Bez kategorii
Like

MIESZKAŃCY IWAISHIMA OD 30 LAT SPRZECIWIAJĄ SIĘ BUDOWIE ELEKTROWNI ATOMOWEJ

05/05/2011
482 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Premier Naoto Kan zasugerował ewentualne zamrozenie planów budowy 14 lub więcej elektrowni atomowych do roku 2030. Japonia już teraz ma 54 elektrownie atomowe, które dostarczają zaledwie 30% energii elektrycznej.

0


Rok po roku od dziesięcioleci mieszkańcy Iwaishima nie godzili się na negocjacje w sprawie budowy tamże elektrowni atomowej. Teraz siwiejący 70-latkowie połączyli siły z młodą generacją antynuklearnych aktywistów.

Od wieków przodkowie Yoshiaki Hashibe żyli na tej malutkiej wyspie, gdzie chłopi i rybacy do pracy udają się na rowerze.

Ważna była tradycja Mając lat 69, stary rybak Hashibe czyni wszystko tak samo jak niegdyś jego prapradziadek, każdego dnia wypływając w morze, by łowić owoce morza.

Potem u mieszkającego nieopodal chłopa zamienia część połowu na warzywa. Wieśniacy są dumni ze swej solidarnej niezależności i harmonii z historią, w jakiej zyją. 

Jednak plany budowy elektrowni atomowej naprzeciw miejscowości, po drugiej stronie zatoczki, na czubku półwyspu Kaminoseki naruszyły tę solidarność. Po otrzymaniu odszkodowań, sporo sąsiadów wyraziło zgodę na budowę.

Ale nie Iwaishima. Wielu mieszkańców było przekonanych, że dwa reaktory zagrożą nie tylko ich życiu, ale też Morzu Wewnętrznemu, czyli podwodnemu narodowemu parkowi, znanemu jako japoński Galapagos ze względu na bogactwo form zycia.

Przedstawiciele inwestora nalegali twierdząc, ze elektrownia będzie bezpieczna, lecz mieszkańcy obawiali się radioaktywnych wycieków spowodowanych ludzkim błędem. Poza tym obawiali się, ze gorąca woda wpuszczona po obiegu w systemie chłodzenia do morza, ociepli wodę morską powodując szkody w ekosystemie. 

I tak przez 30 lat, odkąd Chugoku Electric Power Co. wyjawił swoje plany w roku 1982, wyspiarze zdecydowanie sprzeciwiali się budowie elektrowni, odrzucając wszelkie próby negocjacji. Teraz siwiejący 70-latkowie połączyli siły z młodą generacją antynuklearnych aktywistów.

Razem rozpoczęli strajki głodowe, pikiety i blokady, używając flotylli łodzi rybackich i kajaków, aby tylko mobilne dźwigi nie dotarły na plac budowy.

Patrosząc złowioną rybę na pokładzie swojego 13-metrowego kutra Hashibe mówi, że będzie protestował aż do smierci.
– Tam na pagórku jest cmentarz, gdzie zamierzam spocząć. Ale nie będę miał spokoju w grobie, jesli oni zbudują tę elektrownię.

Nie każdy oponuje przeciw elektrowni. Na pięciuset mieszkańców, jakichś pięćdziesięciu uważa, że elektrownia dałaby im pracę i zarobek. Wielu mieszkańców zerwało z nimi wszelkie kontakty. 

Kiedy 11 marca trzęsienie ziemi o sile 9 wzbudziło tsunami, które uszkodziło system chłodzenia w elektrowni atomowej Fukushima 1, radioaktywne izotopy zostały rozpylone w ziemi, wodzie i powietrzu.

Katastrofa dokonała tego, czego nie zdołali dokonać aktywiści. Inwestor czasowo zawiesil plany budowy elektrowni atomowej, kiedy lokalna administracja wyraziła zaniepokojenie kwestiami bezpieczeństwa.

Premier Naoto Kan zasugerował ewentualne zamrozenie planów budowy czternastu lub więcej elektrowni atomowych do roku 2030. Japonia już teraz ma 54 elektrownie atomowe, które dostarczają zaledwie 30% energii elektrycznej. 

Nie jest jeszcze jasne, jaki wpływ będzie miała katastrofa atomowa w Fukushimie na przyszłość energetyki jądrowej w Japonii, ale i inne społeczności wstrząsnięte wciąż trwającym opadem radioaktywnym z Fukushimy – spoglądają na działalność mieszkańców Iwaishima, jako na sposób na przetrwanie.

– Gdybysmy nie protestowali, elektrownia by już była dawno uruchomiona – mówi 59-letni Masue Hayashi, który zaczął protesty kiedy miał lat 30. – Ta katastrofa mogła się zdarzyć równie dobrze tutaj. 

Żaden projekt nuklearny w Japonii nie został zablokowany inaczej niz poprzez głosowanie parlamentarne. Tutaj, w Iwaishima, po raz pierwszy zablokowano projekt w drodze protestu mieszkańców.

Japonia ma niewielkie złoża ropy i węgla, więc jej apetyt na energię nuklearną jest skutkiem 50-letnich poszukiwań alternatywnych źródeł energii. Zwolennicy twierdzą, że Japonia nie ma innej alternatywy niż energia atomowa.
 
Wątpiący w powyższe i antynuklearni aktywiści przez lata opatrywani byli etykietką „syndromu Hiroshimy” 
 
Ankieta przeprowadzona pod koniec marca wśród Japończyków wykazała, że obywatele dokładnie się podzielili w przekonaniach: 47% jest przeciw energetyce jądrowej i tyle samo za.

W miarę jak przywódcy rządu nalegają na ponowne przemyślenie polityki energetycznej, wielu uważa, że wszelkie próby zmiany priorytetów spotkają się z wściekłym oporem potężnego japońskiego przemysłu nuklearnego.
O ile niemieckie lobby energetyczne po katastrofie w Fukushimie mogło oznajmić o „szybkim i całkowitym” zarzuceniu energetyki jądrowej, o tyle podobne stanowisko w lobby japońskiej energetyki wydaje się mało prawdopodobne.

– Przemysł energetyki jądrowej to potężne lobby polityczne w Japonii – mówi profesor Masae Yuasa z uniwersytetu w Hiroshimie. – Oni po prostu nie pozwolą na zarzucenie energetyki jądrowej. Będą raczej wszelkimi siłami nalegac, aby jeszcze większe sumy poszły na ulepszenia.

Przemysł energetyki jądrowej przeprowadza dokładne badania pod kątem miejsc, gdzie opór mieszkańców jest najmniejszy . Płaci miliony dolarów miastom, które zgodziły się na budowę elektrowni atomowej, buduje im drogi i daje mieszkańcom dobrze płatne posady.

Antynuklearni aktywiści uważają, że prostest musi zaczynać się od dołu, tak jak to miało miejsce w Iwaishima.

Na półwyspie Kaminoseki obie strony okopują się do dalszej walki. Antynuklearni aktywiści planują prostest w Hiroshimie, gdzie mają nadzieję zebrać 100 000 ludzi.

Jako dowód na nienaruszalność swej decyzji w kwestii budowy elektrowni atomowej na półwyspie Kaminoseki, Chugoku Electric Power Co. podwyższyła budżet na nią do $430 milionów w roku 2011, czterokrotnie więcej niż przeznaczała na nią w 2010.
Pracownicy firmy chodzą od domu do domu i przekonują mieszkańców do projektu.

Stary rybak przyznaje, ze jest jednym z niewielu mieszkańców Iwaishima, który popiera budowę elektrowni. Z tego też powodu został społecznym pariasem.
– Straciłem przyjaciół. Nikt się nie chce ze mną przywitać. Nawet głową mi nie skiną. Ale co mam zrobić? – mówi. – To już trwa trzydzieści lat. Wciąż mają do mnie żal.

Temat elektrowni atomowej na półwyspie stanowi obsesję mieszkańców.
Ostatnio odbył się tysięczny protest. Każdego poniedziałku, chyba że akurat pada, albo jest pogrzeb, maszerują nadmorskim bulwarem. Trzydzieści lat temu maszerowali dalej, ale teraz wielu już jest za starych.
Ci, którzy wciąż uczestniczą w marszu, idą wolno z oczami wbitymi w ziemię, aby nie upaść. Nie wznoszą już okrzyków, powtarzają szeptem słowa protestu.

Ciało w nich mdłe, ale duch silny. Przedstawiciele inwestora przybyli ostatnio próbując ponownie negocjacji. Mieszkańcy czekali na nich tworząc ludzką barykadę, przez którą negocjatorzy nie mogli wysiąść z łodzi. 

Rybak Hashibe mówi, że zrobi wszystko, żeby wyspa pozostała nietknięta dla następnych pokoleń.

– Nie chcemy tu następnej Fukushimy – mówi. Nawet jeśli nasze protesty odwleką budowę elektrowni o dzień, albo i o godzinę, warto protestować.

opracowane na podstawie:
http://www.latimes.com/news/nationworld/world/la-fg-japan-nuclear-protest-20110504,0,2767498.story?page=2

 

0

sigma

188 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758