W maju jakoś się zgapiłem? Za mało pisałem o tym, że WARTO CZYTAĆ 🙂 Biblioteka na Mokotowie wycofała ze zbiorów „Moje życie z książką” Zuzanny Rabskiej! PORWAŁEM książkę za złotówkę i smakuję CZAS MINIONY do maja 1953!
Niech ta notka będzie "moim warszawskim wkładem" w łódzkie "Dni Gutenberga". Niewielu internautów wie kim była Zuzanna Rabska. Mało kto, z młodych, zna jej wspomnienia wydane w 1959 roku. W roku kiedy dzięki "odwilży 1956!" kiążkę tą można było wydać…
Pierwszy maja 1946 od lat kojarzył mi się z propagandą:
”Gazeta Ludowa" – wyborcza.pl/51,75515,6975259.html
Warszawa, 1 maja 1946. Pochód na ulicy Marszałkowskiej. Karykatura wicepremiera Stanisława Mikołajczyka z napisem: angielska choroba. |
Data: 2009-11-09
|
|
|
Od MATKI wiem, że były inne (prawdziwe, patriotyczne, historyczne) imprezy, że KSIĄŻKI były równie ważne jak ODBUDOWA Warszawy z ruin!
"[…] Zarząd Biblioteki Uniwersyteckiej postawił sobie za zadanie przedstawić obraz drukarstwa warszawskiego z uwzględnieniem zarówno treści, jak wyglądu książek. W dniu 1 maja 1946 roku w salach czytelni została otwarta wystawa przedstawiająca olbrzymią ilość starych druków warszawskich. Druki te przeważnie uległy zniszczeniu na jesieni 1944 roku, z nowszych wydawnictw brak również wielu pozycji. Ale to co pokazano, dało wyobrażenie o wysokim poziomie warszawskiego drukarstwa.".
(źródło: Zuzanna Rabska)
"[…] Książki na gruzach. Jesienią roku 1945 obok budek z pieczywem i wędliną stały na ulicach Warszawy wózki z książkami.
Książki sprzedawano nie tylko na wózkach, ale rozkładano na gruzach i cegłach, w bramach wypalonych domów, w oknach rozbitych sklepów pozbawionych szyb i framug. Leżały także po prostu na potrzskanych chodnikach, deptane i odsuwane nogą przechodniów.
Na ulicy Marszałkowskiej,
www.zwoje-scrolls.com/zwoje34/wwa06.jpg
naszastolica.blox.pl/2010/02/Projekty-architektoniczne-planu-szescioletniego.html
Ząbkowskiej i Targowej były nie lada okazje, do których zachęcali bezrobotni literaci i księgarze. Dookoła wózków gromadzili się ludzie, przerzucali tom za tomem, robili uwagi, targowali się zawzięcie, każda cena była za wysoka.
– Brać i nie targować się! – irytowali się sprzedawcy. – Nieprędko będzie nowa wojna i szaber książek! Macie prawdziwe okazje, których niedługo w Warszawie zabraknie! Wówczas będziecie gorzko żałować!
Mieli rację. Te osmolone i zwęglone w pożarach tomy z luźnymi stronicami, z których sypał się popiół, to były okazje. To były książki pożądane i cenne, których przed wojną nie można było nabyć w księgarniach, a rzadko znajdowały się u antykwariuszy. Niektóre stronice, zalane wodą z popękanych w piwnicach rur wodociągowych, zachowały zarys druku i ryciny. A jednak były to egzemplarze, o które warto było zabiegać. bezdomne księgi, jak ci, co powrócili do rodzinnego miasta po tułaczce i nie zastali domów, czekały cierpliwie na nabywców, rade, gdy zabierano je z ulicy, aby je ustawić na półce w mieszkaniu zaczynającym nabierać charakteru rodzinnego ogniska.
Okazje na wózkach były niesłychane.".
Takiej Warszawy nikt nam "nie malował", po za domem i konspiracyjnie w szkole, a film, kroniki fimowe czy radio i telewizja "to szkoda gadać"!
Trasa W – Z w 1949 roku www.blues.pl/Praga/
-"Niesforne Dziecię Gutenberga".