Aleksandra Wojtyna
Misja kobiecości
Kobieta – to według Księgi Rodzaju ostatnie ogniwo stworzenia. Została uczyniona z Adamowego żebra jako ta, która ma stać przy mężu i mu pomagać. Została "wzięta" z miejsca, które znajduje się najbliżej serca mężczyzny, dlatego powinna mu być najbliższa, powinna zawsze być przy jego sercu, przy jego boku.
Ks. Jakub Wujek, tłumacząc Pismo Święte z języka łacińskiego na polski, chcąc oddać hebrajską grę słów, nazwał kobietę "mężyną", dlatego że z męża została wzięta. "Ta będzie się zwała mężyną (w jęz. hebr. isza), bo ta z męża (w jęz. hebr. isz) została wzięta" (Rdz 2,23). Ta biblijna gra językowa zawiera w sobie podstawową prawdę antropologiczną, zaświadczoną przez podobieństwo językowe, o równości kobiety i mężczyzny. Człowiek jako mężczyzna i kobieta wieńczą całe dzieło stwórcze Boga. Bóg cieszy się i widzi, że jego dzieło jest dobre.
Ojciec Święty Jan Paweł II w Liście apostolskim Mulieris dignitatem podkreśla, iż oboje są nie tylko wezwani do tego, by żyć obok siebie, ale co więcej, dla siebie. Pojawia się więc w tym momencie pojęcie daru osoby: równość antropologiczna wyraża się darem z siebie.
Adam, gdy pierwszy raz ujrzał Ewę w raju, wydał okrzyk zachwytu. Czym się zachwycił? Co wprawiło go w taki podziw? Czy tylko inność ciała jego żony? A może zdumiał się jej delikatnością, jej innością mentalną? Z pewnością jednak dopiero, gdy odnalazł żonę, poczuł się szczęśliwy. Ten podziw być może ustrzegł go przed postawieniem kobiety niżej, pod sobą, jako tej, której zadaniem jest tylko pomoc i służba. Adamowy okrzyk podziwu nie oznacza też, że w Biblii ukazana jest jakaś apoteoza kobiety. Bóg zaplanował oboje jako równych w obowiązkach i prawach. A dzięki temu, że różnią się między sobą zarówno fizycznie, jak i psychicznie, doskonale się uzupełniają. To zróżnicowanie kobiety i mężczyzny w zamyśle Bożym miało im ułatwić życie.
A jak dzisiaj ma się kondycja kobiety? Czy nadal stoi przy mężu jako jego najlepsza pomoc i przyjaciółka? Mężczyzna winien afirmować w kobiecie kobietę, a kobieta w mężczyźnie mężczyznę. Ta korelacja zdaje się dzisiaj być wypaczana, bo bardzo często niewiasta odzierana jest ze swojej godności, i nie myślę tu o pozycji kobiety w krajach muzułmańskich, ale bardziej o traktowaniu kobiety jako dodatku do sprzedawanego produktu, czy o dążeniu niektórych organizacji, by kobieta była jak mężczyzna (by robiła to, co mężczyzna).
Godność kobiety tkwi głęboko w jej powołaniu.
Ktoś powiedział, że mężczyźni ustalają prawa, kobiety zaś obyczaje. Rzeczywiście, sformułowaniu temu niedaleko do prawdy.
Kobieta, jako stworzenie Boże z natury delikatniejsze od mężczyzny, otrzymała od Boga misję. Na niej faktycznie spoczywa ciężar wychowywania do pokoju. W orędziu na Światowy Dzień Pokoju Ojciec Święty Jan Paweł II postawił tezę, iż pokój nie będzie możliwy, jeśli świat nie przyzna "godnego miejsca tym wartościom, które związane są z naturą i misją kobiety".
Kobieta, będąc uposażona przez Boga we wszystkie "narzędzia" niezbędne do budowania pokoju, nie ma wcale łatwego zadania. Nie trzeba wcale wojny militarnej, by mówić o braku pokoju w świecie. Wyścig zbrojeń odbywa się dziś każdego dnia, gdy trzeba stoczyć walkę z coraz trudniejszymi systemami, kiedy trzeba podjąć decyzję o zrodzeniu dzieci mimo niesprzyjających warunków ekonomicznych, gdy pracę przychodzi połączyć z macierzyństwem, a wybory drogi życiowej nie zawsze okazują się trafne. Te "bitwy" to chleb powszedni niemal każdej współczesnej kobiety. Lecz istnieje najpiękniejszy etos kobiety. To Maryja – Kobieta naszych czasów, Panna mądra i roztropna, Kobieta niosąca Dobrą Nowinę, Kobieta-Wzór dla każdej współczesnej kobiety, chcącej spełnić swą misję, do której jest powołana.