…jako jednej z wielu…
Byłam na Marszu Niepodległości w Warszawie. Najpierw na mszy św. w Kościele pod wezwaniem św. Barbary. Cały kościół pełen wiernych, na zewnątrz również tłoczno zarówno w obrębie ogrodzonego terenu, jak i dalej, na chodniku ulicy. Mnóstwo młodych!!! Znamienne dla mnie było to, że odwrotnie niż zwykle, podczas śpiewów czy modlitw mówionych, słychać było większość głosów męskich! Młodzi mężczyźni pięknie śpiewali! Kobiet było mniej, "za to" niektóre z dziećmi. Zaraz po mszy św. był Marsz, więc jakby zrozumiały skład uczestników nabożeństwa, liturgii. Celebrant wygłosił świetne kazanie nagradzane burzami oklasków.
Po mszy św. doszłam do dworca Śródmieście, gdzie zostałam z Gazetą Polską. Niemiłosierny tłok pod PKiN-em! Dotarłam do Organizatorów, zgłosiłam swoją "pojedynkę" z Elblaga, więc przydzielono mnie do…górników z Jastrzębia Zdroju. Z tymi ludźmi spędziłam resztę Marszu i…dalej. 🙂
Z racji zamieszek, o których napisano już wiele, ruszyliśmy z ponad godzinnym przesunięciem. Było już całkiem ciemno, mimo to atmosfera wspaniała, spokój, śpiewy. Hasła wykrzykiwane "podrzucał" młody człowiek, który był niejako "studnią bez dna". Najnowszym dla wielu było: "Aby Polska w siłę rosła, trzeba Orła, a nie osła"!
Klimat radosnego święta burzyły oddziały policji w ilości…"kosmicznej"! Oddziały uzbrojonych po zęby, w białych hełmach, z błyskającymi refleksami odbitych świateł miasta tarczami, umundurowani. Przy nich zawsze czy prawie zawsze, niemałe grupki "nieznanych sprawców" ubranych w cywilne "szatki", za to w kominiarkach lub kapturach na głowach. Wyraźnie byli przypisani do "swojego" oddziału, bo kiedy ten ruszał w szyku, "tajniacy" ruszali natychmiast za nimi.
Mnóstwo policyjnych pojazdów błyskających niebieskimi światełkami. Były, a jakże, i armatki wodne.
Niemniej Marsz Niepodległości przeszedł bardzo spokojnie w należytym klimacie z pieśnią na ustach. Tu również dominowały męskie głosy. Trasa Marszu dość zawiła i długa. To dawało się we znaki niektórym mniej przysposobionym do takich eskapad.
Maszerowało mnóstwo członków Klubów Gazety Polskiej z całej Polski. Banery, flagi… Jedna była nadzwyczajna – na dłuuugiej wędce, ogromnych rozmiarów i bardzo pięknie "prowadzona": dwaj mężczyźnie na zmianę powodowali przepiękną "choreografię" Białoczerwonej – ZJAWISKOWO PIĘKNA! Szukałam długo w internecie jakichkolwiek wpisów na temat tej szczególnie pięknej flagi – niestety bez rezultatów. Szkoda, bo to było przepiękne!
Zwieńczeniem Marszu Niepodległości była dość krótka uroczystość przy pomniku Józefa Piłsudskiego – przemówienia i… Jan Pietrzak…
"Moi Jastrzębiacy" po Marszu musieli wracać do autobusu. Z racji bardzo wymyślnie poprowadzonej ulicami Warszawy trasy Marszu, przybysze nie bardzo wiedzieli jak trafić na miejsce, z którego wyruszyliśmy. Przydałam Im się i najkrótszą drogą odprowadziłam Towarzystwo górnicze pod PKiN i pożegnaliśmy się.
Do kwietnia?