O konieczności znalezienia dla Polski odpowiedniego umiejscowienia pisałem wielokrotnie przy różnych okazjach. Traktuję ten problem, jako podstawowy dla naszej egzystencji nie tylko, jako państwa, ale przede wszystkim, jako narodu.
Traktat wersalski ustawił Polskę w bardzo złym położeniu i ratunkiem na nie miał być sojusz z Francją, największą potęgą militarną ówczesnej Europy. Wkrótce okazało się, że ten sojusz stanowi de facto zobowiązanie jednostronne, Francja bowiem robiła wszystko żeby się z niego wywinąć.
Piłsudski przewidywał zagrożenia i usiłował stworzyć układ zabezpieczający przed bolszewicką agresją i stwarzający dla Polski znacznie wygodniejszą pozycję w nieuchronnym konflikcie z Niemcami.
Niestety te usiłowania nie powiodły się nie tylko na skutek niepowodzeń zewnętrznych, ale również z racji silnej opozycji, a nawet dywersji wewnętrznej.
Następcom Piłsudskiego udało się wprawdzie doprowadzić do formalnej koalicji z Anglią i Francją, ale realny skutek z niej był dla Polski katastrofalny i nie był to wynik jak to określił Cat – Mackiewicz „egzotycznego” jej charakteru, ale wprost wprowadzenie przez zdradzieckich koalicjantów polskiego sojusznika w pułapkę, w którą w konsekwencji sami też wpadli.
Po śmierci Piłsudskiego nie stało już w Polsce polityka, który zdobyłby się na szukanie dla Polski innej konfiguracji w układzie europejskim.
Po drugiej wojnie światowej nie było dla Polski możliwości prowadzenia samodzielnej polityki, może z wyjątkiem niewyjaśnionej dotąd pozycji Jaruzelskiego, który po wprowadzeniu stanu wojennego bez udziału „bratniej pomocy” mógł uzyskać pewną swobodę manewru, wolał jednak wiernopoddańczą służbę Sowietom i zapłacił za to utratą swojej pozycji w Polsce.
W 1989 roku nie nastąpiły w Polsce takie zmiany, które stworzyłyby możliwość prowadzenia samodzielnej polityki. Roztoczona nad Polską kuratela trwa do dziś i chociaż formalnie jest to układ UE i NATO to praktycznie trafiliśmy do niemieckiej strefy wpływów
Jaką przyszłość szykuje nam ten układ możemy tylko domyślać się, ale na podstawie faktów najnowszej historii nie trudno zgadnąć, że jest to przyszłość nie najlepsza.
Po pierwsze: – nasze usytuowanie w UE skazuje Polskę na bardzo poślednią rolę. Począwszy od rolnictwa, które z racji posiadania 20 % gruntów rolnych całej Unii powinno zajmować odpowiednie miejsce w jej globalnej produkcji. Niestety z racji sztucznych ograniczeń wprowadzonych przez unijną administrację z limitami produkcyjnymi i dyskryminacyjnym poziomem dopłat na czele nasza produkcja rolna nie przekracza 8% całej produkcji unijnej.
W przemyśle przetwórczym na skutek nacisków unijnych zredukowaliśmy produkcję stali o przeszło 50%, zlikwidowaliśmy przemysł okrętowy, jedną z nielicznych dziedzin, w której mogliśmy konkurować na skalę światową, zredukowaliśmy przemysł chemiczny, ceramiczny i lekki, wyeliminowaliśmy własną produkcję środków transportu, aluminium i wielu innych dziedzin.
W konsekwencji polski przemysł został sprowadzony do roli do roli usługowej na rzecz obcych producentów lokujących w Polsce wyrywkowo różnego rodzaju produkcję bez żadnej gwarancji rozwoju, a nawet kontynuacji i oczywiście bez polskiego udziału intelektualnego i zarządu. W usługach nie wykorzystuje się położenia Polski na szlaku wschód – zachód Europy, co w dużej mierze jest wynikiem zaniedbań w strukturze komunikacyjnej z winy zarówno rządu warszawskiego jak i władz unijnych
Ze względu na powszechny kryzys unijny znajdujemy się pod stałym zagrożeniem wycofania z Polski obcych przedsiębiorstw wytwórczych. Jedyne, co w Polsce z obcych inwestycji ma tendencje do utrzymania i wzrostu to handel i bankowość, które gwarantują zyski przy minimalnych nakładach inwestycyjnych.
Rząd warszawski nie poczynił żadnych kroków w kierunku uzyskania dla Polski określonych priorytetów w dziedzinie produkcji przetwórczej, jak choćby wyższego stopnia wykorzystania polskich surowców.
Dyskryminacyjną politykę unijną przyjmuje się, jako zrządzenie losu, lub po prostu w niej się uczestniczy licząc zapewne na łaskawość „protektorów”, coś na kształt jurgieltników osiemnastowiecznych.
Ale przecież redukcja gospodarcza Polski to tylko część działań wyraźnie zmierzających do redukcji państwa polskiego i narodu. W pierwszej kolejności należy wymienić redukcję stanu zaludnienia przez masową emigrację zarobkową i utrudnienia w zakładaniu rodzin z racji braku pracy i niedostępności mieszkań. Sprzyja temu też nachalna propaganda wszelkiego rodzaju demoralizacji i „imprezowego” stylu życia.
Równocześnie postępuje polityczne okrążenie Polski przez naszych wielkich sąsiadów, służą temu różne przedsięwzięcia z bałtycką „rurą” na czele.
Sięga się też wzorem wspomnianego wieku XVIII do zwalczania wszelkich przejawów walki o niezawisłość Polski i ataków personalnych z zamachami na życie włącznie.
Powstaje pytanie: czy proces degradacji Polski jest tak daleko posunięty, że podobnie jak w wieku XVIII nasz los jest już przesądzony, czy też jest jeszcze szansa na odrodzenie narodowe i odwrócenie biegu wypadków?
Osobiście jestem zdania, że taka szansa istnieje pod warunkiem prowadzenia przez rzeczywiste elity narodowe walki o odzyskanie niepodległości, a nie o naprawianie istniejącego systemu rządzenia. Przykładem mogą służyć Węgry, które podjęły taką walkę będąc w sytuacji nie lepszej od Polski.
Ta walka musi być prowadzona na wielu frontach równocześnie.
W dziedzinie gospodarki będzie nią dążenie do uzyskania należnej pozycji polskiego rolnictwa, czyli zrzucenia tych sztucznych ograniczeń, które wbrew wszelkiej logice wprowadziła UE. Rolnictwo polskie i związany z nim przemysł spożywczy mają wszelkie możliwości ażeby w krótkim czasie zwiększyć produkcję przynajmniej o 50%.
W dziedzinie przemysłu przetwórczego niezbędne jest stworzenie własnych podstaw dla odbudowy i rozwoju takich dziedzin jak produkcja środków transportu, maszyn budowlanych, przemysłu okrętowego i budownictwa. A to oznacza zwiększenie produkcji stali, cementu, ceramiki budowlanej, a przede wszystkim zwiększenie produkcji energii elektrycznej.
Równocześnie Polska musi znacznie zwiększyć udział w przemyśle wysoko rozwiniętych technologii wykorzystując w kraju wybitnych specjalistów nagminnie opuszczających Polskę z racji braku dla nich możliwości twórczej pracy.
Awans gospodarczy Polski umożliwi powstrzymanie procesu masowej emigracji i stworzy materialne podstawy dla rozwoju polskich rodzin. Ponadto pozycja Polski w całej gospodarce europejskiej będzie najlepszą rekomendacją dla budowy nowego układu europejskiego zapobiegającego hegemonii niemieckiej.
Polska już dziś powinna zainicjować powstanie takiego układu solidarności europejskiej, co oczywiście wymaga radykalnej zmiany w rządzeniu wewnętrznym.
Oczywiście można wnieść zastrzeżenia, że uzależnienie Polski od układów zewnętrznych jest tak daleko posunięte, że nie da się go zmienić, przynajmniej w najbliższym czasie.
Wydaje się, że okazją dla przeprowadzenia zmian jest kryzys UE, który trwa i ma tendencje narastające. Niezadowolenie z tego stanu może być odpowiednio wykorzystane dla promocji tworzenia nowego układu stwarzającego nadzieję przezwyciężenia kryzysu. Tym układem może być wolny rynek europejski i skuteczna jego ochrona przed destrukcyjnymi wpływami zewnętrznymi.
Wyrwanie unijnej Europy ze stanu stagnacji i promowanie przyśpieszenia rozwoju gospodarki europejskiej powinno stworzyć podstawy dla powstania odpowiedniego bloku państw odczuwających negatywne skutki dominacji niemieckiej gospodarki.
Pozwoli to na zwiększenie wymiany wewnętrznej w Europie, a przede wszystkim na zwiększenie udziału w gospodarce światowej.
Tylko w takim układzie zaistnieje nadzieja na poprawę naszego losu a także całej Europy.