Maska z kamienia na pogardę…
08/01/2012
441 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
>”…Życie, na przekór, wciąż sprzyja głupcom, szaleńcom i graczom, a ja tak wciąż niecierpliwie czekam, by wreszcie je zacząć…”
Modlitwy nasze bywają różne.
Ktoś modli się o chleb, drugi ktoś o dobre sny,
a jeszcze inny… o zdrowie swoje i tych,
którzy są w jego życiu ważni…
Są modlitwy o deszcz, są też o słońce.
O pokój także się modlimy…
O mądrość rządzących światem.
O radość i o szczęście.
Ja wszystkie modlitwy chcę połączyć czule wstęgą
i wtedy będzie to jedna jedyna modlitwa…
– modlitwa o miłość.
Moja modlitwa
Może się trochę spóźniłam
może zabrakło mi szczęścia
może złe czasy wybrałam
i dla mnie nie ma tu miejsca?
Może w tej ślepej loterii
losy pechowe zostały
może, co lepsze, już dawno
między szczęściarzy rozdałeś?
Może przez wszystkie te lata
biegnąc po słodkie zwycięstwa
miałam zbyt wiele rozsądku
może zbyt mało szaleństwa?
Może sięgałam po szczęście
pełna nadziei i wiary
może zbyt często z pokorą
może zbyt rzadko z łokciami?
Wiem, nic mi nie obiecywałeś
nie łudziłeś, że mi będzie
jak za piecem jednak proszę,
pomyśl o mnie czasem
i choć czasem miej mnie w swej opiece
i daj…
Trochę nadziei na nadzieję
nieba okruszek wysokiego
trochę kolorów na jesieni
chleba, lecz niezbyt powszedniego
Maskę z kamienia na pogardę
jasny parasol na zwątpienie
i choć troszeczkę daj miłości,
której podobno masz tak wiele
Może się trochę spóźniłam
może marzyłam zbyt mało?
Kiedy spoglądam za siebie
wszystko to nie tak być miało
Nie myśl, że żal mam do Ciebie,
że łzy są moją modlitwą
nie, nie zazdroszczę szczęściarzom
tylko jest czasem tak przykro
W zimne, samotne wieczory
nieraz myśl taka kołacze,
że mnie wśród innych wybrałeś,
ale troszeczkę inaczej
Życie, na przekór,
wciąż sprzyja głupcom,
szaleńcom i graczom,
a ja tak wciąż niecierpliwie czekam,
by wreszcie je zacząć
Wiem, nic mi nie obiecywałeś
nie łudziłeś, że mi będzie
jak za piecem
jednak proszę, pomyśl o mnie czasem
i choć czasem miej mnie w swej opiece
i daj…
Trochę nadziei na nadzieję
nieba okruszek wysokiego
trochę kolorów na jesieni chleba,
lecz niezbyt powszedniego
Trochę nadziei na nadzieję
i garść niemądrych, śmiesznych złudzeń
i daj mi więcej wiary w Ciebie
zanim do końca się pogubię…
-Jerzy Andrzej Masłowski-