Tym razem nie na wesoło.
Południe, upał. Tłum ludzi po jednej i drugiej stronie przejścia dla pieszych czeka na zielone. Z podporządkowanej słychać wycie i wyjeżdża "erka". Pieszym zapala się zielone. Walą na przejście. W ich świecie nie ma karteki jadącej komuś na pomoc. Kierowca "erki" bezradnie patrzy na kłębiący mu się przed maską tłum.
Nie, on nie jechał do szpitala z chorym "na pokładzie". On wyjeżdżał z bazy na wezwanie, DO chorego.
Zwyczajnie. Po ziemi:). Na prosty chlopski rozum baby:). [Grafika pochodzi z galerii obrazów Aleksandra Horopa www.horopgaleria.bloog.pl (za zgoda Autora)]