W „Warszawskiej Gazecie” Nr 16 ukazał się mój tekst pt. „Sprawa Zygmunta Korusa nadal utajniona”. Zawiera on m.in. wypowiedzi mecenasa Cichonia w kwestii bezzasadnego utajniania rozpraw sądowych. Oto pełen tekst artykułu. Przy okazji polecam kolejną moją publikację – w jutrzejszej „Warszawskiej Gazecie” Nr 18, zatytułowaną „Dziwne priorytety prokuratora Seremeta” .
Sprawa Zygmunta Korusa nadal utajniona
Polska Konstytucja gwarantuje podsądnym w art. 45 ust. 1 jawność postępowania sądowego. Od zasady tej istnieją nieliczne wyjątki, ściśle określone w kodeksach postępowania karnego i cywilnego. Mimo to sądy coraz częściej w niezrozumiały sposób utajniają rozprawy, a nawet zastraszają publiczność i strony procesu, lokując pod salami sądów liczne grupy policyjne. Co ciekawe, ma to miejsce nierzadko podczas rozpraw o odszkodowania od Skarbu Państwa.
Przykładem takiego procesu jest sprawa Zygmunta Korusa o odszkodowanie za represje polityczne w 1968 roku i latach następnych, tocząca się przed Sądem Okręgowym w Krakowie pod sygnaturą III Ko 360/13. Pisałam o niej w „Warszawskiej Gazecie” Nr 13 (28.03-3.04.2014).
Komplikacje podczas procesu
Rozprawa, wbrew konstytucyjnej gwarancji jawności, została utajniona. W dniu 21 lutego br. publiczność i licznie przybyli dziennikarze obywatelscy nie zostali wpuszczeni na salę rozpraw. Pod salą przebywała znaczna grupa policjantów. Co więcej, nie wpuszczono na salę nawet tzw. mężów zaufania Zygmunta Korusa, a on sam był kilkukrotnie rewidowany. Próbowano nawet rewidować jego pełnomocnika – mecenasa Zbigniewa Cichonia, byłego Senatora PiS, który stanowczo zaprotestował przeciwko takim szykanom. Proces po raz trzeci odroczono.
Rzecznik Prasowa Sądu Okręgowego sędzia Beata Górszczyk wyjaśniła, że wyłączenie jawności rozprawy nastąpiło na podstawie art. 360 § 1 pkt 1 k.p.k, ponieważ: „Zdaniem Sądu w razie przeprowadzenia rozprawy z udziałem publiczności realnym jest niebezpieczeństwo zakłócenia spokoju publicznego, gdyż uzasadnioną jest obawa wywołania różnego rodzaju ekscesów.”
Wątpliwości
Odpowiedzi Rzecznik Prasowej nie były satysfakcjonujące. Nawet gdyby przyjąć, że prowadzenie rozprawy z udziałem publiczności może stwarzać niebezpieczeństwo wywołania jakowychś ekscesów, to kompletnie niezrozumiałe jest, z jakich powodów niemożliwe było obserwowanie procesu nawet przez tzw. mężów zaufania.
Art. 361 § 1 kpk stanowi, że: „W razie wyłączenia jawności mogą być obecne na rozprawie, oprócz osób biorących udział w postępowaniu, po dwie osoby wskazane przez oskarżyciela publicznego, oskarżyciela posiłkowego, oskarżyciela prywatnego i oskarżonego. Jeżeli jest kilku oskarżycieli lub oskarżonych, każdy z nich może żądać po-zostawienia na sali rozpraw po jednej osobie”.
Możliwość ta jest wyłączona tylko w przypadku obawy ujawnienia przez „osoby wskazane” informacji niejawnych o klauzuli tajności „tajne” lub „ściśle tajne” (art. 361 § 2 kpk).
A zatem, skoro proces został utajniony wyłącznie z powodu obawy o niewłaściwe zachowanie publiczności, a nie z powodu nadania sprawie klauzuli tajności, bo w tym znaczeniu proces nie jest tajny, to nie zachodzą podstawy do zakazu uczestnictwa podczas rozprawy dwóch obserwatorów – „mężów zaufania” pana Zygmunta. Korusa.
Bulwersujące zachowania Policji
Rzecznik prasowa Sądu Okręgowego nie odpowiedziała na pytanie, kto wydał nakazy rewizji wnioskodawcy i jego adwokata oraz z jakich powodów pod salą rozpraw przebywa podczas procesu liczna grupa policjantów sądowych. Stwierdziła jedynie, że: „Sąd zwrócił się do Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie o zabezpieczenie sali rozpraw, natomiast sposób jej zabezpieczenia, metody i środki zabezpieczenia należą do kompetencji Policji”.
Wydawało się w najwyższym stopniu zaskakujące, że policja z własnej inicjatywy dokonuje interpretacji celu utajnienia rozprawy, a nadto posuwała się do szykan w postaci próby rewizji szanowanego mecenasa oraz rewidowania wnioskodawcy, pokrzywdzonego wcześniejszymi represjami politycznymi.
Rozprawa w dniu 4 kwietnia
Wiceprezes Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Bogusław Słowik odniósł się w dniu 2 kwietnia.2014 r. do krytyki prasowej, zamieszczonej w „Warszawskiej Gazecie” w ten sposób, że poinformował, iż z uwagi na przewlekłość postępowania sądowego jest ono objęte nadzorem Prezesa Sądu, a zarzuty dotyczące sposobu procedowania przez Sąd nie mogą być rozpatrzone, gdyż dotyczą dziedziny, w której sędziowie są niezawiśli (art. 41a § 2 prawa o ustroju sądów powszechnych).
W dniu 4 kwietnia 2014 r. przebieg procesu był nieco mniej uciążliwy dla wnioskodawcy, Zygmunta Korusa. Policja odstąpiła od rewidowania go i na salę mogli już wejść jego „mężowie zaufania”. Sąd ponownie odmówił jednak odtajnienia procesu – realizacji prawa do jego obserwowania przez szerszą publiczność.
W tych okolicznościach Z. Korus złożył kolejny wniosek o wyłączenie sądu, a gdy temu wnioskowi odmówiono, wystąpił o przeniesienie sprawy do Sądu w Katowicach. Sąd Okręgowy w Krakowie przychylił się do tego i wystąpił do Sądu Apelacyjnego z wnioskiem o przekazanie sprawy do rozpoznania katowickiemu Sądowi Okręgowemu.
Mecenas Zbigniew Cichoń ocenił przebieg rozprawy w dniu 4 kwietnia następująco:
„Myślę, że przekazanie sprawy byłoby pożyteczne. Po pierwsze, pan Korus zdaje się mieć zaufanie do Sądu w Katowicach, a po drugie mieszka bliżej tego sądu, podobnie jak i wielu świadków w sprawie. Swoją drogą złożyłem zażalenie na odmowę wyłączenia sądu. Podkreślam, że krajowa procedura karna, w przeciwieństwie do cywilnej, nie przewiduje takiego zażalenia, co jest luką prawną. Postanowiłem ją wypełnić, powołując się na art. 13 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która stanowi, że przeciwko każdemu naruszeniu praw wymienionych w Konwencji powinien istnieć w krajowym porządku prawnym środek odwoławczy (remedium). Ponieważ Konwencja ma bezpośrednie zastosowanie i pierwszeństwo zastosowania ponad przepisami krajowymi z nią sprzecznymi, przeto oczekuję z zainteresowaniem na wynik mego zażalenia .Pragnę podkreślić, że publiczność rozprawy stanowi filar rządów prawa i rzetelności postępowania sądowego, poddanego w ten sposób kontroli społeczeństwa, a zatem bezpodstawne wyłączenie jawności rozprawy podważa ową rzetelność, stwarzając podejrzenia, że sądy mają coś do ukrycia. Takie wrażenie stwarzane na obiektywnym obserwatorze, choćby sąd był subiektywnie rzetelny, stanowi podstawę według Europejskiej Konwencji Praw Człowieka do wyłączenia sądu od rozpoznania sprawy. Brak jest obecnie w polskim kodeksie postępowania karnego kontroli odmowy wyłączenia sądu na podstawie art.13 EKPCZ, który taką kontrolę w postaci środka odwoławczego przewiduje , Przypominam, że brak skargi na opieszałość postępowania w polskim systemie prawnym spowodował, iż Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Kudła przeciwko Polsce istnienie takiej skargi wymusił i w 2004 r. wprowadzono do polskiego porządku prawnego ustawę o krajowej skardze na przewlekłość postępowania, wzorowaną na włoskiej ustawie Pinto”.
Sprawę będziemy nadal obserwować.
Krystyna Górzyńska
Okładka jutrzejszej „Warszawskiej Gazety” Nr 18, 2.05-8.05.2014 r.
Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosł.: sprzedajacych dym). Wspólzałozycielka Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów