Mój Traugutt, mój Kaczyński. Styczeń 1863 – Kwiecień 2010
23/01/2012
347 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Traugutt i św. p. Prezydent Kaczyński pozostana w mojej pamięci jako symbol heroicznego oporu. Symbol walki o prawdę i ojczyznę
Dziś przypada 149 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. Jak zawsze w takich chwilach, cześć politycznego narodu Polski za wszelką cenę będzie starała się udowodnić, jak błędną kalkulacja była decyzja o rozpoczęciu powstania. Te zagadnienia pozostawię bez komentarza. Każdy już historyk profesjonalista, czy amator, zajął pozycje w swoim okopie i nic nie zdoła go z tej wojny pozycyjnej wyciągnąć. Problem jest jednak inny. Ideologiczna zaciekłość niszczy pamięć ludzi, ludzi, którzy, ponownie porwali się na najzacieklejszego wroga polskiej państwowości – czyli carską Rosję. Czy nie przyszło na myśl, że w ten sam sposób, jak dezawuując Powstanie Styczniowe, jak i każde powstanie i ich przywódców, jak i rzesze żołnierzy i partyzantów, tak naprawdę dokładamy kolejną cegiełkę do niszczenia naszej Ojczyzny? Jesteśmy nieświadomymi sojusznikami tych kół medialno- politycznych, którzy na słowo Ojczyzna reagują jak dotknięte wścieklizna zwierzęta na wodę.
Podważając powstańców, zresztą nie tylko styczniowych, stajemy dziś w szeregu z tymi, co mają czelność powiedzieć: „Po co właściwie Kaczyński tak leciał do tego Smoleńska, skoro go nie chcieli”? Co innego spór historyczny, co innego zaciekłość.
Co nam przyniosła Katastrofa Smoleńska? Nie rozpatrujemy jej jako tylko jako tragedii ludzkiej. Stała się symbolem oporu dla tej części społeczeństwa, która od lat wyraża sprzeciw wobec koniunkturalizmu tzw. elit politycznych; dla jej pogardy dla tego, co sercach ludzi stanowi warstwę sacrum: tradycję . Katastrofa Smoleńska zjednoczyła tą część narodu, która nie sądzi, że jest „wiele prawd” i pokazała IM,, naszym obecnym, rodzimym „zaborcom”, że tej cześci narodu nie da się kupić, omamić słodkimi słowy. Ta część narodu, narodu smoleńskiego, że tak nazwę, genetycznie przechowuje w sobie Boga, Honor i Ojczyznę – Ojczyznę, tę „najświętszą matkę”, o której tak przypominał nam JPII. Władza obecna doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że te idee nie zgasną i będą dalej przekazywne z pokolenia na pokolenie w tej częsci narodu. I tego nie mogą zrozumieć i nigdy nie zrozumieją. I to budzi ich wściekłość. Ta część narodu być może dostrzega że tak jak w roku 1863, tak i dziś mamy odwiecznego wroga zewnętrznego, wspomaganego, jak wówczas, przez elementy w rodzimym gnieździe.
Paradoksem pewnym historii jest to, iż elementem hamującym wówczas w ogromnym stopniu myśl wyzwoleńczą byli konserwatyści, a dla elementy liberalnych naczelnym zadaniem była walka z caratem. Tak, powiem to wprost: polskie ziemiaństwo w Królestwie Polskim, nastawione na apanaże i współpracę z Rosją wówczas nie miało, w dużym stopniu polskiego ducha. Obawa przed utrata wpływów i pozycji społecznej determinowała ich działanie. Dziś słyszymy zewsząd: może i raport Millera jest do niczego, może i Rosjanie mataczyli, ale nie warto tego ruszać.. Nic z tego dobrego nie wyniknie. Bić z Rosją się nie możemy; nie mamy szans; musimy przyjąć to, co jest, a nie wymachiwać szabelka, jak ten fanatyk Kaczyński. Tak nie musimy. Nie musieli i powstańcy styczniowi brać szabel w dłoni; mogli spokojnie żyć na tej emigracji, nie mieszać ludziom w głowach straceńczymi ideałami; część szlachty, która wsparła powstanie, mogła spokojnie dalej mieszkać w dworkach, jak Traugutt. On nie chciał. Jego czyn jest dla mnie dotąd niezrozumiały. Po co brał na siebie upadające już powstanie? Po co mu to było? A jednak…
Oba wydarzenia poruszyły opinię publiczną na świecie, oba wykazały dobitnie, czego spodziewać się po Rosji. Oba wydarzenie pokazały też, iż mimo wsparcia, Polacy nadal są osamotnieni w swej odwiecznym boju. "Po powstaniu konserwatywna publicystyka prawicowa przeklinała powstańców. Pogrobowcy Czerwonych przechowywali jednak w sercu tradycję bohaterskiej walki. I nie mylili się, wierząc, że przyniesie ona swój plon w następnym pokoleniu" – pisał Stefan Kieniewicz.. My, pokolenie katastrofy Smoleńskiej również w to wierzymy, mając nieśmiała tylko nadzieje, że jej tragiczne żniwo wyda plon o wiele szybciej.
Na koniec słowa Kościuszki: „Narodzie! Racz poczuć na koniec twą siłę, dobądź jej całkowitej, chciej być wolnym i niepodległym; jednością i odwagą dojdziesz do tego szanownego celu! Umysł twój przygotuj do zwycięstw i klęsk; duch prawdziwego patriotyzmu powinien w obydwóch zachować są tęgość i energię. Mnie nic nie pozostaje, tylko wielbić twoje powstanie i służyć ci, dopóki mi Nieba życia pozwolą”.