Michalkiewicz: Ożywcza nadzieja jurgieltu
01/04/2011
446 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Quis vetat ridentem dicere verum – zwlaszcza na polski prima Aprilis, w Anglii obchodzony jako dzien wiejskiego glupka, ktory w nadwislanskim kraju, dzieki MWzWM trwa okragly rok?
Polecam zatem p.Michalkiewicza, z nadania GW naczelnego antysemitnika RP:
Komentarz • „Dziennik Polski” (Kraków) • 1 kwietnia 2011
Okazuje się, że nie tylko dla mnie pan red. Tomasz Lis jest barometrem. Jak pamiętamy, podczas telewizyjnego programu poświęconego „światowej sławy historykowi” i jego dziełu, pan red. Lis już od siebie schłostał bezlitośnie współczesny polski antysemityzm. Nieomylny to znak, że za wytykanie tubylczemu narodowi antysemityzmu i w ogóle – rozgrzebywanie mu sumienia, wkrótce będzie można kasować jeszcze większe jurgielty, niż teraz. I rzeczywiście – ledwo tylko pan red. Lis jednym susem wskoczył do pierwszego szeregu budzicieli tubylczych sumień, zaraz podążyła za nim czereda naśladowców. Samokrytykę złożył pan red. Cezary Michalski, zaś w „Gazecie Wyborczej” pochodząca ze świętej rodziny pani red. Dominika Wielowieyska potępiła parlamentarzystów PiS za udział w walnym zebraniu USOPAŁ, które według niej było „ordynarnym, antysemickim i antypolskim sabatem”.
Najwyraźniej pani Wielowieyska musi wiedzieć, jak wyglądają sabaty, skoro nawet na taką odległość rozpoznaje je na pierwszy rzut oka. Czyżby w „Gazecie Wyborczej” odbywały się co sobotę i stąd taka eksperiencja? Wreszcie odezwał się tłuściutki europoseł Michał Kamiński, stając w obronie Lecha Kaczyńskiego przed ohydnymi antysemitnikami i wytykając nieubłaganym palcem Jarosławowi Kaczyńskiemu bezczynność w tej sprawie. No, ale ten musi się uwijać, bo w przeciwnym razie przez resztę życia będzie wydłubywał kit z okien, co fatalnie może odbić się na jego tuszy. Takich to płomiennych obrońców doczekał się ś.p. prezydent Lech Kaczyński. Może z okazji rocznicy ktoś by sprawdził, czy aby nie przewraca się w grobie?
Stanisław Michalkiewicz