Matko Boża Bezdomna idąca przez kresy….Matko spalonych domów…popiołu i krwi…z wiatrem we włosach i łuną na twarzy…Matko tamtych tragicznych i bolesnych dni….
MATKO BIAŁEGO ORŁA…
CZERWIENI I BIELI…
Matko Boża Bezdomna idąca przez kresy
Matko spalonych domów…popiołu i krwi…
z wiaterm we włosach i łuną na twarzy
Matko tamtych tragicznych i bolesnych dni
i zburzonych kościołów i bluźnierczych czynów
i dworów gdzie zabrakło polskiego pacierza
Matko zdziczałych sadów gdzie piołun goryczą
zarasta szorstkie serca ludzkiego przymierza
Matko Oczekiwania na zgubionych drogach
gdzie szatan drogowskazy wyciął aż do pnia
gdzie ludzkie czyny ciasno splątane jak powróz
co ciężki kamień sumienia ciągną aż do dna
Matko Czułej Tęsknoty do polskich kapliczek
gdzie świergot dzieci radość roznosił wśród łąk
gdzie w imię boże ludzie gdy było potrzeba
splatali wieniec pomocy z pracy swoich rąk
Matko bolesnych ścieżek… od krzyża do krzyża
drogi…od rany do rany…i od łzy do łzy…
gdzie cichy szept wśród trawy opowiada niebo
gdzie Requiem w krzyku ptaka nad polami drży
Matko trudnej nadziei i gorzkiej pamięci
obyśmy nigdy z lęku przed bliźnim nie drżeli
Matko Tych co odeszli…i Którzy zostali…
Matko Białego Orła…Czerwieni i Bieli…
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid