Bez kategorii
Like

„Młodzieńcze lata hardego górala” część I

26/01/2012
564 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Pomimo wielu dostępnych na rynku publikacji zarówno historyków zawodowych jak i amatorów, duża liczba obywateli naszego państwa ciągle nie jest świadoma historii najnowszej naszego kraju.

0


 

Pomimo wielu dostępnych na rynku publikacji zarówno historyków zawodowych jak i amatorów, duża liczba obywateli naszego państwa ciągle nie jest świadoma historii najnowszej naszego kraju, a szczególności największego powstania w dziejach historii Polski. Powstanie to, nazywane przez wielu antykomunistycznym, było największym zrywem zbrojnym przeciwko zaborcy zajmującemu nasz kraj na prawie pięćdziesiąt lat. Pochłonęło ono najwięcej ofiar w historii Polski XX wieku oraz było najbardziej znienawidzone i zakłamane przez władzę ludową. Po dzień dzisiejszy bohaterowie narodowi tamtego okresu są często pomijani, a nawet obrzucani błotem przez jedyne, „słuszne media”. Historycy okresu komunistycznego będący w dużej części oficerami bezpieki lub wysoko postawionymi urzędnikami wykonali na zlecenie swych mocodawców pracę nie do ocenienia w zakłamywaniu prawdziwej historii Żołnierzy Wyklętych. Propaganda PRL przeniknęła do świadomości tamtego pokolenia na taką skalę, iż po dzień dzisiejszy, w dużej część narodu polskiego panuje przekonanie o bandytach reakcyjnego podziemia antykomunistycznego.

Chciałbym przybliżyć historię jednego z najbardziej rozpoznawalnych i najsłynniejszych dowódców podziemia antykomunistycznego, Józefa Kurasia „Orła” „Ognia” – partyzanta z podhalańskiej wsi Waksmund. Dlaczego pragnę poruszyć temat, według wielu, „kontrowersyjnego” i najbardziej znienawidzonego górala? Otóż dlatego, by spróbować wyjaśnić specyfikę jego działania oraz umiłowanie do ojczyzny wyssane z mlekiem matki. Świadomy ataków, które zapewne na mnie spadną, a które są nieuniknione, podejmuję to wyzwanie z potrzeby ducha i serca jako hołd dla tych, którzy oddali życie za umiłowaną Ojczyznę.

„Młodzieńcze lata hardego górala”

 

 

Wieś Waksmund położona u stup majestatycznego i zarazem tajemniczego najwyższego szczytu Gorc – Turbacza – została założona z nadania króla Kazimierza Wielkiego na prawach niemieckich w roku 1334. Położona przy szlaku handlowym biegnącym z Węgier na wschód od Nowego Targu. Przybycie do niej rodziny Kurasiów, według odnalezionych źródeł, datuje się na drugą połowę XIV wieku. Jako jedyni we wsi byli piśmienni. Miejscowość nawiedzały liczne powodzie i pożary ale zawsze dzięki hardości ducha swych mieszkańców podnosiła się z upadku. Jak pisze Maciej Korkuć w swej najnowszej książce pt. „Józef Kuraś „Ogień” Podhalańska wojna 1939 – 1945”:  „Kurasie to jeden z najstarszych rodów góralskich. Bez większego trudu można odnaleźć w księgach parafialnych zapisy o Waksmundzkich Kurasiach, sięgających jeszcze czasów istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów czy informacje późniejsze, jak ta o ślubie dziada „Ognia” Michała Kurasia w 1857 r.”  Była to rodzina o tradycjach patriotycznych sięgająca korzeniami jeszcze czasów Piastowskich. Tak w skrócie opisałbym historię rodu Kurasiów oraz wsi Waksmund. 

Józef Kuraś „Ogień” urodził się 23 października 1915 roku. Imię otrzymał po ojcu – działaczu patriotycznym, założycielu Drużyny Podhalańskiej w Waksmundzie, prezesie Stronictwa Ludowego i założycielu Straży Pożarnej w tejże wsi, Wójcie Gminy Waksmund oraz cenionym przez mieszkańców „majstrze ciesielki”. Matka Michalina pochodziła z rodu Ligęzów. Rodzina prowadziła niewielkie gospodarstwo rolne. Wielki wpływ zapewne na kształtowanie charakteru i ducha patriotycznego  miał nie  tylko sam ojciec ale też starsi bracia uczestniczący w pierwszej wojnie światowej oraz Bitwie Warszawskiej: Władysław, Wojciech, Jan i Michał (ostatni nie brał w nich udziału ze względu na młody wiek). Młodsza siostra Maria przyszła na świat już w wolnej Polsce. Mały Józef był od samego początku szykowany przez rodziców na księdza, lecz jak wiadomo jego losy potoczyły się zupełnie inaczej.

 W młodzieńczych latach w raz z bratem Michałem pomagał na roli ojcu (starsi bracia ciągle pozostawiali na froncie). Po ukończeniu szkoły powszechnej w Waksmundzie, poszedł w ślady brata Wojciecha i zaczął uczęszczać do Gimnazjum w Nowym Targu, lecz nie dane mu było go skończyć. Feralna miłość z Zofią Czesaczówną przeszkodziła w dalszej edukacji. Niechęć rodziców Zośki do młodego Kurasia poprowadziła zakochanych podlotków do ucieczki z domu. Po kilku dniach ukrywania się na polanach i bacówkach usytuowanych wśród Gorców, wrócili do domów rodzinnych. Jak wspomina Wojciech: „ojcowie nie robili Józkowi kazań ale także nie pochwalali jego zachowania”. Rodzice Czesaczówny zabronili córce spotykać się z Kurasiem, szykując dla niej nowego męża, z którym „Ogień” będzie jeszcze nie raz przeplatał swe ścieżki życiowe (jak również z samą Zośką).

Młody Kuraś bardzo szybko zaczął udzielać się politycznie i już w roku 1933 wstąpił do Stronnictwa Ludowego, gdzie działał jego ojciec i starsi bracia. Sytuacja rodzinna zmusiła Józefa do wstąpienia do wojska w 1936 roku. Już jako wyrobiony młody patriota odbył służbę wojskową w 2 Pułku Strzelców Podhalańskich w Sanoku. Po obyciu sześciomiesięcznego kursu zasadniczego w strukturach pułku i złożeniu przysięgi, jako ochotnik wstąpił do Korpusu Ochrony Pogranicza. Po wydaniu pozytywnej oceny przez swych przełożonych   13 marca przystąpił do brygady KOP „Wilno” na kurs podoficerski. Po ukończeniu kursu został skierowany do pułku KOP „Głębokie”. Służbę wojskową zakończył 25 września 1938 w stopniu kaprala. Kuraś powrócił do rodzinnej wsi (pozwolę sobie pominąć historię powrotu i często przytaczanych przeżyć związanych z zamążpójściem Zośki Czesaczównej, w tym czasie już Czubiak). Józef szybko odnalazł miłość w dwudziestodwuletniej sąsiadce, Elżbiecie Chorążance. Kapral Kuraś nie tylko spodobał się swej wybrance ale też przypadł do gustu swym nowym teściom. Zakochani złożyli przysięgę małżeńską 13 lutego 1939 w kościele parafialnym w Waksmundzie. Zamieszkali w domu rodzinnym Kurasiów przy „cysarce” (dzisiejsza ulica Nowotarska). 24 marca 1939 Józef został wezwany na ćwiczenia 1 Pułku Strzelców Podhalańskich, zostawił więc młodą żonę, ojca, rodzeństwo i matkę. Jak się potem okazało, było to jego ostatnie spotkanie z matką, która zmarła zaledwie siedem dni później. Po odbyciu przedłużonych ćwiczeń wrócił do rodzinnej wsi w czerwcu 1939 roku. Nie dane było mu jednak długo zagrzać miejsca u boku najbliższej osoby jego serca: sierpniowa mobilizacja pułku zmusiła go do wyjazdu…

 ________________________________

Dalsze losy Józefa Kurasia już niebawem.

 

 

W artykule przytoczono fragmenty książki Macieja Korkucia „Józef Kuraś „Ogień” Podhalańska wojna 1939 – 1945” oraz wspomnienia Wojciecha Kurasia.

Artykuł chroniony jest prawem autorskim.

 

 

0

Wicek z Gorc

7 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758