Marian Miszalski: Druga natura demokracji
14/10/2011
485 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
*Od Rywina- pod Krauzego?
*Legislacja „last minute”
*Skąd brać opinie?
*Kariera Angeli, czyli objaśnianie banału
* Wołodia Wysocki a kryzys…
Powiadali starożytni, że przyzwyczajenie jest drugą naturą. Gdy poseł PO, p.Rocki, wciska do projektu rządowego „last minute” zapis rozszerzający niebezpiecznie zastosowanie „tajemnicy państwowej” w życiu publicznym, gdy kolejna nowelizacja „last minute” usuwa z kodeksu spółek handlowych ścigane dotąd z urzędu przestępcze działanie na szkodę spółki (nowelizacja „pod Krauzego”) – przypomina się nieuchronnie słynna ustawa „Lub czasopisma”, robiona pod Rywina i grupę trzymającą władzę. Ale cóż to? Właściwie żadnego rezonansu w postaci oburzenia, potępienia… Wydawałoby się, że po „aferze Rywina” – już „nigdy więcej”, a tu, proszę: i więcej, i częściej! Przywykamy do takich ustaw i takich nowelizacji, do takiej „drugiej natury” naszej wiecznie „młodej” demokracji. Ciekawe, jak długo będzie taka młoda? Czy stan tej wiecznie młodej, lecz coraz bardziej śmierdzącej świeżości, ustąpi miejsca jakiejś nowej, nieznanej jeszcze formie ustrojowej? Czy może zastąpi ją jakaś stara, znana forma? Własna- czy obca?… Wszystko przed nami, „pażiwiom-uwidim”. Zresztą – czy głośne pomstowanie w niszowych mediach cokolwiek mogłoby zmienić? Ta „druga natura” – przyzwyczajenie – tak zdominowała już tę pierwszą, że owszem, odezwały się głosy potępienia, ale pod adresem gazety, która ujawniła „ustawę pod Krauzego”. Głosy te – pochodzące generalnie z biznesowego układu spodstolnego” – odwoływały się do wolności gospodarczej, ale akurat nie ten usunięty cichcem przepis stanowił zagrożenie dla tej wolności. To akurat nie w oparciu o ten przepis organa skarbowe niszczyły Romana Kluskę i innych przedsiębiorców, natomiast tenże właśnie usunięty przepis zabezpieczał przed przedsiębiorczością fikcyjną, wirtualną i przed zwykłym złodziejstwem. Czy aby złodziejstwo nie stało się z kolei „drugą naturą” naszej młodej, spodstolnej „przedsiębiorczości”?… Warto zwrócić uwagę, że inicjatywy „last minute” tak względem „tajemnicy państwowej”, jak „działania na szkodę spółki” dziwnie uzupełniają się: bo jeśli tak spółka skarbu państwa podziała na własną szkodę – a stosowne dokumenty objęte będą „tajemnica państwową”, ze względu na toczące się „negocjacje” czy inne „ważne powody”?…
Tymczasem właśnie „niezawisły sąd” uchylił wyrok poprzedniego niezawisłego sądu, wskutek czego Antoni Macierewicz zapłacić ma ITI odszkodowanie za opinię, wygłoszoną na temat tego koncernu, opinię dobrze przecież uzasadnioną w dokumentach, np. w Aneksie do raportu o likwidacji WSI… A co to będzie po wejściu w życie poprawki posła Rockiego? Wygląda na to, że po poprawce posła Rockiego nie będziemy już mogli wyrabiać sobie opinii nawet na podstawie solidnych dokumentów państwowych. Czy w ten sposób przejawi się i „druga natura” transparentności naszego życia publicznego, druga natura jawności drugiej natury demokracji?
Ale nie to dominuje w mass-merdiach, tam obrabiany był przedwyborczo króciutki fragment książki Jarosława Kaczyńskiego („Wybór Angeli Merkel na urząd kanclerski nie dokonał się w okolicznościach czysto przypadkowych”), ktory wzbudził aż takie zainteresowanie oficerów frontu ideologicznego, że aż odsłonił także ich…Jakby tu powiedzieć? O, właśnie:„drugą naturę” dziennikarską. Bo i nasze młode, „niezależne dziennikarstwo” też ma swą drugą naturę, której wybitnie sprzyja brak lustracji, no i, rzecz jasna, stare przyzwyczajenia.
Zdanie wzięte z książki Kaczyńskiego jest tak banalne, że da się odnieść do każdego polityka, i nie tylko: bo czyj to wybór i na jakie to stanowisko dokonuje się w okolicznościach „czysto przypadkowych? Niczyj, to oczywiste. Ba! Czy są w ogóle jakiekolwiek „okoliczności czysto przypadkowe”?… Jednak dziennikarze, których „przyzwyczajenie stało się drugą naturą” („na złodzieju czapka gore”?) mają zapewne szczególna skłonność, by w tej opinii doszukiwać się „insynuacji”. Ale – jakich insynuacji? Insynuacji – czego? Czy aby nie zdradzają się sami z tymi insynuacjami, przypisywanymi Kaczyńskiemu? I właściwie czemu tak boją się ujawnić tych własnych insynuacji, które chcieliby wydrzeć z ust prezesa PiS? Bo przecież myślący obywatel wie doskonale, że bez współdziałania zachodnioniemieckiego BND i wschodnioniemieckiej Stasi nie byłoby żadnego tam „spontanicznego” obalenia muru berlińskiego, ani transformacji ustrojowej w b.NRD, a i politycznej jedności zjednoczonych Niemiec… Moje własne przypuszczenie, że „złota Aniela” ustawiana była i kierowana w swej karierze przez Stasi, niewykluczone zresztą, że z błogosławieństwem służb BND, nie wydaje mi się ani oryginalne, ani nowatorskie, ani nazbyt śmiałe: byłoby raczej dziwne, gdyby tak nie było. Ale to już nie jest żadna „druga natura” polityki, to raczej sama jej kwintesencja.
Z kolejną „drugą naturą” mamy zaś z pewnością do czynienia w naszym wielkim kryzysie finansowym, odsłaniającym coraz to nowe, dalsze horyzonty: objawia się nam „druga natura banków”. Jeszcze nasi ojcowie pamiętali czasy, gdy banki zarabiały na pożyczaniu prawdziwych pieniędzy. „Druga natura” współczesnej bankowości sprowadza się do trwającego już dobry wiek, narastającego przyzwyczajenia do pożyczania fałszywego pieniędza, pieniądza kreatywnego, pieniądza wirtualnego. Na usprawiedliwienie tej „drugiej natury” współczesnych banków powiedzieć można jednak z melancholią, że bez starej i niezmiennej natury państwa socjalnego (bez względu na to, co zapisuje sobie w konstytucji) – bez łupieżczej symbiozy takiego państwa z systemem bankowym – nie byłoby i tej fatalnej „priwyczki” banków, tej ich drugiej „szerokiej natury” w kreowaniu pieniądza pod pobór podatków od przyszłych pokoleń…
Toteż przyszłość może przypominać nie tyle fragmenty z książek polityków, ile ów passus z piosenki Włodzimierza Wysockiego: „A u niejo szirokaja natura, a u mienia w karmanie ni rubla”.
Marian Miszalski