….reprezentuję Partię Zbawienia Polski (lub s partii o podobnych cechach: kilku-osobowe, skłócone z podobnymi grupami, bez pieniędzy, a program złożony ze sloganów miłych dla ucha patrioty). Oferuję panu pierwsze miejsce na liście…
Mimo wszystko BOJKOT; AKTYWNY
Mirosław Dakowski
[czerwiec 2011: przypominam artykuł sprzed „wyborów” w 2007 roku (po rozpadnięciu się koalicji PiS z LPR i Lepperem). Już wtedy było dla mnie oczywiste, że wszelkie wybory partyjniackie to przedłużanie agonii Polski. Proponowałem – i dalej proponuję, by był to BOJKOT AKTYWNY: iść, wziąć płachtę z nazwiskami – i wynieść ją z lokalu. Potem przekazać mi (podejmuję się zbierać te makulaturę). W wyborach z 2007 jedna osoba posłuchała mego apelu:ja sam. Nawet żona zagłosowała (na PiS…). Jeśli jednak będziemy mieli duży stos tych płacht, to partyjniacy się przestraszą; są czuli na takie naciski. Wiedzą, że następny krok w strząsaniu dyktatury partyjniactwa to będzie, wobec zaciskania się pętli podatków i już dla wszystkich widocznych rabunków, KRYTERIUM ULICZNE. A tego się bardzo boją. Cztery ubiegłe lata wykazują, że propozycja niniejsza jest rozsądna. MD]
Rozpoczęły się już dla mnie (i innych osób uznawanych za niezależne) ciężkie czasy: rozpaczliwe telefony trzech typów:
1) Panie profesorze, Na kogo głosować (często z łagodną sugestią.. bo np. ten Z. jest taki przystojny i stanowczy..). Odpowiadam: Każdy, kto zagłosuje na Z (albo na Y, czy X) będzie oszukany (dla bardziej upartych i sfrustrowanych: wydymany!) w każdej wersji ordynacji pseudo-proporcjonalnej, partyjniackiej.Nie głosować na nikogo! Ależ: Na jaką partię? Na żadną!! Tak mało od nas, wyborców, zależy, i to jedynie przed urną, że tylko BOJKOT MOŻE ICH OTRZEŹWIĆ.
2) Panie, niech pan propaguje Samoobronę (uparcie i stanowczo namawia mnie do tego od pewnego czasu miła pani słuchaczka radia z Chicago), lub LPR, lub „Kaczorów”. Na szczęście NIKT nie usiłuje mnie skłaniać do propagowania sRalonu ani Partii Agentów, to już nieźle świadczy o mych rozmówcach). Odpowiadam: Już nigdy w życiu nie będę pomagał jakimkolwiek wodzom, prezesom, czy wschodzącym gwiazdomoraz podobnej żywiole. To se ne vrati!! Bo oni wszyscy świadomie [czasem mniej świadomie, może to pomroczność jasna, zgadzam się]działają na szkodę Polski, a dla swej własnej satysfakcji, pieniędzy i dla przeżycia orgazmu władzy. To ostatnie jest najważniejsze. Wont, dość.
3) Panie, reprezentuję Partię Zbawienia Polski (lub są to reprezentanci innych partii o podobnych cechach: kilku-osobowe, skłócone z podobnymi grupami, bez pieniędzy, a program złożony ze sloganów miłych dla ucha patrioty). Oferuję panu pierwsze miejsce na liście, wpisanie JOW do naszego programu (też na pierwszym miejscu!). Odpowiadam: Każda partia, by się przebić w bagnie pseudo-proporcjonalności, potrzebuje ok. $ 60 mln. na starcie, a potem co roku po $ 40 mln. Czy Panowie tym dysponują? Tu Rozmówca albo się oburza (szczerze!), mówi: Pan jest pazerny, albo się śmieje. Jeśli zobaczył również swoją śmieszność, to śmiejemy się razem. Jeśli tylko moją – to sprawa gorzej rokuje… Po drugie: mój rozmówca (prezes zwykle) obiecuje, że wpisze JOW. A szczery i światły ruch miałby to wpisane od dawna, od początku. A tak jest to obietnica – kolejny serdelek przed-wyborczy, do nie-spełnienia.
Summa: Nigdy w życiu już więcej nie zagłosuję, nie poprę, nie doradzę, na kogo dać głos, póki nie wymusimy na łobuzach trzymających władzę wbrew woli narodu – poddania się, otrzeźwienia, pokory, poczucia służby. Wymusić JOW.
I Was, mych czytelników, proszę o całkowity bojkot Partyjniactwa.
O raju, przecież musimy głosować!– męczą się i płaczą ci bardziej patriotycznie wyrobieni rodacy. Na uwagi nasze, woJOWników, że należy żądać ordynacji JOW, a nie ciągle dawać władzę tym przyssanym do koryta, odpowiadają:
– walczycie (ew. walczymy…) o to już 15 lat, bez skutku. A teraz trzeba ratować Substancję, Polskę… I znów chcą dać głos! Bo przecież w rzeczywistości nie mogą NIKOGO, żadnej osoby, wybrać! Wielokrotnie pisałem (i argumentowaliśmy), jeszcze od czasów jawnej władzy komuchów, że polecenie daj głos!! jest odpowiednie dla psa, a nie dla wyborcy. Basta!
Po długich wahaniach, dyskusjach i mękach postanowiłem: Nigdy już więcej (w życiu!) nie zagłosuję w żadnych partyjniackich wyborach, są one sprzeczne z dobrem narodu i pojedynczych ludzi, są pseudo-wyborami.
Jeszcze przed poprzednimi wyborami (w 2005 r) zmusiłem się, by pewnemu młodemu a obiecującemu prawnikowi (z listy PiS) pomóc w kampanii wyborczej. Obiecywał publicznie i zapisał to w swym programie, że będzie walczył głównie o JOW. Do sejmu nie wszedł, ale za dostarczenie swym szefom ok. tysiąca głosów nagrodzono go wysokimi, odpowiedzialnymi urzędami w dziedzinie, o której nie miał (i nie ma) żadnego pojęcia… I potem – prezesurą Rady Nadzorczej ważnej Firmy. I naprzyjmował swych kolegów, także ignorantów w strategicznej dla Polski dziedzinie. To oni teraz decydują o najważniejszych sprawach gospodarczych.
Jego Szefowie polityczni są przekonani, że ONI nie potrzebują pytać fachowców, ONI wysysają swą Wiedzę ze swego Wysokiego Fotela! ONI naprawdę wierzą w tylokrotnie prze wszystkich wyśmiewany slogan: Dajcie nam Władzę, a my was urządzimy!. Traktują Naród jak stado baranów. Dramat ordynacji partyjniackiej polega między inn. na tym, że wzmacnia poczucie Wybranych (przecież głównie przez intryganckie kruczki..), iż są Pomazańcami.
Jak pisał Szpot w genialnym poemacie Caryca i zwierciadło:
Duraczyć – to specjalność caryc
Bo nie zrozumie prosty lud
nigdy potężnej duszy władcy…
(to w zakończeniu, czytać całość! Zob. też pod Książki)
Realna reguła jest prosta: Ci ONI wybierani w ordynacji partyjniackiej muszą tworzyć partie wodzowskie, więc leninowskiego typu. Czują się wywyższeni: dostałem się do sejmu, więc jednak ten mechanizm wybiera najlepszych, bo przecież wiem, że JA jestem najlepszy..). Poznałem już i widziałem w działaniu w ostatnich 18-tu latach w Polsce wielu uczciwych ludzi, też miłych poczciwych kobiet, dla których ta pokusa okazała się za duża. A modlili się (i modlą) nie wódź nas na pokuszenie..
Partyjniactwo to brutalny gwałt na demokracji. Słyszę obiekcje: Oj, czy pan nie przeholował? Odpowiadam: Już po paru latach działania Ruchu na Rzecz JOW, od 74 do 86% osób pytanych w różnych ankietach i sondażach odpowiadało, że chce wybierać człowieka, nie zaś partię. I żąda JOW, a nie list partyjnych. To proste jak uderzenie cepa w głowę, żadne kruczki i subtelności prawnicze czy aktualnie-polityczne tego nie ukatrupią.
Tak było w czasie referendum w Nysie przeprowadzonego równolegle do pra-wyborów prezydenckich (w 2000 r?): 82% respondentów opowiedziało się za JOW.Tak było w 2001 r. , gdy CBOS przeprowadził duże, szeroko zakrojone badania nt. stosunku ludzi do sposobu wyboru posłów: 74% było za JOW, prawie połowa (49%) za tym, by w sejmie byli tylko posłowie, na których bezpośrednio głosowali wyborcy. Całe to badanie CBOS zostało przemilczane przez Władze, a próby dyskusji w mediach były brutalnie (sic!) tłumione. Przed paru laty Rzeczpospolita ogłosiła Apel 75-ciu wybranych (przez ustalających kolejność dziobania) Autorytetów.Dyżurnych co prawda, ale Rzeczpospolita przez jakiś czas ten Apel nagłaśniała. Potem ucichło. Ostatnio (2 sierpnia 2007) kolejny sondaż (Rzeczpospolita) wykazał, że 75% respondentów chce JOW i ordynacji większościowej. A tak hołubiony przez PiS pomysł obecnej ordynacji z poprawkamipopiera jedynie 15 % ludzi.
Jak określić władzę mieniącą się demokratyczną, pochodzącą z głosowania, która jest głucha na żądania wyborców? W dodatku te żądania nie były wyrażone o włos ( np. 51%:49 %, jak bywa często w głosowaniach), lecz co najmniej 75% :15 %, czyli 5 : 1 !
Część beneficjentów tej, narzuconej nam przez wrogów, ordynacji proporcjonalnej – czyli partyjniackiej, używało przed ostatnimi wyborami hasła IV Rzeczypospolitej. Gdyby było to hasło prawdziwe, szczere, to po dojściu do władzy natychmiast spełniliby marzenia i żądania pięciu szóstych (5:1!!) wybierającego ich narodu. A ONI się zaparli. Można więc i z tego wywnioskować, że zaparli się przy korycie, by dalej przeżywać (czy przeżuwać.. ) rozkosze władzy.
Mimo więc ogromnej sympatii dla haseł przedwyborczych PiS, mimo pewnej nadziei, że ostatnio lekko potrząśnięto mafijnym UKŁADEM, nie mogę poprzeć partii, która pogardza najważniejszym postulatem politycznym w Polsce.
A z drugiej strony – nie widzimy sił, organizacji czy otoczonego legendą Wodza, które by obaliły to partyjniackie, samo – powielające się trwanie elytek przy władzy. Jest nieprawdą wciskany nam pogląd, że w narodzie po prostu nie ma dobrych i światłych ludzi. Że ci, co wypłynęli, są najlepsi. Znam ogromną ilość ofiarnych i mądrych Polaków, lepszych pod każdym względem od obecnie chodzących po Sejmie. Tylko JOW daje szansę na poprawę składu Sejmu.
Uważam więc, że zupełny bojkot jest jedynym politycznym argumentem, który może dotrzeć do rządzących nami grup zadufków.
O innych możliwościach, o innym argumencie piszę na innym miejscu na stronie www.Dakowski.pl : pod: Drogi wyjścia :Krucjaty miejskie, Krucjaty Różańcowe. Spójnie, publicznie, na ulicach miast błagać Boga o przebaczenie naszych grzechów i o zmiłowanie nad Polską. To będzie skuteczniejsze, niż argumenty polityczne.