Moje Waterloo, czyli – słów kilka o… kalendarzach
05/05/2011
434 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Milczenie – 'rozmowa’ wstydliwa
W seksie, to, co nam udawało się stworzyć, osiągnąć, to na razie nie udało się żadnemu reżyserowi pokazać w filmie – choć tam na pozór tkwią olbrzymie możliwości.
Ale nie o tajemnicach alkowy mam tu teraz zamiar pisać, gdyż – jak twierdziła Michalina Wisłocka:
o seksie nie powinno mówić się w oderwaniu od miłości, od związku, od tego, co ludzi łączy emocjonalnie.
A teraz do rzeczy samej. Kilka dni temu byłem u Niej – ona wolna, ja wolny, to wolno, co nie? Próbowaliśmy, nawet poważnie, stworzyć patchworkowy związek – nie wyszło. No cóż, zdarza się.
Siedzimy u niej i popijamy herbatę rozmawiając o niczym szczególnie istotnym: tak przecież czasem bywa, że ważniejsze staje się to – z kim się jest, niż o czym się gada. Tak było i tym razem.
Po jakimś czasie postanowiliśmy skorzystać z uroków pięknej pogody. Odniosłem filiżanki i podstawki do kuchni – ona przed lustrem w przedpokoju wyskoczyła z domowych ciuszków celem wskoczenia w inne – wyjściowe: na moment stanęła w samej bieliźnie i, jak zawsze z wdziękiem, zaprezentowała się.
Wystarczyło. Wiadomo – facetowi wystarczy ułamek sekundy, aby ocenić.
– Może skoczymy do mnie, na kawę i ciasto – zaproponowałem. Zgodziła się. W lot zrozumieliśmy się bez słów.
U mnie wypiliśmy kawę, podałem coś do przekąszenia. Ona, jak mało kiedy, uważnie rozejrzała się po pokoju i głośno, nie kryjąc grymasu skrzywiania, a nawet niesmaku, skomentowała wiszący na ścianie kalendarz „Playboya” i leżące na stole czasopismo.
Najwyraźniej Cynthia Antonio nie przypadła jej do gustu.
No, niech mi ktoś powie – jak się ma „martwa” piękność z papierowej okładki kalendarza, do stojącej przede mną ślicznej i żywej istoty?
Nie mogłem zrozumieć.
Więc skorzystaliśmy jedynie z uroków pięknego wczesnego wieczoru spacerując tu i ówdzie: rozmowa, a w zasadzie mój monolog, nie kleiła się wcale.
Zrobiło się już całkiem ciemno, odwiozłem ją do jej domu.
Po powrocie, choć to już niczego nie zmieni i nie naprawi, zdjąłem ze ściany kalendarz, a czasopismo wetknąłem głęboko między sens i charakter(y).
W nawiązaniu do pierwszych zdań niniejszego wpisu powiem tylko, że jej reakcja wprowadziła mnie w osłupienie. Nie spodziewałem się. Uważałem, że mało tematów dla nas dwojga może stanowić jakieś tabu. (?).
O seksie trzeba rozmawiać. Jest najważniejszą potrzebą każdego człowieka. Zaraz po jedzeniu i piciu – uważa Zbigniew Liber – dr nauk medycznych, specjalista ginekolog – położnik, seksuolog.
Ja jednak się myliłem.