Moje Wigilie.
17/12/2011
407 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Lubię Boże Narodzenie,
choć wśród świąt jest nie największe…
Lubię Boże Narodzenie,
Choć wśród świąt jest nie największe,
Bo od zmartwień jest wytchnienie,
A kolendy najpiękniejsze.
Wracam wtedy w świat berbecia,
Gdy do dziadków się jechało.
Mnóstwo było u nich dziecia
I zabawy też niemało!
Pachniał każdy rąbek izby.
Siano obrus skrzętnie skrywał.
W sianie coś się kryło! Czyżby
Przed kolacją Święty bywał?
Cały dzień o suchym pysku,
Lecz na wieczór jest wyżerka.
Mnóstwo przy tym było pisku.
Każdy pod choinkę zerka.
A przy stole pokolenia:
Dziadków, wujków, cioć, rodzeństwa…
Przy opłatku podzielenia
Udzielano nam pierwszeństwa.
Po wieczerzy dzieci z ciotką
Wyglądały czy już świeci,
Bo wierzyły jeszcze plotkom,
Że kominem wtedy wleci.
Miały rację! Właśnie wchodzi
Kryty z wierzchu baranicą.
Nie istotne, nic nie szkodzi,
Że to wuja Stacha lico!
Każdy wierszyk lub kolendę
Musiał, przed tak zacnym gronem,
Recytować na komendę.
Ja nieśmiały! Z wstydu spłonę!
Paczki były przeogromne,
Choć urosły w mej pamięci.
Oczy dzieci nieprzytomne!
(To rodziców zawsze kręci!)
Po Wigilii ruszał dziadek
Do konika i swych krówek.
Niósł im w siano też opłatek.
Niech nie robią nam wymówek!
Gdy się zbliżał środek nocy
Szli dorośli na pasterkę,
A maluchy myk pod kocyk
Lub na strychu myk pod derkę.
Święta były skute lodem.
Śnieg zakrywał wszystkie ganki.
Konik biegł przed nami przodem
Ciągnąc sanie oraz sanki.
Dziś już domu dziadka nie ma,
Lecz wciąż żywa w mej pamięci
Ta noc cicha, ta noc niema,
Która wszystkich nas uświęci.
Gdy przejeżdżam przez Podlasie,
Tam są wioski moich dziadków,
Choćby było krucho w czasie,
Nie zapomnę zniczy, kwiatków…