Bez kategorii
Like

Medialny festiwal bzdury

09/04/2012
464 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

11. listopada… Data ważna dla Europy… Tego właśnie dnia w roku 1918 został podpisany rozejm Niemiec z państwami Ententy w wagonie kolejowym w Compiegne.

0


O godzinie 11:00 rozejm wszedł w życie i ta chwila uznawana jest za koniec I wojny światowej, choć do prawdziwego finału było jeszcze daleko.

Do dziś obchodzi się ów dzień we Francji czy UK. Oba kraje używają wobec tej daty określenia Dzień Pamięci, choć Brytyjczycy mówią o nim także jako o Dniu Maku, od wiersza kanadyjskiego żołnierza, lekarza i poety Johna McCrae (1872-1918), a Francuzi jako Dniu Rozejmu.

Polacy kojarzą 11. listopada raczej wyłącznie z odzyskaniem niezawisłości państwowej po 123 latach zaborów, stąd Święto Niepodległości.

 

Od jakiegoś czasu środowiska, mocno umownie nazywane narodowymi czy skrajnie prawicowymi, organizują w Warszawie tzw. Marsz Niepodległości. Już rok temu „Gazeta Wyborcza” musiała dostrzec wzrost popularności idei narodowych w Polsce (jest to trend widoczny na kontynencie tym bardziej, im bardziej sypie się dzięki pazerności prywatnych banków „wspólny europejski dom”), bo raptem narodowcy stali się „faszystami”, przynajmniej w potocznej retoryce przedstawicieli koncernu „Agora”.

Podobnym mianem określa się od jakiegoś czasu Romana Dmowskiego, zapominając, iż był on jedną z kilku najbardziej zasłużonych dla reanimowania polskiej państwowości postaci, głównie dzięki rokowaniom w Paryżu. Mówimy dziś w kraju dużo o Piłsudskim, sporo o Paderewskim, znacznie mniej o Dmowskim, Eugeniuszu Romerze czy gen. Józefie Hallerze, dowódcy „Błękitnej Armii”, nie tylko doskonale wyszkolonej, ale uzbrojonej we francuskie samoloty i czołgi, co wybitnie pomogło w odparciu radzieckiej agresji.

Ubiegłoroczne nawoływanie do „blokady” Marszu Niepodległości przez nadredaktora Michnika i jego „drużynę” odniosło spodziewany skutek. Wielu młodych ludzi, którzy sami określają się jako „wolnościowcy”, raptem przestało myśleć samodzielnie i zawierzyło dobrym intencjom mediów. Mediów, które jak za czasów PRL-u mają już tylko takie intencje, jakie ma wobec obywateli aktualna ekipa rządząca.

Jeśli przez ileś miesięcy wmawia się niedoświadczonym ludziom, iż tylko „blokując” przemarsz „faszystów” będą „sobą”, to nie można się spodziewać już niczego innego, niż zamieszek. Sprowokowanych na zamówienie rządowych „elit” dzięki ich przełożeniu na mass-medialny chłam. Racje ideowe „lewicy” i „prawicy” – nikogo z pomysłodawców wydania dwóch zgód na absolutnie sprzeczne manifestacje – nie interesowały. Prowokowały obie strony i też obie prowokowane były. Ciekawe, czy obwieszenie różowymi balonikami tablicy, upamiętniającej np. Jacka Kuronia, środowiska „Gazety Wyborczej” i „Krytyki Politycznej” przyjęłyby z entuzjazmem??? A tak postąpiono przecież z pomnikiem Romana Dmowskiego. Kpina z symboli jednej ze stron musi pociągnąć za sobą jakiś odzew. Nie trzeba zbyt wielkiej znajomości psychologii tłumu i socjotechnik, by przewidzieć efekt.

Swoją drogą, „kolorowym” uczestnikom potrzebnej tylko mediom i rządowi „blokady”, chciałbym przypomnieć, że o środowiskach endeckich można mówić wiele złego, ale podczas II wojny wywodzący się nich ludzie walczyli w szeregach partyzanckich, w Powstaniu Warszawskim czy jako żołnierze polskich jednostek wojskowych tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie. Nigdy nie udowodniono im zbrodni, jakich dopuścili się na ziemiach polskich -tak w czasie wojny jak po jej zakończeniu – naziści niemieccy i radzieccy. To nie oni, nie rodzimi „faszyści”, wymordowali po 1944 r. od 600 tys. do 1 mln obywateli „nowej” Polski (dane były i będą niekompletne i sprzeczne). A mordowano głównie tych, którzy – drodzy „wolnościowcy” – pracowali na rzecz wolnego kraju. Dzisiejsi wolnościowcy pozbawieni są (chyba już od czasu pojawienia się „znikąd” Marka Kurzyńca) elementarnego dystansu do rzeczywistości i poczucia humoru, za to niemiłosiernie przeteoretyzowani i rozpolitykowani. W dodatku nie potrafią ze sobą rozmawiać, uznając jedynie własne racje jako nadrzędne.

Teoretycznie głęboka, praktycznie zaś – udawana i powierzchowna batalia historyków, publicystów i polityków – nadal nie doprowadziła do ujawnienia setek nazwisk komunistycznych prokuratorów i sędziów, którzy – pewnie w imię postępu i sprawiedliwości społecznej – skazywali inaczej myślących na zesłania i śmierć. A przecież te nazwiska dobrze są znane już nie tylko niewielkiej grupie wtajemniczonych. Zmowa milczenia trwa, tym bardziej więc szanować należy wszystkich, którzy z niszczonym od dziesięcioleci krajem chcą się nadal identyfikować.

Prowokacyjne działania, jakich podjęły się media wobec Marszu Niepodległości, nie służą żadnej ze stron sztucznie rozdymanego konfliktu. Listy poparcia dla „Krytyki…”, (http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/SzesclistowotwartychwobronieKrytykiPolitycznej/menuid-197.html#JOSC_TOP )

podpisywane przez ludzi z nazwiskami, nie zawsze zaś z realnym dorobkiem, są tylko dowodem na to, jak bardzo ekipie Tuska zależy na skompromitowaniu „prawicy”. Jednocześnie (bez złudzeń, proszę) stołeczni macherzy od socjotechnik wiedzą doskonale, iż uporem „lewicy” i jej dziecinną obroną, wbrew znanym już faktom – ją także stawiają w negatywnym świetle.

Wszyscy więc są źli, dobry i skuteczny ma być w opinii społecznej jedynie rząd. I ci z obywateli n-tej RP, którym po telewizyjnych migawkach z zamieszek, jakimi – pewnie „ku przestrodze” – zapchano wszystkie dzienniki, jacy już nigdy nie odważą się (w kominiarkach czy bez) wyjść na ulicę, by upomnieć się o swoje prawa.

Bądźcie bierni, a nikt was nie pobije. Ani „faszysta”, ani terroryzujący „lewak”, ani (oczywiście przypadkiem) – funkcjonariusze policji. Taki morał zdaje się serwować medialnie po 11.11. czarny PR Donalda Tuska.

A odpowiednie zmiany przepisów wymusić mają ową bierność na społeczeństwie, jak widać wciąż jeszcze w ocenie władz – zbytaktywnym obywatelsko.

 

Edward L. Soroka

 www.bezjarzmowie.info.ke 

0

Beata Traciak

Mieszkam w Krakowie. Jestem redaktorem Interia 360 i staram się pomagać chorym. Piszę tu "gościnnie" ze względu na sentyment, ale też mam tu jednego z Przyjaciół, którym jest nikt inny, jak Tomek Parol. DO jest moją pasją, ale też motywacją, ktrej nie będę ujawniać. Należę do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich z racji j/w. Pasję łączę z dziennikarstwem.

72 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758