach. Prezentowały dużą wartość bojową, choć niektóre, wskutek bardzo intensywnych ćwiczeń, były już mocno wyeksploatowane. Niestety, ta wspaniała i dumna flota, w pamiętnych dniach wrześniowych, nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Próba wykonania podstawowego zadania, jakim było zaminowanie Zatoki Gdańskiej i pobliskich wód zakończyła się kompletnym fiaskiem. Honor polskiej floty uratowały tylko okręty podwodne, Wilk i Orzeł, których epopeja zapisała się złotymi zgłoskami na kartach historii.
W cieniu tych zmagań pozostają działania dużo mniejszych jednostek, zwanych żartobliwie „ptaszkami”, które nie tylko dobrze się spisały w kampanii wrześniowej ale i później przez wiele lat służyły polskim marynarzom.
W literaturze spotykamy różne określenia tych okrętów. Bywają nazywane traulerami, minowcami lub trałowcami. Kontrakt na ich budowę czterech traulerów uzyskał, w wyniku przetargu, koncern Państwowe Zakłady Inżynierii. Utworzony w 1930 r. PZInż, był głównym dostawcą pojazdów wojskowych. Czołgi, samochody ciężarowe i ciągniki artyleryjskie wytwarzano w fabryce Ursus w Czechowicach (obecnie Ursus) a samochody osobowe, półciężarowe i motocykle w zakładach CWS przy ul. Terespolskiej w Warszawie. Koncern dysponował także stocznią rzeczną w Modlinie i Fabryką Silników i Armatur Ursus przy ul. Skierniewickiej w Warszawie.
Ostatecznie zdecydowano, że tylko dwie jednostki zostaną zbudowane w Modlinie. Pozostałe w Warsztatach Portowych Marynarki Wojennej w Gdyni i w Stoczni Gdyńskiej. Silniki wysokoprężne, na licencji duńskiej firmy Nohab. Wyprodukowano w dawnej fabryce Ursus przy ul. Skierniewickiej.
Okręty weszły do służby na przełomie 1935 i 36 roku. Nadano im nazwy ORP Jaskółka (zbudowana przez WPMW), ORP Mewa (Stocznia Gdyńska), ORP Rybitwa i ORP Czajka (Stocznia Rzeczna w Modlinie). Później zamówiono jeszcze dwa, oba zbudowały WPMW. ORP Czapla i ORP Żuraw oddano do służby  tuż przed wybuchem wojny. Okręty weszły w skład Dywizjonu Minowców.
"Ptaszki" miały wyporność niecałe 200 ton. Uzbrojone były w armatę 75 mm na podstawie umożliwiającej zwalczanie celów zarówno na powierzchni jak i w powietrzu. Dodatkowo miały dwa przeciwlotnicze karabiny maszynowe a Czapla i Żuraw jeszcze podwójnie sprzężony najcięższy karabin maszynowy 13,2 mm. Mogły postawić do 20 min morskich. Dysponowały nowoczesną aparaturą do wykrywania okrętów podwodnych i bombami głębinowymi. Ponadto posiadały trały do niszczenia min. Dwa silniki wysokoprężne o łącznej mocy ponad 1000 KM pozwalały na osiągniecie prędkości 18 węzłów. Załoga liczyła około 30 osób. Jednostki charakteryzowały się dzielnością morską wystarczająca do operowanie na całym Bałtyku, choć przeznaczone były głównie do działań przybrzeżnych. W sumie były to bardzo udane uniwersalne okręty.


Pierwszego wrześnie 1939 r. niemal wszystkie polskie okręty, pozostałe na Bałtyku, Weszły w skład zespołu, którego zadaniem była ochrona największego polskiego okrętu, stawiacza min ORP Gryf. W tej grupie był tez cały Dywizjon Minowców. Około godziny 18 doszło do bitwy powietrzno morskiej, chyba pierwszej tego typu bitwy w historii. Polski zespół został zaatakowany przez ponad 30 niemieckich samolotów. W trakcie walki okręty eskorty podeszły blisko do Gryfa próbując go obronić przed atakami lotników. W efekcie Gryf ocalał lecz postawienie min nie doszło do skutku. Trzeba jednak podkreślić, że fiasko operacji w najmniejszym stopniu nie obciąża naszych „ptaszków” ani ich dzielnych załóg.
W walce 1 września poważnie uszkodzona została Mewa. Odholowana do portu w Helu została zatopiona 3 września podczas nalotu. Przez następne dni Dywizjon Minowców stacjonował w Jastarni gdzie Żuraw i Czapla pełni rolę zakotwiczonych baterii przeciwlotniczych a Czajka Rybitwa i Jaskółka wykonywały rejsy bojowe. Podczas tych rejsów wspierały ogniem oddziały walczące na lądzie i postawiły 60 min. 14 września Czapla i Jaskółka zostały zatopione przez samoloty niemieckie. Ich działa zostały wymontowane i wykorzystane w walkach na ladzie. Pozostałe okręty przeszły do Helu gdzie opuszczono bandery a załogi dołączyły do obrony lądowej.
Cztery okręty: Mewę, Czaplę, Rybitwę i Żurawia, Niemcy wyremontowali i wcielili do Kriegsmarine. Po wojnie zostały odnalezione w Lubece i powróciły do Polskiej Marynarki wojennej pod dawnymi nazwami. Mewa, Czajka i Rybitwa rozminowywały polskie wybrzeże a później pełniły służbę patrolowa. Żuraw został przebudowany na okręt hydrograficzny.
W 1951 roku część załogi Żurawia uprowadziła swój okret do Szwecji , gdzie 12 osób poprosiło o azyl polityczny. Tych którzy powrócili czekały w kraju procesy i ciężkie wyroki, łącznie z wyrokami śmierci (na szczęście niewykonanymi). Po tym wydarzeniu okręt przemianowano na ORP Kompas.
Pod koniec lat sześćdziesiątych zaczęto „ptaszki” przekształcać na barki koszarowe a później wycofywać ze służby i przeznaczać na złom. Ostatnie Żuraw i Mewa zostały pocięte w 1981 r.

Ale w walkach wrześniowych na polskim morzy brał udział jeszcze jeden okręt wybudowany w Modlinie. Właściwie nie okręt a okrecik. Kuter pościgowy Batory został wybudowany przez PZInż w 1932 roku dla Straży Granicznej. Ta niewielka jednostka o wyporności poniżej 30 ton, osiągała prędkość maksymalną około 25 wezłów. Uzbrojenie stanowiły dwa karabiny maszynowe. Załoga liczyła 10 osób.

Do wybuchu wojny okręt zwalczał przemyt na wodach Zatoki Puckiej. Wcielony do Marynarki Wojennej, w pierwszych dniach września, służył utrzymijąc łaczność pomiedzy Helem a Gdynią oraz brał udział w obronie przecowlotniczej.  W nocy 1 października z szesnastoma osobami na pokładzie przedarł sie przez niemiecką blokadę i dotarł do Szwecji. Rejs tej nieprzystosowanej do żeglugi po otwartym morzu jednostki był wielkim wyczynem. Po wojnie Batory wrócił do Polski i do 1957 roku służył w Wojskach Ochrony Pogranicza. Później przez kilkanaście lat pływał w różnych instytucjach cywilnych. Uniknał złomowania i obecnie znajduje się w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Jest jednym z dwóch zachowanych okretów II Rzeczpospolitej.

Dziś nie ma już pięknych "Ptaszków". Nie ma też stoczni w Modlinie ani wielu innych, licznych niegdyś stoczni rzecznych. Nie ma zakładów Ursus a Wisła wygląda tak:

zamiast tak:

Źródła zdjęć:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:OORP_ptaszki.jpg&filetimestamp=20100924203202
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:ORP_Mewa_Morze8-37.jpg&filetimestamp=20100924204507
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/92808/6c77bb5e3328787256183c3dc873d1c7/
http://www.mapa.studiopasja.pl/plock/index.php?s=wzgorzetumskie&m=plock:-416:-250&wod=&wdo=&wid=
http://fotopolska.eu/119374,foto.html

 

0

Dziadek Wojtek

Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród przepuszcza, Odbiera naprzód rozum od obywateli.

101 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758