Żyjemy w kraju gdzie pewne, niestety wpływowe, grupy zdają się odgrywać rolę swojego rodzaju urzędu patentowego. Opisują i decydują nie tylko o tym jak ma wyglądać życie „dobrego” obywatela, ale także jego patriotyzm, a nawet bunt.
Po to żeby zrozumieć mechanizm działania tych "tajemniczych" grup cofnijmy się, kolejny raz, do 11 listopada 2011 roku. 20, a moze nawet 30 tysięcy, głównie młodych, ludzi maszerowało wtedy ulicami Warszawy, aby oddać cześć bohaterom naszej niepodległości. Wielka medialna nagonka na ruch narodowy nie zniechęciła, a może nawet zachęciła, społeczeństwo do takiego własnie świętowania: tłumnie, bez udziału państwowych dostojników, oddolnie. Morze flag nie mogło być niezauważalne i pociągnęło za sobą lawinę newsów, opinii i wypowiedzi.
Lewicowy salon, ale i lewacki underground zorganizowały wówczasz coś na kształt komunistycznych obchodów "Tysiąclecia państwa polskiego". Nazwano to "Kolorową Niepodległą", na którą to imprezę zapraszało szereg gwiazd w postaci aktorów, piosenkarzy i ludzi mediów. Samą organizację tego meetingu tłumaczono sprzeciwem wobec "zawłaszczaniem 11 listopada przez skrajną prawicę (czyt. faszystów(!)). Nie byłoby w tym nic zdrożnego (każdy powinien świętować to wydarzenie na swój sposób, byleby godnie i z szacunkiem), gdyby nie fakt, że "Kolorowa Niepodległa" stała się swoistą blokadą dla Marszu Niepodległości zorganizowanego przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo Radykalny, a popartego przez już wspomniany tłum Polaków. "No pasaran" krzyczeli blokujący, tym samym pokazując swoją otwartość i szeroko rozumianą tolerancję. Wtórowały im media, które powtarzały bajkę o faszystowskich paradach w centrum Warszawy.
I tu pojawia się problem. Podobnie jak zideologizowana młodzież przełomu lat 60 i 70 powtarzała "Chrystus – Tak, Kościół – Nie!", tak tutaj słyszymy: "Patriotyzm – Tak, Tradycja, symbole narodowe – Nie!". Co z tego, ze brak tu logiki? Co z tego, ze nazywając się "otwartymi" marginalizują pewną grupę osób? To jest nieważne. Najważniejsze jest posiadanie patentu na normalność. Reszta to zacofane "oszołomstwo", które w zasadzie nie powinno mieć żadnych praw. Katalizatorem tych bredni są zaś media, ustalając i wyznaczając obiektywne racje i kreując bezdyskusyjne autorytety.
Marsz Niepodległości był też pewnym buntem. Widać wyraźnie, ze pewni ludzie nie godzą się na obecny status quo i ponad tydzień temu trzymali flagi Polski, dreptając po warszawskich ulicach. Jednak "urząd patentowy" rozdziela patenty także i w tej dziedzinie. Działa to szczególnie na młodzież, która ma naturalną (często słuszną) skłonność do buntu. Słuchając medialnej paplaniny stają się jednak często "pożytecznymi idiotami" w rękach lewicy. Kontrolowany bunt jest więc jak "wentyl bezpieczeństwa". Stan obecny zostaje zachowany, nikt nic nie traci. Przy okazji można zindoktrynizować młodzież i wybić im z głowy takie faszystowskie hasła, jak "Bóg, Honor, Ojczyzna".
Ayn Rand, z którą można w wielu kwestiach się nie zgadzać, wypowiedziała kiedyś takie zdanie: "Istnieje tylko jedno zjawisko gorsze od konformizmu – modny nonkonformizm." Myślę, że charakteryzuje to obecną sytuację wśród młodych pseudobuntowników spod znaku Antify.