Niezwykłego znaleziska dokonano podczas remontu plebanii w Porytem niedaleko Łomży.
Dokumenty sporządzone przez dowódców Białostockiego Okręgu Armii Krajowej w latach 1943-1945 odnaleziono w trakcie rozbiórki pieca.
Wiele z raportów podpisanych przez komendanta Białostockiego Okręgu ZWZ-AK pułkownika Władysława Liniarskiego ps. "Mścisław", a kierowanych do rządu polskiego w Londynie i osobiście do Naczelnego Wodza Tadeusza Bora-Komorowskiego, opisuje bestialstwa NKWD i UB na zajmowanych przez Sowietów wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej.
Historycy z IPN Białystok, którym ks. Jan Domiński, proboszcz parafii w Porytem, przekazał wczoraj oficjalnie dokumenty, potwierdzają, że są oryginalne i do tej pory nie były znane.
– Pracownicy znaleźli te dokumenty podczas rozbiórki starego kaflowego pieca. Kiedy je przejrzałem, uznałem, że są bardzo ważne, że stanowią prawdziwy skarb narodowy, dlatego przekazałem je IPN – relacjonuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ksiądz proboszcz.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej ks. Domiński był bardzo poruszony wagą odkrycia, ale też opisami tortur zadawanych żołnierzom AK.
– Jest mowa o więzieniach, bestialskich torturach, o wstrząsających zbrodniach, o których nigdy wcześniej nie słyszałem. To niesłychane, ile ci ludzie dla Polski wycierpieli – mówił wyraźnie poruszony kapłan.
– Dla mnie osobiście te dokumenty mają wartość olbrzymią, ponieważ mój stryj, który nosił to samo imię co ja – Jan Domiński, był jedną z ofiar obławy augustowskiej – wskazał.
Konferencja prasowa miała miejsce zaledwie kilkanaście godzin po dostarczeniu do białostockiego oddziału IPN znalezionych dokumentów, dlatego dr Marcin Zwolski, specjalista w dziedzinie podziemia niepodległościowego na Białostocczyźnie, miał bardzo mało czasu, żeby się z nimi wnikliwie zapoznać. Mimo to przekazał dziennikarzom bardzo wiele cennych informacji.
– Zwartą część tego odnalezionego zbioru dokumentów stanowią radiogramy przesyłane przez Okręg AK Białystok do Londynu. Zostały one ponumerowane, najpewniej poza archiwami UB – mówił dr Zwolski.
– Do tego zbioru prawdopodobnie na początku lat 50. dołączono inne dokumenty, raporty AK Białystok i z obwodów – dodał. Historyk zwrócił uwagę na fakt, iż niektóre dokumenty posiadają podkreślenia informacji dotyczących walk żołnierzy podziemia z grasantami sowieckimi z lat 1943-1944.
– Tego typu podkreślenia wykonywali funkcjonariusze UB podczas śledztw wobec żołnierzy podziemia, aby wykorzystać je można było potem w czasie prowadzonych przeciw nim procesów – zaznaczył dr Zwolski. Jego zdaniem, pozwala to stwierdzić, że niektóre pojedyncze dokumenty mogły być w rękach UB, jednak najpewniej większość z nich nigdy w rękach ubeckich się nie znalazła, co czyni je bardzo cennymi. – Większość z tych dokumentów to materiały do tej pory nieznane i niepublikowane – podkreślił historyk.
Kto ukrył meldunki?
Nie wiadomo, kto i kiedy ukrył meldunki i rozkazy w piecu. Nie wiadomo też, w jaki sposób osoba ta weszła w ich posiadanie. Według dr. Marcina Zwolskiego, mógł je tam ukryć dawny proboszcz parafii w Porytem.
– Kluczową postacią mógł być tu ks. Stanisław Kossakowski, były adiutant "Mścisława". Po wojnie mieli kontakt ze sobą, a jak udało mi się ustalić, ks. Kossakowski był w latach 1966-1977 proboszczem parafii w Porytem – mówił dr Zwolski.
– Był doświadczonym konspiratorem, dokumenty zostały ukryte w piecu bardzo fachowo. Włożone zostały do papierowej szarej koperty, a potem foliowej torby, co wskazuje, że mogły być ukryte w latach 70. – zaznacza historyk. Ksiądz Kossakowski miał kontakt z archiwum Okręgu AK Białystok już od roku 1941 r., więc mógł te dokumenty zachować.
Eugeniusz Korneluk, szef pionu archiwum IPN Białystok, podkreślił, że znalezisko jest bardzo cenne.
– To są dokumenty oryginalne, sygnowane jedynie przez ich twórców. Natomiast materiały podobne w formie, które posiadamy, mają naleciałości w postaci numerów nadanych im podczas pobytu w UB – ocenił.
Podkreślił, że materiały znalezione w Porytem są doskonałym dopełnieniem zbioru białostockiego archiwum IPN dotyczącego podziemia na Białostocczyźnie.
– Dzięki temu odkryciu jesteśmy na dobrej drodze do uzyskania kompletu materiałów archiwalnych białostockiego okręgu ZWZ-AK – mówił Korneluk.
Odnalezione dokumenty są w o wiele lepszym stanie niż te, które posiada IPN, a wcześniej przeszły drogę przez archiwa UB, SB i WSW. Materiał zostanie teraz dokładnie zbadany przez pracowników IPN, a po opracowaniu udostępniony.
Mechanizm zagłady
W wielu meldunkach wspomina się o "obławach" organizowanych na żołnierzy podziemia niepodległościowego przez siły NKWD i UB, głównie od maja 1945 roku.
W meldunku do Wodza Naczelnego z 15 maja 1945 r. "Mścisław" pisze: "Do powiatowych i innych miast w terenie całego okręgu przybyły bataliony wojsk NKWD, które zakwaterowały się w szkołach i większych budynkach murowanych, przygotowano duże obiekty piwnic jako więzienia". I dalej: "NKWD z milicją PKWN rozpoczęło z dniem 14 maja br. na dużą skalę w poszczególnych wsiach całego okręgu stopniowe obławy za młodzieżą i masowe aresztowania. W czasie obław wsie są ranem otaczane wojskiem NKWD z bronią maszynową, kto chroni się ucieczką, jest na miejscu mordowany".
Ten sam mechanizm zastosowano w lipcu 1945 r. podczas obławy augustowskiej. W raporcie z 25 marca 1945 r. "Mścisław" melduje: "W czasie badania żołnierzy AK w bestialski sposób katują więźniów politycznych. Nieugiętych mordują. W więzieniach w Białymstoku przebywa 2 tysiące więźniów politycznych, którzy żyją w okropnej nędzy, umierają z głodu".
Doktor Marcin Zwolski zwraca uwagę, że meldunki i rozkazy są własnoręcznie podpisane przez płk. Władysława Liniarskiego ps. "Mścisław". Najcenniejsze z nich to dwa rozkazy z datą 4 i 12 maja 1945 r. w całości pisane ręcznie. Ich unikatowość polega na tym, że większość dokumentów spisywana była w formie maszynopisu.
Wiele z raportów (radiogramów alarmowych) opisuje bestialstwa Sowietów. W raporcie z 25 marca 1945 r. "Mścisław" melduje: "NKWD i Berlingowcy stosują niesłychany terror na ludności polskiej. Grabieże, mordy, gwałty. Dnia 7 marca spalono wieś Guty, powiat Ostrów Mazowiecka. Ludność wymordowana, kobiety i dzieci żywcem wrzucane w ogień. Stałe obławy i aresztowania dowódców, żołnierzy i członków AK… Aresztowanych przetrzymują w piwnicach, głodzą. W czasie badania w bestialski sposób katują. Zbóje z NKWD w ciągu tych paru miesięcy dziesięć razy tyle zniszczyli ideowych Polaków co hitlerowcy w ciągu 4-ech lat".
Ten meldunek Liniarski podsumowuje: "Oto wolność przyniesiona przez Rosję dla Polski" . I dalej pisze: "Ludność prosi o skuteczną interwencję u rządu Ameryki i Anglii, o przysłanie komisji do zbadania zbrodni popełnionych na Narodzie Polskim przez NKWD i Berlingowców".
Podziemie walczy
Wśród dokumentów są również meldunki dotyczące akcji zbrojnych, jakie podziemie niepodległościowe przeprowadziło na terenie całego ówczesnego województwa białostockiego. W "raporcie sabotażowo-dywersyjnym za październik 1943 roku" czytamy m.in.: "Uszkodzono 21 parowozów, 65 wagonów towarowych", lub: "Za akcję terrorystyczną w stosunku do ludności polskiej zostało zlikwidowanych, z grasujących band, 17 sowietów".
W innym dokumencie – rozkazie "Mścisława" z 1 maja 1945 r. – czytamy "Polecam pdk. rejonowym i obwodowym zarządzić ścisłą konspirację pracy organizacyjnej oraz dopilnować, by faktycznie zakonspirowano się w każdej komórce już zorganizowanej i w pracy przygotowawczej… Tępić i karać gadulstwo, żołnierzy niepoprawnych izolować… Zdrajców i donosicieli likwidować z całą bezwzględnością". Tak też czyniono. Świadczy o tym raport z czerwca 1945 r., gdzie m.in. zapisano: "Dnia 6 czerwca oddział Kedywu Obwodu zlikwidował przez zastrzelenie Kalinowskiego Romana ze wsi Czachy, szpicla NKWD i PUB".