Spojrzeć w oczy Abramovic.
To bardzo emocjonalny film. Marina Abramovic musiała przebyć długą zyciową i artystyczną drogę, by znaleźć się tu, gdzie jest. I najważniejsze punkty tej drogi (związek z Ulayem, performace 'Lips of Thomas’ i inne) film nam pokaże.
Ten film oswaja ze sztuką Abramovic. Jest skierowany do szerokiego grona odbiorców. Stąd, myślę, melodramatyczny wątek spotkania po latach z Ulayem (jej wieloletnim partnerem w życiu i w sztuce). To biografia, ale też zapis performance’u 'The Artist is present’. Jesteśmy świadkami retrospektywnej wystawy artystki w MoMA, podczas której poinstruowani i przygotowani przez nią młodzi ludzie odtwarzają jej odważne 'prace’ sprzed lat, a przede wszystkim ona sama – niekwestionowana królowa performance’u (czy też babcia, jak się o niej mowi), niemal ikona – prezentuje swoje najnowsze 'przedstawienie’, podczas którego siedzi bez ruchu na krześle i pozwala 'zwiedzającym’ usiąść na przeciw siebie i spojrzeć jej w oczy. To bardzo bezpośredni sposób spotkania (kontaktu) z artystą, czyniący widza bohaterem (bo sztuka Abramovic jest nastawiona na reakcję, interakcję), niektórzy płaczą, patrząc w oczy Abramovic. Trwa to trzy miesiące, po sześć godzin dziennie. Tysiące ludzi (twarzy), w tym inni artyści (Lady Gaga, James Franco). To także kolejny performance, badający granice wytrzymałości ludzkiego ciała, jakich wiele dała artystka, nie tak kontrowersyjny jak inne, ale najbardziej chyba nastawiony na przeżycie.
Ogladając ten film, wielokrotnie chciałem być tam, usiąść i spojrzeć jej w oczy. Film doskonale oddaje klimat tamtej akcji. Polecam go wszystkim, którzy znają Abramovic, jak i tym, którzy zetkną się z jej sztuką po raz pierwszy.