8.05..2012. Jestem przekonany, że MŁODZI nie tylko dziś mają problemy z pracą. Jestem również przekonany, że świadomość, iż praca dla MŁODYCH to problem „od zawsze” ma znaczenie. – „Niesforne Dziecię Gutenberga”.
Kiedy byłem młody i później w "wieku średnim" zjawisko bezrobocia wśród młodych wykształconych nie miało miejsca na skalę współczesną. Dziś mam 61 + i jestem ciekaw czy inspiracją do udanego poszukiwania pracy może być opis – "studium przypadku" z powieści opisującej XIX wiek:
"[…] Skończyłem wtedy szkoły i całymi dniami rozmyślałem nad wytknięciem sobie celu w życiu. W spóściźnie po rodzicach zostało mi około trzystu rubli, noża więc na gardle nie miałem i mogłem z kilka tygodni podumać, zanimbym się wziął do pracy.
Wolne chwile spędzałem w cukierni, gorliwie studiując gazety. Znajdowałem tam potwierdzenie mgistych i niewyraźnych planów, a wóściwie gotową nauczkę, którą nalezało tylko na czyn przetłumaczyć.
A jednak wciąż nie byłem zdecydowany, jakie mianowicie gałęzi przemysłu mam się poświęcić. Bo że na drogę przemysłową pójdę, otym nawet wątpliwości być nie mogło.
Słusznie powiada X.Y. w POSTĘPIE**:
*Ileż to sił, ile tęgich, dzielnych ludzi zabierają nam dążenia, drobne fałszywe ambicje, płaczliwe, niedołeżne macierzyństwo.*
Słowa te utwierdzają mnietylko w raz powziętym postanowieniu. Wiekich zdolności może i nie mam, ale czym mogę i jak potrafię, chciałbym dla dobra ogólnego pracować. Dość marzyłem w szkołach, dość pięknych słówek i haseł nasłuchalem się tam. Teraz przyszła kolej na czyn.
|
* polskawielkiprojekt.pl/main – jeszcze możliwa jest rejestracja…
– "Niesforne Dziecię Gutenberga"
Pesymista w PROROKU** mówi, że przyszłość przed sobą mają tylko produkcyjne społeczeństwa, i tymi słowami najwyraźniej sformułował myśl moją.
Tak rozmyślałem czytając chciwie artykuły, które w jakikolwiek sposób poruszały obchodzącą mnie sprawę. A pisano otym dużo. Dość było wziąść pierszą lepszą gazetę do ręki, by znaleźć filipiki, kazania i rady, tyczące się przemysłu.Takem się powoli zżył z tym, że świątobliwe i sentymentalne strzały, rzucane z przeciwnego obozu, wprowadzały mnie prawie w rozdrażnienie.
Bo czyż tamci nie mają racji – myślałem nieraz. – Gdy tak naokół się obejrzę, wszędzie widzę braki, wszędzie niedomagania; widzę niezaradność, niedołestwo, słyszę czułe piosenki, sentymentalne romanse, smutne uzalanie się nad zacofaniem kraju; ale nigdzie nie widzę czynu, nigdzie nie widzę próby.
Wreszcie co tu mówić! Zastanawiałem się nad tym dlatego tylko, że jedną znałem drogę i jeden obowiązek: widzisz złe – staraj się mu zaradzić.
Ja bo zapewne wiele nie znaczę, ale… I tu mi znów na myśl przychodziła piękna winetka POSTĘPU, przedstawiająca wspaniały wieniec kominów fabrycznych, młotów , pił, oskardów, maszyn parowych, słupów telegraficznych i.t.d. Wieniec zamykał u spodu Merkury, trzymający wstęgę, na której znany wypisano wierszyk:
Czyń każdy w swoim kółku, co kaze duch Boży,
a całość się sama złoży.
Teorie dziennikarskie pozostawiały jednak po sobie słaby cień wątpliwości.
Trzeba było żywego słowa, by i tę wątpliwość rozprószyć.
Dokonał tego ojciec mojego ucznia, pan Kwaśniewski.
Człowiek ten imponował mi niezmiernie i nakazywał dla siebie szacunek. Energiczny jako przemysłowiec, ruchliwy jako kupec, na świat patrzący trzeźwo i biorący życie z realnej jego strony – był wcieleniem tego co z taką zażartością propagowały gazety. Sądzę, że gdyby rozmażony młodzieniec spotkał się na Krakowskim Przedmieściu oko w oko z Longinusem lub Wołodyjowskim, nie byłby nimi bardziej uszczęśliwiony, niźli ja panem Kwaśniewskim.".
Tu przywołany fragment ówczesnej powieści współczesnej przerywam
i tytuł ujawnię. Jest to FACHOWIEC*** Wacława Berenta z roku 1895.
** – fikcyjne tytuły prasowe wymyślone przez Wacława Berenta,
***– tytuł powieści.