Przypomnieli jego zbrodnie sądowe, kiedy w majestacie komunistycznego bezprawia skazywał na śmierć polskich patriotów. Wywiesili transparent z napisem: “morderca”. Dwa lata temu Szwecja odmówiła Polsce ekstradycji zbrodniarza, uzasadniając, że jego czyny uległy przedawnieniu.
Poprzednią pikietę przeciwko Michnikowi zorganizowała w kwietniu 2001 r. Liga Republikańska, wywieszając transparent: “Żądamy postawienia przed sądem oprawców komunistycznych”. Wówczas Stefan Michnik wychodził z domu i pytał policjantów, czy na pewno wydano zgodę na demonstrację.
Przypomnijmy karierę tego “nękanego” dziś oprawcy. Stefan Michnik urodził się 28 września 1929 r. w Drohobyczu. Jego miastem, jak deklaruje, do dziś pozostał Lwów – tu do 1939 r. uczęszczał do szkoły powszechnej. Ważniejszy od Lwowa był dla niego jednak komunizm, który wyssał z mlekiem matki. Helena Michnik – aktywistka Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej “Życie” – po 1945 r. była nauczycielką w Korpusie Kadetów KBW i autorką stalinowskich podręczników do historii. Ojciec – komunista zginął w stalinowskich czystkach lat 30. Przyrodni ojciec – Ozjasz Szechter został przed wojną skazany za antypolską działalność w nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Po “wyzwoleniu” był kierownikiem Wydziału Prasowego Centralnej Rady Związków Zawodowych i zastępcą redaktora naczelnego “Głosu Pracy”.
Wszystko to sprawiło, że Stefan Michnik też zapragnął służyć komunistycznej ojczyźnie. Nie bez znaczenia był zapewne również fakt, że razem z braćmi: Jerzym (późniejszy elektryk i emigrant do Stanów Zjednoczonych) i Adamem (późniejszy naczelny “Gazety Wyborczej”) mieszkał przy alei Przyjaciół 9/13, w sąsiedztwie wysokich funkcjonariuszy PZPR i MBP.
Komunistyczną karierę rozpoczął w Związku Walki Młodych, potem był Związek Młodzieży Polskiej, PPR i w końcu PZPR. Partia umożliwiła mu również karierę zawodową: laborant-elektryk elektrowni warszawskiej został przyjęty do Oficerskiej Szkoły Prawniczej w Jeleniej Górze… Bo elektrykiem, tak jak brat Jerzy, pozostawać nie zamierzał.
“Argument przeciwko Adamowi”
Dziś Stefan Michnik twierdzi, że przeszłość jest jego prywatną sprawą. W wywiadzie dla “Nowej Gazety Polskiej” – szwedzkiego dwutygodnika polonijnego w 1999 r. z rozbrajającą szczerością mówił: “Kogo dotyczyły te sprawy, to ja nie pamiętam. To są stare rzeczy”, i dodawał: “Moje nazwisko pojawiło się w prasie w 1969 r. jako argument przeciwko Adamowi”.
Najpoczytniejszemu szwedzkiemu dziennikowi “Dagens Nyheter” powiedział: “Wierzyłem, że służę swojemu krajowi. Dziś widzę, że zostałem oszukany”. Dopiero w Szwecji miał zrozumieć, że orzekał na podstawie wymuszonych przez UB zeznań. Czy rzeczywiście przez większość swojego życia był nieświadomy? Przecież należał do – jakby nie patrzeć – inteligenckiej rodziny. Stefan Michnik nigdy nie przyznał się do winy, nigdy nie przeprosił swoich ofiar i ich rodzin.
Szwedzkie gazety szybko podchwyciły, że zarzuty wobec Stefana mają zaszkodzić Adamowi. I są one oczywiście podszyte polskim antysemityzmem – dlatego po całym świecie ściga się tylko oprawców pochodzenia żydowskiego: Helenę Wolińską-Brus, Salomona Morela. Przypomnijmy tylko, że ani krwawej stalinowskiej prokurator, ani okrutnego komendanta ubeckich obozów, nie udało się sprowadzić do kraju i osądzić. Wolińska zmarła w Wielkiej Brytanii, Morel w Izraelu.
Mord na Machalli
Pracę w Wojskowym Sądzie Rejonowym (WSR) w Warszawie rozpoczął 27 marca 1951 r. Już dwa tygodnie później skazał na dożywocie żołnierza Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Stanisława Bronarskiego, ps. “Mirek”.
Jego ofiarami byli również żołnierze AK, NSZ, WiN, działacze niepodległościowi. Zarzuty: szpiegostwo, próba obalenia przemocą ustroju, spisek w wojsku.
W tej ostatniej kategorii chyba najsłynniejszą sprawą z udziałem Michnika, zakończoną wyrokiem śmierci, pozostaje proces mjr. Zefiryna Machalli – przedwojennego oficera, żołnierza Września, wywiezionego następnie do ZSRR, potem w PSZ na Zachodzie, od 1947 r. w Sztabie Generalnym WP. Podczas ostatniego widzenia z żoną Machalla mówił, że jest niewinny, że zeznania zostały na nim wymuszone. Michnik nie zgodził się na dopuszczenie do procesu obrońcy.
Machalla został rozstrzelany 10 stycznia 1952 r. – bezpieka pochowała go potajemnie na tzw. Łączce (dzisiejsza kwatera cmentarza wojskowego na Powązkach). Żona, Zofia Machalla, długo nie mogła uwierzyć w jego śmierć. Czy to morderstwo też jest prywatną sprawą Stefana Michnika?
Imponująca walka klasowa
O roli Michnika w innym procesie – redaktora naczelnego “Przeglądu Kwatermistrzowskiego” płk Romualda Sidorskiego, mówił inny stalinowski sędzia – płk Mieczysław Widaj: “Z rozmowy wywnioskowałem, że jest święcie przekonany o winie oskarżonego na podstawie przeprowadzonych na rozprawie dowodów [Sidorski nie przyznał się do rzekomej działalności szpiegowskiej – przyp.red.]. Ze mną wówczas tow. Michnik nie rozmawiał jako człowiek, który ma chociażby cień wątpliwości”.
Stefan Michnik dostąpił nawet zaszczytu orzekania w sprawie, którą prowadziła Helena Wolińska. Tadeuszowi Jędrzejkiewiczowi (oskarżonemu o działalność kontrrewolucyjną w Szkole Morskiej w Gdyni) udało się jednak ujść z życiem – mimo dwukrotnej kary śmierci wyrok złagodzono mu do 10 lat więzienia.
W 1956 r., podczas narady partyjnej, Michnik tłumaczył się: “Nam wtedy imponowało powiedzenie o zaostrzającej się walce klasowej i nieprawdę powie ten, kto by twierdził, że wtedy z niechęcią rozpatrywał te sprawy. Ja wiem, że raczej ludzie garnęli się do tych spraw, sam muszę przyznać, że kiedy dostałem pierwszy raz poważną sprawę, to nosiłem ją przy sobie i starałem się, żeby mi tej sprawy nie odebrano”.
Dyktatura proletariatu
Na tym nie koniec “państwowotwórczej” pracy Michnika. W podaniu do Oficerskiej Szkoły Prawniczej, która przez 18 miesięcy przysposobiła go do roli sędziego wojskowego, napisał: “do OSP chcę wstąpić dlatego, że szkoła ta kształci tych, którzy będą realizować dyktaturę proletariatu w praktyce”. Tę dyktaturę realizował potem dwutorowo – w swoim orzecznictwie i donosach na kolegów do Informacji Wojskowej jako TW “Kazimierczak”.
Jako kierownik gabinetu metodycznego “Fakultetu Wojskowo-Prawniczego” w Akademii Wojskowo-Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego uczył innych funkcjonariuszy komunistycznej “sprawiedliwości”. Aby pogłębić swoją wiedzę studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Nigdy go jednak nie skończył, ze względu na natłok pracy…
26 lipca 1957 r. kapitan Michnik został przeniesiony do rezerwy. To jedyna kara, jaką poniósł. Na krótko zatrudnił się w adwokaturze warszawskiej. Potem płynnie przeszedł do wydawnictw MON, gdzie został redaktorem. Tak było aż do 1968 r., kiedy wyrzucono go z pracy i z PZPR.
W 1969 r. wyjechał do Szwecji. Wcześniej starał się o wizę do USA (w Nowym Jorku od 1956 r. mieszkał jego brat Jerzy), ale amerykańskie władze odmówiły ze względu na jego komunistyczną przeszłość. Z kolei Szwecja okazała się przyjazna dla 2500 Żydów, którzy w latach 1969-1971 przyjechali tam z Polski.
Aż do emerytury w połowie lat 90. Michnik pędził spokojne życie bibliotekarza na uniwersytecie w Uppsali. W latach 70. zyskał uznanie polskiej emigracji: współpracował z Radiem Wolna Europa, publikował – pod pseudonimem “Karol Szwedowicz” – w paryskiej “Kulturze”. Tak jak Helena Wolińska-Brus – popierał “Solidarność”. Pomysł ucieczki z Polski okazał się dla Stefana Michnika, podobnie jak dla innych stalinowskich zbrodniarzy, zbawienny. Od lat nowe ojczyzny chronią ich przed “polskim antysemityzmem”.
Tadeusz M. Płużański
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika “Nasza Polska” Nr 1 (896) z 2 stycznia 2013 r.