Nie masz fachowca nad ministrę z Sosnowca!

„Orkiestra gra dalej! A ładna buzia pani wicepremier robi furorę i konfuzję wśród biesiadników… To ponowne czasy saskie w Polsce poprzedzające rozbiory…”

 

1.

 

Według niejakiego Tomaszka Lisa: Minister Elżbieta Bieńkowska udowodniła, że kompletnie nie nadaje się do naszej tzw. polityki. Nie potrafi bowiem bez mrugnięcia okiem pleść bzdur, zaprzeczać oczywistościom, opowiadać dyrdymał, schlebiać niskim gustom i przypochlebiać się gawiedzi.  Albowiem klimat również narozrabiał w USA:

W okolicy Buffalo zamknięto wtedy drogi, bo była zamieć. W okolicach Chicago utknęło na 20 godzin kilka pociągów. W Kalamazoo w stanie Michigan pasażerowie spędzili w pociągu całą noc; 2600 lotów odwołano, ponad 6 tysięcy było opóźnionych. Chwilę wcześniej z powodu temperatury wszystkie pociągi w stanach New Jersey i Nowy Jork przeszły na rozkład weekendowy. Kilka dni temu z kolei, gdy w okolicach Nowego Jorku spadł śnieg, przestały jeździć szkolne autobusy. Nikomu nie przyszło jednak do głowy, by przesłuchiwać w tej sprawie amerykańskiego ministra transportu, po cóż bowiem pytać go o powody kłopotów, skoro dla każdego średnio rozgarniętego człowieka są one oczywiste – zima, mróz.

http://opinie.newsweek.pl/tomasz-lis-felieton-elzbieta-bienkowska-sorry-taki-mamy-klimat,artykuly,279519,1.html

A nasze rodzime buractwo (narodowe i katolickie zapewne) dało z tego powodu po-PiS braku myśli i złego gustu zdaniem nadwornego redaktora.

Odważny Lis nie po raz pierwszy ostro i pryncypialnie wystąpił w obronie rządu.

A że przy okazji przeoczył, że polska infrastruktura kolejowa, za którą Bieńkowska raczy odpowiadać, rozkłada się już w temperaturze niespełna – 5 stopni Celsjusza, podczas gdy amerykańska lekko trzeszczy przy – 30 to już inna sprawa.

2.

 

Ale wróćmy do ministry i wicepremiery Bieńkowskiej.

Otóż szerszej uwadze umknął fakt, że wpisała się ona w nurt, który wytyczyli w przeszłości Edward Gierek, Leonid Breżniew, Fidel Castro, Lech Wałęsa i … Jolanta Kwaśniewska.

Wszyscy wyżej wymienieni na użytek gawiedzi tudzież pewnie powodowani próżnością przebierali się z okazji Barbórki w mundury górnicze.

 

3.

 

3 grudnia w Warszawie oraz 4 grudnia na Śląsku ministra-wicepremiera nosiła na sobie mundur górniczy.

Nie byle jaki mundur, bo generalnego dyrektora górniczego!

4.

 

Tymczasem ustawa  z dnia 14 lutego 2003 r. o stopniach górniczych, honorowych szpadach górniczych i mundurach górniczych wyraźnie określa, kto i kiedy może taki mundur nosić:

Art. 6. 1. Stopień generalnego dyrektora górnictwa przysługuje ministrowi właściwemu do spraw gospodarki oraz sekretarzowi stanu w ministerstwie właściwym do spraw gospodarki odpowiedzialnemu za sprawy górnictwa i jest nadawany przez Prezesa Rady Ministrów.

2. Stopień generalnego dyrektora górnictwa przysługuje Prezesowi Wyższego Urzędu Górniczego, Głównemu Geologowi Kraju oraz podsekretarzom stanu w ministerstwach zajmujących się bezpośrednio problematyka górnictwa. Stopień ten jest nadawany, na wniosek ministra właściwego do spraw gospodarki, przez Prezesa Rady Ministrów.

Art. 7. 1. Minister właściwy do spraw gospodarki, na wniosek kierownika jednostki organizacyjnej działającej w dziedzinie górnictwa, nadaje następujące stopnie górnicze:

1) generalnego dyrektora górnictwa;

2) generalnego honorowego dyrektora górniczego;

3) dyrektora górniczego.

A więc jedynie Janusz Piechociński mógłby założyć mundur dyrektorski – Bieńkowska tylko wtedy, gdyby uprzednio tytuł ten miała nadany, co jednak miejsca nie miało! Pomijam przy tym wymogi formalne, jakim jest np. zajmowanie odpowiedniego stanowiska służbowego lub pełnienie funkcji związanej z zawodem górniczym (art. 5 u. 2 w/w ustawy).

 

5.

 

Czy można dziwić się zatem komentarzom, jakie Ślązacy umieścili pod fotkami przebranej za górnika ministry?

„Ta Barbie to jest profanacja święta górników”.

„ Bieńkowska przebrała się w mundur dyrektora generalnego i przebiła E. Gierka. Gierek był znacznie skromniejszy i przebierał się tylko w mundur inżyniera górniczego”.

„Breżniew! Też dostał kiedyś mundur górniczy – błazenady powskiej ciąg dalszy!”

 „Fto wjy, eli na Dzieciontko niy przeblece sie ta baba za biskupa. Teroski w cirkusie „Polcka” je wszyjstko możliwe! A jako blondina to mo ona jeszcze dodatkowy bonus intelektualny.”

„Premier po prostu testuje, jak bardzo może manipulować Ślązokami i elektoratem RAŚiu. Jeżeli numer z blondynką ubraną w mundur górniczy do tego wystarczy ??? to chyba Kutz miał rację ? a wiycie co on powiedzioł ??? :)”

http://www.dziennikzachodni.pl/forum/watek/439582,82,1,n.html#19085188_pokaz

 

6.

 

I chyba najtrafniejszy komentarz:

„POlski Tytanic nabiera wody, ale kto wśród tych biesiadników by się tym interesował i przejmował… Orkiestra gra dalej! A ładna buzia pani wicepremier robi furorę i konfuzję wśród biesiadników… To ponowne czasy saskie w Polsce poprzedzające rozbiory…”

7.

Zatem Bieńkowska to współczesna wersja igrzysk, danych ludowi w miejsce chleba? Świadczyć może o tym pośpiech, w jakim organizowano nowe ministerstwo po ujawnieniu afery zegarkowej byłego ministra Nowaka.

Elżbieta Bieńkowska została powołana na stanowisko ministry infrastruktury i rozwoju… zanim jeszcze zostało utworzone to ministerstwo!

Prezes Rady Ministrów ma prawo wydawać rozporządzenia dotyczące organizacji Rady Ministrów oraz powoływać nowe ministerstwa. To wynika wprost z Konstytucji RP. Jednak jest dla mnie oczywiste, że nie można nikogo powołać na stanowisko, którego jeszcze nie ma. Struktura Rady Ministrów w momencie, gdy Elżbieta Bieńkowska odbierała nominację, była taka, jaka była. Jeśli w niej nie było Ministerstwa Rozwoju i Infrastruktury to doszło do procedury obarczonej wadą prawną. Porządek konstytucyjny wymaga tego, by przed nominacją wydane zostało rozporządzenie powołujące dany resort.

(Wiesław Johann, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego)

http://wpolityce.pl/wydarzenia/68285-ujawniamy-elzbieta-bienkowska-powolana-na-stanowisko-niezgodnie-z-procedurami-widac-tu-uchybienie-formalno-prawne

Pośpiech ten zdaje się również wskazywać i na to, że baza, na której opiera się Donald Tusk jest coraz szczuplejsza.

Czyżby po walce z opozycją wewnątrzpartyjną Gowina i Schetyny wódz (raczej wodzuś) ufał już tylko nielicznym?

Jeśli tak byłoby w istocie oznacza to rychły koniec partii władzy.

Jednak jest i inne wytłumaczenie fenomenu Bieńkowskiej.

8.

Prawdopodobną odpowiedź na to, dlaczego robi z siebie idiotkę już drugi miesiąc, znajdziemy… w Ministerstwie Finansów.

MF pod wodzą nowego ministra M. Szczurka bardzo dzielnie kontynuuje „System Rostowskiego”, który funkcjonuje zgodnie z zasadą – pożyczaj na potęgę, błyskawicznie, w tempie wyprzedzającym terminy spłaty i bez względu na długofalowe konsekwencje.

Emitowanie w nowym rekordowym tempie obligacji Skarbu Państwa, czyli zaciąganie nowych długów po to, by spłacić stare, jak długo się da i unikać ogłoszenia bankructwa. W tej dziedzinie wysokich lotów w pożyczaniu i zadłużaniu się osiągamy coraz lepsze wyniki, a dla obecnej koalicji PO-PSL stało się to ich prawdziwą specjalnością, w której bije ona nowe europejskie i światowe rekordy.

W historycznym dniu w czwartek 23 stycznia 2014r. MF ogłosiło swój kolejny „wielki sukces”. Sprzedaliśmy jako państwo obligacje za rekordowe 12,129mld zł. Warto zapamiętać tą datę, bo nasze zadłużenie publiczne, które zbliża się do kwoty 1bln zł wzrosło o ponad 12mld zł.

Poprzedni rekord należał do MF J. V. Rostowskiego i pochodził zaledwie z października 2013r. kiedy to pożyczyliśmy i zadłużyliśmy się „tylko” na 12 mld zł. Rząd i MF mają się czym pochwalić, bo zaledwie po niecałym miesiącu nowego roku wyrobiły już 50 proc. planu zadłużania Polski na ten rok, którego poziom brutto nasi geniusze od finansów publicznych określili na razie na 132 mld zł. Także w styczniu pobiliśmy kolejny rekord w tzw. emisji obligacji walutowych w euro i dolarach i zaciągnęliśmy nowe długi na blisko 3.5 mld euro. Prawdziwi przodownicy pracy, ci nasi przywódcy nie przepuszczą żadnej okazji, by bardziej nas zadłużyć. Tak jakbyśmy nie mieli 1 bln zł długu publicznego, ponad 300mld dol. długu zagranicznego, blisko 200mld zł długu banków, głównie w swych zagranicznych centralach, czy blisko 160 mld zł długów Polaków z tytułu kredytów mieszkaniowych we frankach i innych walutach.

Nasi spece od pożyczania bardzo się spieszą, bo niestety w styczniu i lutym trzeba będzie spłacać blisko 52mld zł długów zaciągniętych nieco wcześniej w ramach wyemitowanych obligacji, a kasa państwa jest coraz bardziej pusta. Resort finansów już w styczniu pożyczył połowę tego co zaplanował na cały rok, być może w marcu będzie pożyczał już na 2015r., w maju na 2016r., a w październiku pożyczy hurtem kilkaset miliardów złotych włącznie do 2020r.

Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK (http://fronda.gliwice.pl/news.php5?id=919)

9.

Zatem Bieńkowska jest kolejną zasłoną dymną, czy nawet kamuflażem, który ma odwrócić uwagę społeczeństwa od spraw istotnych? Jak na razie Barbórka i takimamyklimat dowodzi, że czyni to skutecznie.

Najwyraźniej gender-log i coraz bardziej jawna współpraca TR-upa z jedną z najniebezpieczniejszych sekt (vide: Armanda Ryfińska) przestają wystarczyć.

10.

 

Zastanawiam się, skąd bierze się taka postawa. W końcu Elżbieta Bieńkowska to absolwentka ongiś jednej z najlepszych szkół średnich w PRL-u, liceum im. S. Staszica w Sosnowcu. Ukończyła także dość trudne studia (iranistyka) a także ma solidne przygotowanie administracyjne (Krajowa Szkoła Administracji Publicznej, podyplomowe SGH i, co najważniejsze, praktyka urzędnicza) jak mało kto w tym rządzie. Opisane wyżej jej zachowanie jest niczym innym, jak ostentacyjnym okazywaniem pogardy Polakom.

Z czego to wynika? Czyżby przysłowiowa woda sodowa?

A może jako bliska współpracownica premiera Tuska wie, że koniec Polski już niedługo?

Liczy więc na stanowisko w administracji kolonialnej i już okazuje swoją wyższość tubylcom?

Fot.: internet / MN

 

29.01 2014