Marian Miszalski: Jaki rząd – tacy dyplomaci
20/05/2011
416 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
Sporo wpisow na moim blogu powstaje metoda na wspolczesnego studenta ( kopiuj-wklej ), tym niemniej uwazam, ze warto rozpowszechniac wartosciowe artykuly i wypowiedzi.
Pan red. Marian Miszalski jest wedlug mnie jednym z najznakomitszych felietonistow i goraco zachecam do odwiedzania jego strony autorskiej (
www.marianmiszalski.pl ).
Ponizej wazny artykul poruszajacy bardzo wazne sprawy.
Marian Miszalski: Jaki rząd – tacy dyplomaci
*Na stadionach: bilet plus knebel
*Pokłosie sesji wyjazdowej rządu w Izraelu?
*Eunuch pręży muskuły…
*Bartoszewski a dyplomatołek
*Kupa szmalu w grze
(„Najwyższy Czas”, 18 maja 2010) Do czego to podobne! Kibice na stadionach domagają się: „Szechter, przeproś za ojca i brata” albo „Temu rządowi już dziękujemy”. To hasła absolutnie nie na miejscu: przecież rząd Tuska niedawno pofatygował się aż do Izraela, żeby w Jerozolimie odbyć sesję wyjazdową. Zaraz też prokurator generalny wydał dyrektywy względem ścigania antysemityzmu i „mowy nienawiści”, więc jakże tu nie ścigać kibiców domagających się, żeby Michnik przeprosił za ojca i brata ( antysemityzm!), albo żeby rząd Tuska dał sobie spokój z rządzeniem (mowa nienawiści)? W dodatku kibice nauczyli się wielu ciekawych pieśni, z tą słynną już o PZPN-ie: co to będzie, jak zaczną wyśpiewywać podobne o rządzie Tuska, albo o żydowskim lobby politycznym? Rząd może karać za zakrywanie twarzy, za wtargnięcie na murawę, za bójki – ale jak zakaże śpiewania? Przy biletowaniu będzie się od razu kneblować kibiców? Knebel w pysk – i unijna „chorągiewka miłości” w łapę?…
Wygląda na to, że jest to pierwsza sprawa, w którą rząd Tuska wkłada swą eunuchowatą energię: hajże na „kiboli”! Ta nagłaśniana akcja zagłuszać ma nie tylko śpiewy kibiców na stadionach i ich hasła, ale odwracać uwagę od spraw znacznie ważniejszych niż sportowy show-business.
Bo dotąd próby wyłudzenia od Polski majątku podejmowali amerykańscy grandziarze z holocaustowego przedsiębiorstwa, wysługując się niektórymi amerykańskimi politykami – przy potulnej postawie kolejnych polskich rządów. Rząd Tuska popełnił jednak i ten eksces służalczości, iż podpisał tzw. deklarację praską, zobowiązująca sygnatariuszy do uwzględniania roszczeń żydowskich wydrwigroszów. Wprawdzie delegat rządu Tuska, w osobie starca Bartoszewskiego, obłudnie zapewniał, że „nie dotyczy ona Polski” (więc czemu ją podpisał?…), ale strona żydowska natychmiast skontrowała tę enuncjację dyplomatołka stwierdzając, że dotyczy Polski jak najbardziej…
Teraz – jakaż żelazna konsekwencja – w Izraelu, pod auspicjami rządu izraelskiego (więc jako instytucja oficjalna), powstała tzw. Grupa Specjalna ds.Restytucji Mienia z Okresu Holokaustu (HEART). W „Rzepie” pojawiły się już spekulacje, czy i kiedy możemy się spodziewać pozwu…
To, że się pozwu doczekamy, to pewne: kwestia tylko, czy zanim ten pozew rozpatrzy jakiś „niezawisły trybunał międzynarodowy” – strona żydowska nie zaproponuje rządowi Tuska „kompromisu”: Opuścimy trochę z naszych żądań, z tego majątku, wycenianego na 65 miliardów dolarów, zapłaćcie mniej, my pozew wycofamy i zawrzemy kompromis…
Taki kompromis przypominałby ultimatum bandytów: Nie chcesz oddać całego portfela, to dawaj przynajmniej połowę, taki piękny, budujący kompromis proponujemy ci, śmieciu…
„Heart” to z angielskiego – „serce”. Mają ci bandyci serce do cudzego szmalu!
Warto przypomnieć, że gdy jedna z amerykańskich firm holocaustowych domaga się nadal tych 65 miliardów dolarów, druga skłonna była ostatnio „opuścić” nawet do „kilku miliardów dolarów”. No cóż, nawet i 100 tysięcy dolarów byłoby dla wydrwigroszy git-interesem…
Jeśli w sprawę ograbienia Polski z ogromnego majątku angażuje się już teraz rząd Izraela – tym samym państwo Izrael zajmuje wobec Polski stanowisko wrogie: grabieżcze. Stanowisko rządu Tuska wobec rządu Izraela powinno być zatem znacznie bardziej stanowcze, niż wobec rodzimych „kiboli”! Zero tolerancji dla szantażystów, co to wojną psychologiczną chcą dopiąć swego bezprawia („Jeśli Polska nie spełni żydowskich żądań będzie upokarzana na arenie międzynarodowej” – groził już w początkach lat 90. p.Singer ze Światowego Kongresu Żydów). W końcu nie chodzi o jakieś zdemolowane krzesełka na stadionie, ale o miliardowy majątek państwa polskiego.
O tym, że strona żydowska przemyśliwa o wspomnianym „kompromisie” mogą świadczyć słowa p.Piotra Kadlicka, szefa Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce, który odpowiada dziennikarzowi „Rzepy” na pytanie, „co zrobić z aktywami, które nie mają właścicieli”. (Już samo to pytanie dziennikarza „Rzepy” jest kuriozalne, bo właścicielem „aktywów, które nie mają właścicieli” jest, zgodnie z polskim prawem, Skarb Państwa: więc jednak jest już właściciel!)
Na pytanie to p.Kadlcik odpowiada chytrze: „W sprawie aktywów które nie mają właścicieli, należy osiągnąć kompromis (…) Może powinno się z tych pieniędzy utworzyć fundusz, który sfinalizowałby rewitalizację żydowskich zabytków w Polsce?”… Otóż to właśnie: nie cały portfel, a część, ile tam da się wyszarpać pod tym czy innym pretekstem… Pretekst „rewitalizacji” jest szczwany, ale czytelny w finansowym aspekcie…
Ale najciekawsza jest reakcja anonimowych „polskich dyplomatów”, którą przywołuje „Rzepa”: „Polscy dyplomaci podkreślają, że pozew przeciwko Polsce byłby katastrofą dla stosunków polsko-żydowskich. W Izraelu rozbudziłby nastroje antypolskie, a w Polsce – antysemickie”.
Okazuje się zatem, że „polscy dyplomaci „(podać nazwiska!) wcale nie wykluczają tego rozbójniczego „kompromisu”, tylko troskają, jak by to przyjęła opinia publiczna… Jeśli pozew rozbudziłby takie straszliwe nastroje, to pewne już lepszy ten rozbójniczy „kompromis”? Lepiej zapłacić szantażystom?…
Tak rozumieć można sugestie „anonimowych polskich dyplomatów”. Ale przecież minister spraw zagranicznych nie jest – póki co – anonimowy? Co więc o tym sądzi minister Sikorski? A co sam premier Tusk? Mamy „kompromisowo” zapłacić szantażystom jako „śmiecie”, naród „mniej wartościowy” – czy nie będziemy płacić ani grosza, bo nie ma ku temu żadnej podstawy?… I dlaczego właściwie mamy bać się „katastrofy stosunków polsko-żydowskich”? Czy to aby nie kolejny straszak?
Pytanie najistotniejsze: czy ci „anonimowi dyplomaci” nie są aby gorsi – bo bardziej szkodliwi – niż ci „kibole”, z którymi dziarsko walczy rząd Tuska? „Kibole” w Bydgoszcze wyrządzili szkody na 40 tys. złotych. Cóż to jest wobec miliardów dolarów, jakie winszują sobie szantażyści?
Wedle ustawy „o zwrocie mienia gminom wyznaniowym żydowskim” – raptem kilka wyznaniowych gmin żydowskich istniejących w Polsce uzyskało już …5 tysięcy nieruchomości! W spisie powszechnym z 2002 roku narodowość żydowską zadeklarowało niespełna 2 tysiące osób. Jeśli nawet połowa praktykuje judaizm w gminach, to wypada kilka nieruchomości na łebka! Jaka jest rynkowa wartość tych nieruchomości? Czemu konkretnie służą?…
Ale po co to ustalać? Przyjemniej ustalać majątek Kościoła katolickiego… A już najlepiej ustalać tożsamość „kibola” – antysemitnika albo siewcy „mowy nienawiści”.
Marian Miszalski