Milczący komisarz Lewandowski?
12/10/2011
351 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
Tuż po wyborach – identycznie jak po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 – okazało się, że rzeczywistość nie jest tak różowa, jakby chciała tego miłościwie nam panująca władza.
Tuż po wyborach – identycznie jak po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 – okazało się, że rzeczywistość nie jest tak różowa, jakby chciała tego miłościwie nam panująca władza. Więcej, rzeczywistość ekonomicznie skrzeczy, wbrew spotom reklamowym PO, rosnącym słupkom wzrostu i dobrobytu ministra Rostowskiego i bajkom premiera Tuska. Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która uznała, że trzeba karać kraje mające w kryzysie zbyt duży deficyt – a więc oczywiście i Polskę – nie wzbudziła jakoś zainteresowania, co może i zdziwiło, rządu ani też głównych mediów zajętych polowaniem na Jarosława Kaczyńskiego, który ośmielił się powiedzieć o kanclerz Merkel nie na klęczkach, tylko w pozycji stojącej. Tymczasem oznacza to, że rzekomo ważny komisarz Lewandowski albo nie miał żadnego wpływu na decyzję Komisji Europejskiej, albo, gdy ekipa Barroso zdecydowała o tym, siedział cicho jak mysz pod miotłą. A przecież decyzja ta ewidentnie uderza w Polskę.
Czy naprawdę nie jest to temat do publicznej debaty w Polsce?