Bez kategorii
Like

Miejsce filozofii

25/10/2011
671 Wyświetlenia
0 Komentarze
21 minut czytania
no-cover

Z prof. dr hab. Mieczysławem GOGACZEM rozmawia Marek WITTBROT

0


M.GogaczMieczysław GOGACZ. Urodził się w 1926 roku w Nadrożu koło Włocławka. Emerytowany profesor Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Papieskim Instytucie Studiów Mediewistycznych w Toronto i paryskiej Sorbonie. Od 1967 do 1997 roku był kierownikiem Katedry Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej w warszawskiej ATK (obecnie Uniwersytet im. kard. Stefana Wyszyńskiego). W 1996 roku został odznaczony papieską Komandorią z Gwiazdą św. Sylwestra. Wydał m. in. „Problem istnienia Boga u Anzelma z Cantenbury i problem prawdy u Henryka z Gandawy” (1961), „On ma wzrastać” (1965), „Obrona intelektu” (1969), „Ważniejsze zagadnienie metafizyki” (1973), „Błędy brata Ryszarda” (1975), „Poszukiwanie Boga” (1976), „Filozoficzne aspekty mistyki” (1985), „Modlitwa i mistyka” (1987), „Wprowadzenie do etyki” (1993), „Platonizm i arystotelizm. Dwie drogi metafizyki” (1996).
 

 

 

– Jakie miejsce w życiu człowieka powinna zajmować filozofia?

– Uważam, że trzeba tu mówić przede wszystkim o metafizyce jako nauce identyfikującej rzeczywistość. Rzeczywistość jest pierwsza. W związku z tym wtórna jest kultura, wtórne są teorie, wtórne są nawet pewne typy bytowania, jak relacje i własności. Tak zorientowana filozofia pozwala nam uzyskiwać odpowiedzi trwałe. Jeżeli wiem, że człowiek jest na przykład istnieniem i istotą, w której ukonstytuowała się dusza intelektualna czy rozumna i ciało, i że na tej kompozycji wspierają się własności, a później relacje, jeżeli to wiem, to w sposób zupełnie prosty uznaję relacje za wtórne i zmienne… Mogę je określać, wiedząc najpierw, czym jest podmiot, który te relacje wyznacza. Filozofie współczesne są filozofiami, dla których przedmiotem wyjściowym badań są relacje. Te relacje się zmieniają. Sto lat temu nie mieliśmy relacji do magnetofonu, telewizora, do różnych zespołów rzeczy. Jeżeli przedmiotem filozofii są relacje, a są nim w filozofiach współczesnych, to, gdy mija zespół przedmiotów, do których się odnosimy, przestaje być aktualna ich filozofia. Filozofie współczesne przegrają z epoką i nie wolno tej opinii przenosić na metafizykę. Metafizyka się nie dezaktualizuje, jeżeli jest odpowiedzią, która ujmuje to, czym jest rzeczywistość. […]
 

– Czy filozofia tomistyczna może wyjaśnić nasze egzystencjalne sytuacje?
 

– Jak najbardziej. Filozofie współczesne przegrają za kilka lat, gdy miną te oto aktualne sytuacje egzystencjalne, bo nie zawsze będziemy w takiej sytuacji jak na przykład […] ten typ filmu czy piosenki, jak ten typ zespołów ludzkich czy stowarzyszeń. To się zmienia. Ginie więc także filozofia tych sytuacji.
 

– Czy w takim razie ma sens tworzenie „nowych filozofii”? Czy nie wystarczą istniejące systemy filozoficzne?
 

– Kategoria nowości nie ma sensu w filozofii. To jest kategoria aksjologiczna. W filozofii dozwoloną czy słuszną kategorią jest prawdziwość Albo uzyskałem odpowiedź prawdziwą, albo nie. Jeżeli jest prawdziwa, to nigdy się nie zdezaktualizuje. Jeżeli prawdziwie poznałem budowę bytów, to jej poznanie zawsze jest prawdziwe. W wyniki poznania włączam potem cały szereg twierdzeń szczegółowych, które nie zawsze mogą być precyzyjne, gdy nie pilnuję konsekwencji. Dołączą się do tego elementy kierujące w jakieś zafałszowania czy nieprecyzyjność.

Trzeba je poprawiać, zmieniać i każde pokolenie na nowo musi umieć nauczyć się rozpoznawania rzeczywistości w tym, czym ona jest. Kategoria nowości jest kategorią popozytywistyczną i kategoria nowożytną. Nadaje się ona do literatury, do poezji, techniki, natomiast nie nadaje się do metafizyki czy filozofii. Rzeczywistość jest bogatsza niż ujęcia, jest prawdziwa. Ujęcia mogą być fałszywe, gdy nie zastosujemy odpowiednich metod. Kategoria postępu, czyli kategoria nowości, kategoria wstecznictwa (tego, co było dawniej), to są kategorie aksjologiczne, nonsensowne w filozofii… W filozofii nie powinno się ich w ogóle używać. To są kategorie społeczne, pozwalające coś dyskwalifikować, a nawet dyskwalifikować prawdę. Nie ma filozofii bez kategorii prawdy. Nowość jest nieporozumieniem. Nie ma w filozofii nowości, w filozofii jest prawdziwość.
 

– Mimo to nowe systemy filozoficzne wciąż powstają.

– Powstają, ale jeszcze raz powtórzmy, dlaczego. […] Są dwa możliwe przedmioty filozofowania: albo skupiam uwagę na relacjach, albo skupiam uwagę na przedmiocie relacji. Cały neoplatonizm tym się charakteryzuje, że zaczyna filozofowanie od relacji. Od relacji poznawczej zaczął swą filozofię Kant, od relacji świadomościowej zaczyna fenomenologia (od tak zwanych aktów intencjonalnych, które są przecież czynnościami poznawania), od przeżycia zaczyna egzystencjalizm (a przeżycie jest przecież w relacji doznawania czegoś). Wszystkie filozofie współczesne za punkt wyjścia biorą relacje. Gdy zmienia się zespół relacji, przestaje być sensowna ujmująca relacje filozofia. Natomiast filozofia identyfikująca to, czym są podmioty relacji, a więc byty jednostkowe. Jeżeli uzyska odpowiedź prawdziwą, staje się filozofią prawdziwą i zawsze aktualną. Jest tylko potem kwestia wykształcenia, kwestia programów szkolnych, czy mnie ktoś nauczy tego, czy nie. Na ogół rzadko wykłada się tomizm, który jest dzisiaj jedyną postacią filozofii identyfikującej byty w tym, czym one są. Wszystkie filozofie modne współcześnie są filozofiami relacji.
 

– Dlaczego są takie modne?
 

– Bo niewątpliwie niepokoi nas struktura naszych przeżyć, zagrożeń, lęków – do czego zresztą przyzwyczaili nas egzystencjaliści. Nie boję się zagrożeń, lęków, gdy znam szerszy świat rzeczywistości w tym, czym on jest. Wiem wtedy jak się zachować wobec różnych relacji i wiem, że są drugorzędne, struktura kultury i że drugorzędne są mody i prawdy w tej kulturze. Wiem, że ode mnie zależą, że mogę je zmieniać.

Jako „twórca kultury mam prawo ją przemieniać i przemieniam to, co nie ma sensu, w to, co ma sens. Człowiek jest dzięki filozofii spokojniejszy i zarazem ma pewność, że się nie myli, że organizuje życie w sposób właściwy. Sądzę, że bez metafizyki nie można uzyskać poczucia pewności, poczucia przebywania w sposób sensowny na Ziemi.
 

– Zatem od filozofii nie można się uwolnić.
 

– Nie ma ucieczki od metafizyki. Filozofia to wszystkie szkoły, wszystkie kierunki, egzystencjalizm i fenomenologia, nawet tezy Ricoeura, które są zasadniczo teologiczne. Dlaczego nie można uwolnić się od metafizyki? Bo nie można uciec od rzeczywistości. Jest złudzeniem to, że potrafię się urządzić w zespołach relacji czy w strukturach społeczno-polityczno-ekonomicznych. To jest świat, z którego wypadnę wcześniej czy później. Gdzie? No właśnie w samą rzeczywistość. I tu jest miejsce moje i bytów. Nie można uciec od rzeczywistości, która ja też stanowię jako byt jednostkowy, stąd nie można uciec od metafizyki jako jedynej nauki zajmującej się bytem. Dominują jednak filozofie relacji i to stanowi tragizm kultury współczesnej. A relacje mijają i mijają ich filozofie. Z tego nie wynika, że może minąć metafizyka. Metafizyka dziś tylko nie funkcjonuje, bo jej nikt nie uczy. Gdzie jest na uniwersytetach polskich albo francuskich metafizyka? Wyniszczono ją. Nie dlatego, że przegrała, lecz dlatego, że świadomie do tego doprowadzono. Przecież Rewolucja Francuska świadomie usunęła metafizykę i religię z własnej kultury. Na to miejsce wprowadzono etykę Kanta, która jest tak zbudowana, że wyklucza religię i metafizykę, bo uzasadnienie postępowania sytuuje w postulatach. Żeby prawidłowo postępować, nie wystarczy coś postulować. Stąd, nie wystarcza mi etyka Kanta jako wytłumaczenie całej rzeczywistości.
 

– Chyba jeszcze jednym powodem odsuwania metafizyki jest to, że w Polsce zapanowała filozofia marksistowska. Chociaż w filozofii marksistowskiej też jest metafizyka.

– […] Niewątpliwie w pewnych filozofiach współczesnych, w filozofiach, w których przedmiotem wyjściowym analizy (i usprawiedliwiającym treść wszystkich twierdzeń) są relacje, dzieje się pewna metafizyka, bo przeprowadza się identyfikację tych relacji. Ale ta identyfikacja jest dowolna, gdyż transcendentalistycznie ustalono przedmiot filozofii. Nie mogę zacząć filozofowania od relacji. Muszę się najpierw przekonać, że rzeczywiście pierwotne są relacje. Marksizm uważa, że pierwotne są relacje i do tego relacje niechęci, walki między bytami. To jest teza z późniejszych analiz. Nie wolno jej przesunąć na początek. Ponieważ punkt wyjścia jest fałszywy, fałszywa jest część odpowiedzi i część odpowiedzi jest prawdziwa nawet w marksizmie. Z każdego bowiem fałszu wynika część zdań prawdziwych i część zdań fałszywych. Temu zespołowi zdań nadaje się postać metafizyki, tak jak teraz nadaje się postać metafizyki rozważaniom Lévinasa na temat odniesienia jednego człowieka do drugiego. Jest metafizyka relacji, ale jeżeli relacje są jej głównym przedmiotem, odpowiedzi muszą być nieprecyzyjne, dlatego, że relacje nie nadają się na przedmiot metafizyki pełnej. Przedmiotem metafizyki muszą być pryncypia, tworzywo stanowiące byt. I teraz dodajmy, że w filozofiach współczesnych tkwi poważne zagrożenie. Według św. Tomasza, w dziełku „De ente et essentia”, intelekt uruchamiamy wtedy, gdy ujmujemy właśnie tak zwane pryncypia. Jeżeli nie ujmujemy pryncypiów, jeżeli nie ujmujemy wewnętrznego tworzywa bytu, nawet pryncypiów relacji, nie uruchamiamy intelektu.

Całe nasze poznanie jest wtedy poznaniem przy pomocy władz zmysłowych, z vis cogitativa włącznie, która jest władzą osądu konkretnych sytuacji. Mamy taka władzę zmysłową, vis cogitativa, władzę osądu konkretnych sytuacji. Na czym polega działanie tej władzy? «Jest ona władzą ujmowania relacji, Jest to dość mechaniczne, bo zmysłowe działanie. Jeżeli widzę dwie konkretne rzeczy, dwie konkretne sytuacje, vis cogitativa łączy mi je w sposób, który nie jest – powiedzmy – analogiczny. Nie zawsze te przedmioty można ze sobą złączyć, na przykład rybę i człowieka. Gdy ta władza mi je połączy, powstanie ujęcie syreny. Tak funkcjonuje ta władza zmysłowa. I mogę przeżyć całe życie myśląc tylko relacjami, czyli mogę przeżyć całe życie nie używając intelektu, gdy nie ujmuję pryncypiów. Stąd dla mnie kantowska teoria poznania jest teorią poznania zwierzęcego, a nie ludzkiego. Nie ma w tej teorii miejsca na działanie rozumu. Wie to historyk filozofii, który studiuje różne kierunki. Według Arystotelesa i św. Tomasza, gdy nie poznajemy tego, czym rzeczy są w swych pryncypiach, nie używamy intelektu. I teraz jest taki problem: działalność, której skutkiem są wytwory matematyczne, teorie matematyczne, teorie socjologiczne, dzieła techniki, nie wymaga intelektu. Do tej działalności wystarczy vis cogitativa, która pozwala łączyć różne elementy, gdy nie muszę ich odkrywać. Odkrywca musi używać intelektu. Wykonawca, inżynier, gdy nie odkrywają natury struktur, mogą posługiwać się tylko władzami zmysłowymi, z vis cogitativa włącznie i mogą nigdy nie użyć intelektu. I tak się dzieje w wielu współczesnych filozofiach.

Wydaje się, że to za mało jak na człowieka. Człowieczeństwo przejawia się w działalności intelektualnej i w wolnych decyzjach. Z wolnymi decyzjami jest łatwiej. Ale z użyciem intelektu nie jest tak prosto. To jest tak samo jak z grzechem ciężkim, który nie tak łatwo popełnić, jak się teologom moralnym wydaje, bo trzeba spełnić określone warunki i to aż trzy, i równocześnie sobie uświadamiane.
 

– Zaczynam się obawiać, że człowiek bardzo rzadko używa intelektu.
 

– Niestety. Ja też się tym martwię. Gdyby człowiek używał intelektu, to by się nie decydował na cokolwiek, niekiedy na coś, co nie jest warte naszej troski. Czy można tak wywindować wartości ekonomiczne, żeby dla nich poświęcać życie i krew? Przecież świat jest bogatszy, świat wartości humanistycznych, religijnych, całe odniesienie do Boga. Ten zawężony świat wartości to zniekształcenie świadomie wywoływane. Często powoduje ono, że gdy tracę samochód czy zgromadzone pieniądze, to popełniam niewybaczalne jakieś działanie, na przykład samobójstwo. Po co? To nie jest warte aż takiej uwagi. Jak można się temu nie dać? Mając bogatszy świat. Dlatego uważam, że cała tendencja wychowawcza ateizująca jest na niekorzyść człowieka. Nie informuje bowiem o pełnym świecie, który jest bogatszy niż to, co widzimy. Rzeczywistość jest rzeczywistością nie na mocy elementów widzialnych, lecz na mocy posiadania istnienia i istoty stanowiących ten byt.
 

– W tym kontekście świętość jest to umiejętność używania intelektu, tak?
 

– Można tak powiedzieć. Trzeba by jednak najpierw tak to ująć: gdy funkcjonują filozofie relacji, wtedy funkcjonuje tylko vis cogitativa, intelektu nie musi się tu używać. Religia, która wskazuje na taki byt jak Bóg, wskazuje na określone pryncypium zewnętrzne, które ma zresztą pozycję przyczyny i to przyczyny sprawczej pierwszej. Gdy kierujemy się do Boga, ujmujemy pierwsze pryncypium. Religia więc chroni człowieka w jego człowieczeństwie, gdyż swoiście uruchamia jego intelekt. Żeby teraz rozwinąć życie religijne, pogłębić zespół relacji wiążących nas z Bogiem, trzeba nieustannie do tego pryncypium sięgać, trzeba używać intelektu. Świętość w naszych czasach niszczenia naturalnej filozofii bytu jest jedynym humanistycznym środkiem ratowania człowieka w jego człowieczeństwie, bo mu każe używać intelektu. Jest wprost potrzebna, gdy brakuje metafizyki. Ale jak to powiedzieć w środowisku racjonalistyczno-ateistycznym? Nikt nie uzna takiej tezy, bo nikt nie zna porządnie historii filozofii. Wszystkim się wydaje, że to, co aktualne, jest najciekawsze. Hegel przyzwyczaił nas do takiego myślenia, do poglądu, że to, co było dawniej, jest gorsze, i że to, co jest dzisiaj, jest lepsze. Wcale tak nie jest. Wciąż wielka jest „Iliada”, „Odysea” – wciąż są wielkimi tekstami, mimo że dawno napisanymi. To, co jest dobre, prawdziwe, nie przemija. Fałszywa jest koncepcja przemijania tego, co prawdziwe. Nie przemija rzeczywistość – przemija postać tego świata, przemijają relacje, własności, ale nie istnienie. […]
 

 

Warszawa, 28 marca 1984 roku

Rozmowa prof. Mieczysławem Gogaczem, której drugą część teraz przypominamy była prezentowana na łamach niskonakładowego, hektografowanego i przeznaczonego do użytku wewnętrznego, czasopisma alumnów WSD w Oltarzewie „Nasz Prąd” (w kwietniu 1984 roku).

 

Źródło: http://www.recogito.pologne.net/styczen/znaki1.htm

 

~o~

 

Jest to druga część rozmowy z Panem profesorem.

Część pierwsza – "Wiara i myślenie", część trzecia – "Świadectwo rzeczywistości".

 

Zdj. wprowadzające – "Ten świat jest dziwny…".

0

DelfInn

Domena: eukarionty, Królestwo: zwierzeta, Typ: strunowce, Podtyp: kregowce, Gromada: ssaki, Rzad: walenie, Podrzad: zebowce, Rodzina: delfinowate, Rodzaj: Delphinus, Gatunek: delfin zwyczajny (na zdjeciu d. butlonosy)

274 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758