Masz nową wiadomość.
26/12/2012
750 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
W świecie zaistniała nowa obecność będąca w stanie odmienić wszystko.
Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania.
Porodziła swego pierworodnego Syna,
owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie,
gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Łk 2, 6-7
Ile Bożych Narodzeń?
Przystąpmy do rozmowy, zaczynając od podstawowego stwierdzenia. Nie istnieje tylko jedno Boże Narodzenie.
Istnieje Boże Narodzenie handlowe, które narzuca reguły, prawie zależność od konsumpcyjnego rytuału. Tak zwana banalna, krzykliwa „operacja Boże Narodzenie” wielkich sklepów handlowych.
Istnieje Boże Narodzenie emocjonalne, charakteryzujące się sentymentalizmem, tęsknotą poetycką i infantylizmem, z delikatną patyną dobroci, zachowań przekalkulowanych szczodrością, wątłymi uczuciami miłości, tolerancją, altruizmem. Dlatego wielu zadowala się wdychaniem „bożonarodzeniowej atmosfery”.
Atmosfery, która rozwiewa się następnego dnia, będącej jak prowizoryczna otoczka, która zostaje zerwana bez żalu w powrotnej drodze do normalności. „Droga ma swoje surowe wymagania…” „Trzeba mieć świadomość rzeczywistości…” „Nie można przecież ciągle żyć poezją…”
Jest także Boże Narodzenie o zabarwieniu snobistycznym, ostentacyjnie antykonformistyczne, wypełnione podróżami, pobytami w egzotycznych miejscach, hołdujące nowemu sloganowi: „…Najdalej jak to możliwe od twojej rodziny”. Boże Narodzenie wyróżniające, podkreślające urok odmiennego zachowania, które głosi: Boże Narodzenie nas nie dotyczy. Jest tylko okazją do wyjazdów. Bardziej niż strony Ewangelii interesują nas oferty biur podróży.
Istnieje nawet Boże Narodzenie intelektualistów, wyjaśniających pierwotne pochodzenie chrześcijańskiego święta, które podstępnie zajmuje miejsce właściwych celebracji Natalis (solis) invicti, skłaniając się ku przesileniu zimowemu. Rozważa się znaczenie określenia katalyma, jakim posłużył się św. Łukasz: zajazd czy pokój drugiej kategorii, kwatera z konieczności, schronienie? Przedstawiają socjologiczne analizy dotyczące różnych kultur i tradycji, bardzo mądre szczegółowe analizy dotyczące różnych aspektów religijności ludowej.
Istnieje też Boże Narodzenie folklorystyczne, przeżywane pod znakiem powierzchowności, rozproszenia, kolektywnego oszołomienia. Zachowanie podobne do pogańskiego „przywłaszczenia sobie” święta.
Boże Narodzenie jako pretekst
Istnieje także Boże Narodzenie spod znaku podejrzanej religijności. Spod znaku wierzytelności, „od czasu do czasu”, wobec długu zaciągniętego podczas spisu chrześcijaństwa. Nagły wzrost świadomości, który pozwala dostrzec „obowiązek” przekroczenia, przynajmniej z tej okazji, murów kościoła, bez większych zobowiązań na przyszłość, przede wszystkim, dla obszaru, który znajduje się poza świątynią.
Sławetne „dlaczego nie możemy nazywać się chrześcijanami”, staje się „dlaczego nie możemy być chrześcijanami (przynajmniej raz w roku)”.
Przedstawiłem różne rodzaje postrzegania Bożego Narodzenia. Wszystkie biorą swój początek z pierwotnego święta, oddalając się jednak ciągle coraz bardziej od swojego prawdziwego znaczenia i rozmywając pierwotny obraz do tego stopnia, że tworzą jego karykaturę.
Żadne z przedstawionych powyżej Bożych Narodzeń nie ma nic wspólnego z jedynym i prawdziwym niezastąpionym Bożym Narodzeniem.
Chrześcijańskie Boże Narodzenie jest tylko pretekstem do czegoś innego.
Zamiast ubogacać ducha tych świąt, rozmywa się je w niekończącej się serii „działań” związanych z modą, upodobaniami, zwyczajami, dochodami, ambicjami, próżnością.
Więcej szacunku ma w sobie postawa wyobcowania niewierzącego, niż banalizowanie święta dokonywane przez zbyt wielu „wiernych”. Profanacja oznacza właśnie banalizowanie.
Pomimo wszelkich pozorów, istnieje tylko jedno Boże Narodzenie. Może być ono przeżywane wyłącznie w postawie wiary i według stylu prostoty.
Wszystkie inne Boże Narodzenia są nielegalne, przywłaszczają sobie nazwę, bezwstydnie okłamują, posługując się wartościami prawdziwie religijnymi.
To nie data, to początek
Boże Narodzenie nie może się stać „zakończonym” opowiadaniem, świętem, które gaśnie wraz z ostatnim rytuałem, w którym się bierze udział, czy wraz z ostatnią lampką szampana, którą się wypija, czy z ostatnim kawałkiem ciasta, które się smakuje.
Chrześcijanin ogłasza, że jest Ktoś, kto wymknął się spisowi nakazanemu przez Cezara Augusta (Łk 2,1) – i nie będzie mógł być ujęty w danych statystycznych – umknął przed prześladowaniem pierwszego Heroda (Mt 2,16) i kolejnych licznych Herodów sprawujących władzę.
W świecie zaistniała nowa obecność będąca w stanie odmienić wszystko.
Jest ktoś, kto się zadziwia, jest ktoś, kto się obawia. Kto groźnie wyrokuje, że mowa o zjawisku marginalnym, bez znaczenia, które nie może trwać w czasie (i rzeczywiście trwa zaledwie dwa tysiące lat).
Najważniejsze, żeby zrozumieć, że Boże Narodzenie nie jest tylko datą (pierwsi chrześcijanie, na przykład, zupełnie o niej zapomnieli), ale początkiem.
Dzięki dacie możemy wszystko uporządkować.
Odnosząc się do jakiejś daty, mówimy o tym, co się wówczas wydarzyło.
Ale sytuując się w perspektywie początku, pozostawiamy pod znakiem zapytania to, co może się wydarzyć.
Jeżeli Boże Narodzenie będziemy interpretować jako datę, to będzie ono postrzegane jako coś dawnego, minionego, „już widzianego”, nawet jeśli będziemy się starać czynić coś nowego.
Jeśli przeżywamy Boże Narodzenie jako początek, to wówczas jawi się ono takim, jakim jest naprawdę: radykalnie nowe, a nawet jest jedyną „nową wiadomością” przyniesioną światu.
Boże Narodzenie „nowe” to takie, które prowokuje, wywołuje coś nowego.
Rozpoczynając od następnego dnia…
~o~
Całość: "Czy tego roku będzie Boże Narodzenie?", Alessandro Pronzato