Jako, że Kaczyści cierpią na chroniczną przypadłość tzw. wybiórczej amnezji, stąd też pozwolę sobie odświeżyć tym Hipokrytom (perfidnie sabotującym wszelkie pro-life’owe inicjatywy obywatelskie) pamięć o najbardziej nikczemnym ich procederze.
http://aborcja.web-portals.pl/aborcja-zdjecia.html
Sejm zdecydował o odrzuceniu obu projektów ustaw, dotyczących aborcji. Akceptacji nie uzyskał projekt przygotowany przez SLD, który liberalizował przepisy dotyczące aborcji, zakładał jej refundację i wprowadzał edukację seksualną do szkół. Odrzucono także w pierwszym czytaniu obywatelski projekt ustawy całkowicie zakazujący przerywania ciąży.
Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie przygotowany przez SLD, który liberalizował przepisy dotyczące przerywania ciąży, wprowadzał refundację aborcji i środków antykoncepcyjnych oraz edukację seksualną do szkół.
Za wnioskiem o odrzucenie projektu zagłosowało 369 posłów; przeciw – 31 ; dwóch wstrzymało się od głosu.
Projekt SLD zakładał prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży na wniosek kobiety. Po upływie 12 tygodni, aborcja byłaby dopuszczalna tylko w trzech przypadkach: gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego, stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety oraz gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
Placówki zdrowia, które mają podpisany kontrakt z NFZ, nie miałyby prawa (zasłaniając się np. tzw. klauzulą sumienia) odmówić kobietom przeprowadzenia legalnego zabiegu przerwania ciąży.
Według propozycji Sojuszu, refundowane miałyby być nie tylko zabiegi aborcji, ale też środki antykoncepcyjne i zapłodnienie in vitro. Każda kobieta w ciąży miałaby z kolei zagwarantowany dostęp do bezpłatnych badań prenatalnych. Szkoły byłyby zobowiązane do udzielenia uczennicy w ciąży urlopu oraz pomocy niezbędnej do ukończenia przez nią edukacji, tak by w miarę możliwości nie powodować opóźnień w zaliczaniu przedmiotów.
Obywatelski projekt także trafi do kosza
Posłowie odrzucili również obywatelski projekt ustawy, który całkowicie zakazywał przerywania ciąży.
Za wnioskiem o odrzucenie projektu głosowało 191 posłów; 186 było przeciw; pięciu wstrzymało się od głosu.
Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zakładał m.in. wykluczenie z prawa tych wyjątków, które dopuszczają obecnie w Polsce aborcję. Autorzy projektu chcieli także zmiany tytułu obowiązującej ustawy na: „O ochronie życia ludzkiego od poczęcia”.
Autorzy projektu podkreślali, że ludzkie życie, także w fazie prenatalnej, chroni konstytucja. Ich zdaniem, obecna ustawa, która dopuszcza przerywanie ciąży w niektórych przypadkach, jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Podkreślali, że nie ma żadnych przesłanek, aby życie ludzkie w fazie prenatalnej było gorzej chronione niż w jakiejkolwiek innej fazie.
W myśl obecnie obowiązujących (od 1993 r.) przepisów, aborcji można dokonać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy np. ciąża jest wynikiem gwałtu.
Według Ministerstwa Zdrowia, które co roku przedstawia sprawozdanie z realizacji ustawy, w 2009 r. zarejestrowano 538 aborcji: 510 z powodu upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu, 27 w związku z zagrożeniem życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jedną ze względu na to, że ciąża była wynikiem czynu zabronionego.
Według organizacji pozarządowych broniących praw kobiet, rzeczywista liczba aborcji wykonywanych przez Polki każdego roku wynosi co najmniej 100 tys.
http://tvp.info/informacje/polska/aborcja-dwa-projekty-odrzucone-w-sejmie/5191828
VI kadencja
GŁOSOWANIE Nr 170 – POSIEDZENIE 99.
Dnia 31-08-2011 Godz. 21:04Pkt 28. porz. dzien. Sprawozdanie Komisji o projekcie ustawy o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz niektórych innych ustaw Głosowanie nad przyjęciem wniosku o odrzucenie w całości projektu ustawy o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz niektórych innych ustaw, zawartego w druku nr 4222 Głosowało – 382 Za –191 Przeciw –186 Wstrzymało się –5 Nie głosowało –78
Klub/Koło Liczebność Głosowało Za Przeciw Wstrzymało się Nie głosowało PO 208 177 160 15 2 31 PiS 146 136 – 136 – 10 SLD 43 27 27 – – 16 PSL 31 23 – 22 1 8 PJN 15 12 – 11 1 3 niez. 14 5 2 2 1 9 SDPL 3 2 2 – – 1
Wyniki indywidualne
http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/glosowania?OpenAgent&6&99&170
Większość PO-SLD pięcioma głosami odrzuciła ustawę potwierdzającą nienaruszalność prawa do życia.Człowiek jest istotą społeczną, potrzebującą władzy publicznej i organizacji społecznej dla swej ochrony. Państwo zaś potrzebuje polityki. Poddajmy więc wczorajsze głosowanie analizie politycznej. Czy ci, którzy głosowali za życiem (a zapewne będą to przedstawiali jako wystarczający dowód wystarczającego zaangażowania) – zrobili wszystko by wygrać? Pytam, bo cywilizacja życia ma prawo do swej polityki, nie tylko do deklamacji o „wartościach”.
Dlaczego nie było dziesięciu posłów PiS, mimo, że klub ten słynie z dyscypliny, również dyscypliny obecności w sprawach, które uznaje za politycznie ważne? Czyżby w sprawie prawa do życia liczyła się tylko polaryzacja – a nie wygrana – z PO? Pytanie jest tym ważniejsze, że to co najmniej drugi w ostatnim czasie przypadek lekceważenia przez PiS podstawowych spraw ładu moralnego. W głosowaniu, które otworzyło furtkę do uznawania w naszym kraju „małżeństw” homoseksualnych udzielanych za granicą (ostatnio gromko przypominanej w kontekście „PSL-owskich” wypowiedzi posła Hofmana) absencja w PiS była większa niż w PO i SLD razem wziętych. Tamto głosowanie też można było bez trudu wygrać, jak wczorajsze.
I kwestia druga. Gdy przed czterema laty pracowaliśmy nad zmianą Konstytucji – do końca za potwierdzeniem prawa do życia (w kwestii konstytucyjnej, więc trudniejszej) głosowało dwudziestu czterech posłów PO. Wtedy osobiście angażowałem się w przekonywanie wszystkich klubów i poszczególnych polityków. Tamto poparcie w dzisiejszym głosowaniu wystarczyłoby do wygrania sprawy, niezależnie od PiS-owskiej absencji. Wczoraj posłów PO głosujących za życiem było tylko piętnastu. Czyżby „umiar” przywódców dzisiejszego PiS był mniej przekonujący niż przypisywany nam „radykalizm”?
http://blog.marekjurek.pl/index.php/2011/09/01/sprawa-niewarta-skutecznosci/
Stracona nadzieja – analiza społeczna
W czasie ostatniego głosowania w Sejmie wypełzło z sali głosowań na ulicę małe, bardzo brzydkie kłamstwo. Wszyscy je mogli zobaczyć, ale było tak brzydkie, że wielu „porządnych ludzi” odwróciło oczy, by go nie widzieć. Bo co z nim właściwie zrobić? Przez parę lat powtarzano w kontekście projektu zmiany Konstytucji sprzed czterech lat (a wielu „porządnych ludzi” w dobrej wierze to przyjmowało), że prawny szacunek dla życia każdego człowieka przed urodzeniem to postulat nierealny. „To nie miało żadnych szans” – ile razy słyszałem to w rozmowach i czytałem (ciągle to można przeczytać) w e-debatach? I nagle, nie poprzez analizę historyczną (przypominanie 1/3 Sejmu wnioskującej o zmianę konstytucyjną, 72 % posłów głosujących za podjęciem prac, sprawozdania przyjętego przez Komisję Stefaniuka), ale tym razem drogą eksperymentalną znowu się okazało, że to postulat realny – choć bardzo niewygodny dla głodnych władzy i zatraconych w zachłanności wyborczej partyjnych central. To głosowanie można było wygrać – w Polsce, nie na Węgrzech. Wystarczyłaby odpowiedzialna obecność posłów PiS. Dyscyplina, taka na przykład, jaką wprowadzono w grudniu, gdy PiS bronił dochodów, które otrzymuje z budżetu państwa. Albo po prostu wnioski z niedawnego głosowania nad prawem prywatnym międzynarodowym (uznanie przez Polskę tzw. małżeństw homoseksualnych zawieranych za granicą).
Dlaczego jednak PiS nie musiał wprowadzać dyscypliny obecności swoich posłów – czy w inny sposób dbać o ich udział w głosowaniu? To sprawa może jeszcze gorsza niż sama absencja poszczególnych nieodpowiedzialnych polityków. Ci spośród liderów opinii katolickiej, którzy popierają PiS (można by tu wyliczyć długą listę nazwisk) – wcale nie żądają od Jarosława Kaczyńskiego poważnego zaangażowania na rzecz cywilizacji chrześcijańskiej. Prezes PiS wiedział, że wystarczy głosowanie obecnych na sali – wystarczy „satysfakcja moralna” i „wyraźna różnica z PO”, i nikt nie będzie przeprowadzał przyziemnej, politycznej analizy, która wydaje się nawet niestosowna, gdy chodzi o „wartości” (przepraszam za gorzką ironię). Prezes PiS wiedział, że nie musi walczyć o wygraną – bo skala, sposób zaangażowania, krótko mówiąc brak polityki na rzecz prawa do życia– nie wpłynie na poparcie jego partii ze strony wspierających ją liderów opinii katolickiej. Nawet jeśli będą zawiedzeni – szybko zapomną. Pozostanie zresztą satysfakcja moralna, bo przecież PO…
Nie piszę niczego nowego, kiedyś już ten mechanizm pokazałem. Wtedy chodziło o traktat lizboński. Rzecz ma bowiem charakter strukturalny. Dotyczy po prostu pytania: czy chcemy mieć własną reprezentację polityczną?
http://blog.marekjurek.pl/index.php/2011/09/06/stracona-nadzieja-%E2%80%93-analiza-spoleczna/
http://nczas.com/publicystyka/wozinska-libertarianie-przeciw-aborcji/
http://mahajana.net/teksty/lama_jampathaye_krag_ochrony.html
Podsumowując, nie ma nic wartościowszego na tym świecie od ochronny życia poczętego, stąd też w pierwszej kolejności wybierajmy do parlamentu ludzi, którzy bezwględnie staną po stronie niewinnych i bezbronnych dzieci w łonie ich matek, albowiem bez obrony tego NajŚwiętszego Prawa Bożego/Naturalnego nie jesteśmy godni nazywać siebie nie tylko Konserwatystami/Tradycjonalistami/Wolnościowcami, ale również określać się mianem Człowieka (sedno bowiem Naszej Duchowej Istoty zawarte jest w Boskim Człowieczeństwie, bez którego samoczynnie degradujemy się do roli zezwierzęconej Gadziny, pozbawiającej się – na skutek świadomego nawoływania do najgorszej z odmian ludobójstwa – wszelkich ludzkich Praw).
"Prawy Wolnosciowiec (czyt. paleolibertarianin, minarchista, etc.). RAJ - antysystemowa formacja przeciwników fiskalizmu i biurokracji, dazaca do pelnej autonomii jednostki od terroru panstwowego (FRI - "Wolnosc, Prawosc, Niepodleglosc")."