Redaktor Paweł Smoleński ma pecha. Ilekroć weźmie się za „śledztwo dziennikarskie”, zawsze coś nie wychodzi.

Po raz pierwszy P. Smoleński zajął się dziennikarstwem śledczym ujawniając tzw. aferę Rywina[1]. Popełnił przy tym tyle błędów, że spotkał się z krytyką niemal całego środowiska dziennikarskiego. Aferę ujawnił prawie pół roku po korupcyjnej propozycji Lwa Rywina, choć zdaniem wielu dziennikarzy można to było zrobić w kilka dni. Opublikował stenogramy z nagrań „bez skrótów”, gdy tymczasem okazało się, że skróty były i to, zdaniem wielu, istotne. Smoleński nie pociągnął wielu frapujących tropów. Choć przyczyniło się to do powstania daleko idących spekulacji[2], sam Smoleński bagatelizował sprawę a za swoje błędy przepraszał tłumacząc się, że nie jest dziennikarzem śledczym lecz reporterem. „(…) robiłem to pierwszy raz w życiu. To było niedopatrzenie wynikające, możemy to nazwać, z głupoty.” – powiedział w wywiadzie udzielonym tygodnikowi Press.[3]

Wydawałoby się, że po takiej wpadce red. Smoleński powinien trzymać się z daleka od wszelkich śledztw. Jednak ostatnio w artykule „Co pana obchodzi kamień po Niemcach?”[4] zajął się dochodzeniem, ilu ludzi zginęło w wołyńskiej parafii Kąty. Smoleńskiego rozsierdziła bowiem tablica umocowana na poniemieckim kamieniu w Marwicach (Lubuskie) poświęcona 372 Polakom z parafii Kąty. Wydawałoby się, że Smoleńskiego czekało dziecinnie łatwe „śledztwo”. Wystarczyło bowiem ustalić, jakie miejscowości wchodziły w skład parafii a następnie sprawdzić ilość ofiar w „Ludobójstwie…” W. i E. Siemaszków będącym dziełem kompletnym na temat wołyńskiego genocydu. Tymczasem red. Smoleński włączył… wyszukiwarkę internetową, wpisał słowa „parafia Kąty na Wołyniu” i… wyskoczył mu link do mojego blogu. Tak Smoleński opisuje efekt swojego trudu:

Znalazłem jedyną notatkę o walkach polsko-ukraińskich w wołyńskiej parafii Kąty. Napisano w niej, że w maju 1943 r. „na spotkaniu przywódców banderowskich melnykowskich zapadła decyzja o likwidacji Kąt, polskiej wsi liczącej ok. 1000 mieszkańców i drugie tyle uchodźców”.” I dalej: „Nieudany szturm trwał pięć godzin. Na miejscu pozostało 53 zabitych Polaków, którzy nie usłuchali rozkazu i nie schronili się w centrum wsi”.

Po tym artykule czytelnik Wyborczej już wie, że nacjonaliści z Marwic profanując poniemiecki kamień wystawili kłamliwą tablicę. Bo przecież „jedyna notatka” mówi o 53 a nie 372 zamordowanych w Kątach.

Tymczasem ja na blogu opisywałem jednostkowe wydarzenie, jakim był atak UPA na Kąty w dniu 3.05.1943r. Natomiast nawet pobieżne sprawdzenie ilości ofiar w kilkunastu miejscowościach należących do parafii Kąty potwierdza wersję z marwickiej tablicy.

Można by z politowaniem pokiwać głową nad brakami warsztatu śledczego Smoleńskiego („nie pracuję jak porucznik Colombo”, jak sam o sobie powiedział) i o błahej z pozoru sprawie zapomnieć, gdyby nie fakt, że tablica w Marwicach to kolejny pomnik wołyński prześladowany przez Gazetę Wyborczą. Kierując się maksymą swojego guru w temacie historii polsko-ukraińskiej, prof. Torzeckiego – „procesowi pojednania nie będzie służyć budowanie pomnika ofiar Wołynia”[5] – Wyborcza atakuje pod byle pretekstem każdą inicjatywę zmierzającą do oddania czci Bogu ducha winnym ludziom, którzy zginęli na Kresach z rąk ukraińskich nacjonalistów. GW krytykowała już pomnik we Wrocławiu[6] (powód: „nieuzgodniona z władzami” zmiana napisu), wystawę malarstwa amatorskiego w Krakowie[7] (powód: obrazy epatujące okrucieństwem), tablice w Krakowie[8] i Opolu[9] (powód: użycie na nich politycznie niepoprawnego słowa „ludobójstwo”) i w końcu niedoszły pomnik warszawski[10] (powód: rzekome podobieństwo do przedwojennego zdjęcia dzieci Cyganki).

W wyniku tego obłąkanego podejścia znaleźliśmy się sytuacji, w której kresowiacy wciąż nie mogą się doczekać pełnego uznania dla pomordowanych bliskich, a tuż za wschodnią granicą stoją pomniki ludobójców – Szuchewycza, Kłyma Sawura czy też terrorystów (co najmniej) jak Bandera. Ba, w nich GW nie dostrzega zagrożenia dla pojednania polsko-ukraińskiego (vide wyrozumiały artykuł „Romantyczny terrorysta” o S. Banderze[11]). Wszak Lwów jest miastem, gdzie stawia się pomniki romantykom. Mają więc Mickiewicz i Szewczenko „godnego” towarzysza.

Na bok jednak ironia. Należy postawić sobie pytanie, czy as śledczy Wyborczej rzeczywiście nie potrafił ustalić, ilu ludzi zginęło w parafii Kąty? Czy też zrobił to celowo kierując się swoimi pobudkami? Dlaczego nie podał źródła, z którego cytował „jedyną notatkę” (czyli blogu)? W jakim celu GW publikuje enuncjacje dr Motyki zarzucające IPN-owi lansowanie tezy o „wyższości” zbrodni ukraińskich nad niemieckimi i sowieckimi[12], gdy w rzeczywistości jest mowa tylko o przewyższaniu „pod względem swej bezwzględności i barbarzyństwa”[13]?
Czy przypadkiem jest, że internetowa wersja artykułu Motyki w GW różni się od wersji papierowej w newralgicznym punkcie dotyczącym „ludobójstwa”?
W wersji papierowej pisze Motyka: „Nie oznacza to, że zbrodnie UPA nie nosiły znamion ludobójstwa. Do tego poglądu skłania się dziś większość polskich historyków”.
W wersji internetowej czytamy natomiast: „A to, że zbrodnie UPA nie nosiły znamion ludobójstwa. Do tego poglądu skłania się dziś większość polskich historyków.”
Czyż to nie przypomina sytuacji z początku Rywingate – oczywiście w innej skali – gdy GW opublikowała dwie wersje nagrania słynnej rozmowy producenta filmowego z naczelnym Wyborczej?

„W interesie naszych narodów leży znormalizowanie stosunków, co wymaga powiedzenia sobie w oczy całej prawdy – ale tylko prawdy.” – te słowa Giedroycia przytoczył Motyka w swym artykule w Wyborczej. Wypadałoby oczekiwać od gazety red. Smoleńskiego, by słuchała słów swojego autorytetu.

PS. Redaktor Smoleński nie zareagował w żaden sposób na moje żądanie sprostowania informacji o parafii Kąty.

____________

[1] GW z 26.12.2002, „Ustawa za łapówkę czyli przychodzi Rywin do Michnika”.
[2] patrz chociażby artykuł R. Krasowskiego „Co przemilczała Wyborcza”, Dziennik z 31.12.2007 http://www.dziennik.pl/opinie/article102586/Co_przemilczala_Wyborcza.htm…
[3] wywiad opublikowany na stronie http://media.wp.pl/drukuj.html?kat=43276&wid=8119501&ticaid=16084
[4] GW Gorzów Wlkp. z 15.05.2008, http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,88312,5198378.html?as=3&ias=4&startsz=x
[5] wywiad I. Chruścińskiej i P.Smoleńskiego z prof. R. Torzeckim, Gazeta Wyborcza nr 161 z 12.07.2003
[6] GW Wrocław z 27.09.2000, „Tablica nie do zdarcia”
[7] GW z 30.03.2005, „Kresy we krwi polskiej”
[8] GW Kraków z 17.04.2004, „Tablica z <”
[9] GW Opole z 16.05.2008, „Nie można UPA zwać bandami”
[10] GW z 16.07.2007, „Podobno była piękna”
[11] GW z 10.05.2008, http://wyborcza.pl/1,76842,5198591,Romantyczny_terrorysta.html
[12] G.Motyka, „Zapomnijcie o Giedroyciu”, GW z 24.05.2008, http://wyborcza.pl/1,76498,5240814.html
[13] Dodatek historyczny IPN 3/2008 (10) w Naszym Dzienniku z 28.03.2008, R.Szawłowski, „Trzy ludobójstwa”, http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=ip&dat=20080328&id=ip12.txt