Czy to celowa manipulacja czy przypadek?
Warto prześledzić jaki obraz Polski kreują w zagranicznych mediach działania i wypowiedzi ministra Sikorskiego.
A może to element aktualnej strategii zamykania ust krytykom?
Na początku maja br. w Gazecie Wyborczej ukazała się relacja ze szczytnej walki ministra Radka Sikorskiego z uwłaczającymi mu wpisami na internetowych forach (Minister Sikorski walczy z internetowym chamstwem– http://wyborcza.pl/1,75478,9526299,Minister_Sikorski_walczy_z_internetowym_chamstwem.html#ixzz1N14JyW9n). W podtekście chodzi też o zwalczanie "zoologicznego antysemityzmu", który – jak powszechnie w Gazecie wiadomo – jako Polacy wyssaliśmy z mlekiem matki.
Czytając obraźliwe wpisy internautow Pan minister poczuł, że ma do spełnienia ważną misję, że Ojczyzna wzywa go do czynu. Mówi o tym Gazecie: „Jako szef polskiej dyplomacji mam za zadanie dbać o wizerunek mojego kraju. Rasizm, agresja, mowa nienawiści na polskich forach internetowych przekracza wszelkie wyobrażenia. Mogą to czytać ludzie na całym świecie. I wyrabiać sobie opinię o Polsce”.
Dla pewności, że jest w tym świecie słyszany, minister Sikorski zamieścił też anglo-języczną relację na swojej stronie www.
Sprawę można by zaliczyć do wielu podobnych Gazetowych insynuacji, gdyby nie dalsze medialne losy tej batalii. Oto już 9 maja 2011 na internetowym portalu tygodnika The Economist, potężnego medium, którego papierowe wydanie ma nakład ponad 1,5 mln egzemplarzy, w dziale Post-komunistyczna Europa ukazuje się artykuł pod dźwięcznym tytułem ‘Potwarze i oszczerstwa w Polsce. Wytrzyj swoją klawiaturę’.
Autor podziela oburzenie ministra Sikorskiego związane z wulgarnymi, chamskimi komentarzami internautów, cytując co bardziej obrzydliwe wypowiedzi. Już pierwszy akapit ustawia nasz kraj we właściwej perspektywie:
„Polemiki i histeria w polskiej polityce są wystarczająco złe: oskarżanie oponenta o chorobę psychiczną, zdradę i kłamstwa to tylko formalności przeczyszczające gardło. Ale w porównaniu z internetową „debatą o debacie” te wymiany wydają się być rozmową Sokratesa z Cyceronem. Komentując na forach internetowych Polacy zdają się, delikatnie ujmując, gubić swoje maniery, łatwo czyniąc najgorsze osobiste insynuacje każdemu na tyle nierozsądnemu, by wystawić głowę znad parapetu. Ma to niszczący wpływ na życie polityczne. Szczerze mówiąc, nie jest to jedynie problem polski, ale przynajmniej w Polsce ktoś się temu sprzeciwia.”http://www.economist.com/blogs/easternapproaches/2011/05/smears_and_slurs_poland
Artykuł na stronie The Economist spotkał się ze sporym zainteresowaniem, wyrażonym m.in. przez ponad 50 komentarzy. Przez pewien czas był najświeższą notatką wyświetlającą się każdemu, kto szukał informacji na temat Polski.
Pan minister ma doprawdy specyficzne rozumienie swoich obowiązków. Kompletne olanie rzetelnego wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, stosowanie sowieckiej jurysdykcji wobec rodzin ofiar tej katastrofy, brak reakcji na szkalujące Polskę działania MAK, niszczenie politycznego dorobku polityki wschodniej Prezydenta Lecha Kaczyńskiego – może tutaj poszukałby sobie zadań? Czyżby te sprawy ministra Sikorskiego, jednego z najwyższych urzędników polskiego państwa, przerosły? A może troska o wizerunek kraju w tych obszarach koliduje ministrowi z polityczną karierą?
Jak człowiek splamiony publicznym wezwaniem do „dożynania watahy”, ma czelność pouczać kogokolwiek, co to jest mowa nienawiści? Jak ma czelność montować, lub co najmniej brać udział w montowaniu medialnego szkalowania Polski na międzynarodowych forach? Przecież ten artykuł w The Economist to nie przypadek, tam dziennikarskie szlify zdobywała żona pana ministra! Może to w wyniku takich zabiegów pojawiają się potem emocje wobec rodziny?
Skąd nagle w ministrze Sikorskim tyle werwy do walki z wyrażanym publicznie chamstwem? Szkoda, że jako obiecujący polityk PO nie odcinał się od obrzydliwości pod adresem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, artykułowanych bynajmniej nie przez anonimowych głupków, tylko przez jego partyjnych kolegów. Chociaż idea odpowiedzialności administratorów stron za zamieszczane w komentarzach treści może być słuszna, to w moim przekonaniu minister Sikorski sam, dobrowolnie pozbawił się moralnego prawa do takiej krucjaty.
Dedykuję Panu ministrowi jeden z wpisów pod wspomnianym postem, żeby miał obraz jak to działa na świecie: „Czy autor kiedykolwiek czytał komentarze do artykułów na Yahoo w Stanach Zjednoczonych? Kierując się jego logiką, jeśli Polska jest chora, to USA leżą na łożu śmierci”.
Troche przemyslen nt. biezacej polityki, ludzi, konfliktów. Widziane z perspektywy Krakowskiego Przedmiescia, z którym sympatyzuje, ale sie nie do konca utozsamiam.