W poniedziałek Europejski Trybunał Praw Człowieka ogłosi wyrok w sprawie mordu katyńskiego. Bez względu na to, jaki będzie to wyrok, nie będzie on satysfakcjonujący – uważają obserwatorzy.
Ludobójstwo rosyjskie na Polakach („Katyń” to tylko hasło) było elementem Pożogi, trwającej od 1917 roku do co najmniej 1956. Jego celem była w pierwszej fazie dekapitacja narodu, w drugiej uczynienie zeń niewolników. Zamiar ten w zasadzie się powiódł, na co wskazuje
stan elity
w dzisiejszej Polsce. Od 1 września 1939 roku do 22 czerwca 1941 roku Rosjanie i Niemcy pracowali nad realizacją wspólnego programu ludobójstwa. Dowodem na to była chociażby konferencja NKWD i Gestapo w marcu 1940 roku w Zakopanym (mało to wie, że to
armia słowacka
zajęła w 1939 roku zimową stolicę Polski, działając u boku Hitlera). Takich konferencji było więcej, niestety, dokumentów zachowało się niewiele, podobnie, jak na temat ludobójstwa Żydów. Pisałem już o tym, że być może Niemcy nieprzypadkowo odkryli groby katyńskie. Teraz
Rosja
(jak donosi tamtejsza prasa) uważa, że Trybunał orzeknie, iż „Rosja nie ponosi odpowiedzialności za masową egzekucję", bowiem "chodzi o rosyjskie, a nie radzieckie władze". Nie należy jednak wyciągać z tego wniosku, że Niemcy zwrócą odszkodowania, bo to w końcu niejaki
Adolf Hitler
mordował Żydów, a nie RFN. RFN, jak i Rosja, są jednak prawnymi następcami ohydnych zbrodniczych reżimów. Jeśli poniedziałkowy wyrokzdejmie odpowiedzialność z Rosji za zbrodnię Katyńską, to tym samym otworzy drogę nowym doktrynom prawnym. I procesom.
Co łączy Palmiry z Katyniem?
Post scriptum: autorzy wystawy IPN "Zagłada polskich elit – Akcja AB/Katyń" idą też w tym kierunku, by wykazać kooperację Niemców i Rosjan z akcji dekapitacji Polski. Szkoda, że w tym procesie nie wskazano na tę współpracę. Tymczasem na ten temat powstaje coraz liczniejsza literatura naukowa. W każdym razie w ewentualnym postępowaniu odwoławczym wskazanie na tę kooperację to konieczność.