Marian Miszalski: Barak Obama nie przeprosi
01/06/2012
462 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Barak Obama zrobił w Białym Domu swoje „na odcinku polskim”: w wypowiedzianej Polsce przez żydowskich szowinistów wojnie psychologicznej (w 1994 roku, ustami Izaaka Singera) przystąpił właśnie do szeregu żydowskich polakożerców.
Barak Obama zrobił w Białym Domu swoje „na odcinku polskim”: w wypowiedzianej Polsce przez żydowskich szowinistów wojnie psychologicznej (w 1994 roku, ustami Izaaka Singera) przystąpił właśnie do szeregu żydowskich polakożerców. Właściwie nie tyle „zrobił swoje”, co „zrobił cudze”: prawdopodobnie za użyte sformułowanie „polski obóz śmierci” Obama wziął pod stołem pieniądze od żydowskich polakożerców na swą przyszłą kampanię wyborczą. Juźci kupić sobie takie sformułowanie – „polski obóz śmierci” – w oficjalnym, transmitowanym na cały świat przemówieniu czarnego prezydenta Ameryki to na przykład dla B’nai B’rith może być dobry interes za niewielkie pieniądze… O świadomym użyciu tych słów przez Obamę świadczy natychmiastowe zacieranie śladów: w urzędowym stenogramie wystąpienia Baraka określenie „polski obóz śmierci” zastąpiono wyrażeniem „nazistowski obóz śmierci”. Stenogram, jak wiadomo, to zapis tego, co ktoś powiedział, a nie tego, czego nie powiedział… Dokonano zatem, za wiedzą i pod okiem prezydenta, jawnego przestępstwa polegającego na sfałszowaniu dokumentu! No ale i wilk syty, i owca cała: w świat poszedł „polski obóz śmierci”, a na papierze (kto tam czyta takie stenogramy…) został „obóz nazistowski”…Chytrze pomyślane, a forsa przyda się na kampanię. Obawiam się, że to nie jest jeszcze ostatni antypolski występ obecnego gospodarza Białego Domu, obstawionego, gdzie nie splunąć, żydowskimi szowinistami, którzy najwyraźniej skracają mu smycz, na której go prowadzą.
Jak na b.dyplomatę – mało przytomnie zachował się p.Rotfeld, który od razu powinien zażądać sprostowania użytych słów, w innym przypadku odmawiając przyjęcia Medalu. Czy p.Rotfeld ma spóźniony refleks , l’esprit d’escalier, jak mawiają Francuzi – czy też specjalnie to on właśnie wybrany został do odbioru Medalu, żeby przypadkiem nie zaprotestował wobec takiego pohańbienia misji Jana Karskiego? – to ciekawe pytanie. Już sam fakt, że do odbioru Medalu wybrano p.Rotfelda – który obecnie nie pełni żadnej funkcji w dyplomacji – a nie przedstawiciela podziemnej Polski Walczącej lub rządu londyńskiego, którzy delegowali p.Karskiego do jego misji – jak najgorzej świadczy o intencjach tych, którzy przygotowali te hucpę, wybrali p.Rotfelda do odbioru Medalu i jego osobę w tej roli zaakceptowali! Pan Rotfeld miał podczas wojny kilka lat i uratowany został od śmierci przez greckokatolickich zakonników, ryzykujących życiem jego przechowanie. Przedstawiciel tych grekokatolickcih zakonników byłby także osobą właściwszą do odbioru tego Medalu. Ale obecność p.Rotfelda „przykryła” rolę Polski Podziemnej i duchowieństwa w ratowanie Żydów, a Obama na smyczy „zrobił cudze”. Odpowiedzialności za tę prowokację nie może wyprzeć się i minister Sikorski, no ale „jaki pan, taki kram”. Zresztą, powiedzmy szczerze: czego spodziewać się po ministrze rządu, który odbywa wyjazdowe posiedzenia w Izraelu?… Czy i tam brano coś pod stołem? Ile i za co?…
Summa summarum: skandal w Waszyngtonie wygląda na starannie przygotowaną prowokację żydowskich szowinistów i ich pomagierów, w ramach wypowiedzianej Polsce w 1994 roku przez Isaaca Singera wojny psychologicznej. No cóż – a la guerre comme a la guerre, na wojnie jak to na wojnie: warto przedsięwziąć odpowiednie środki obronne pamiętając o starej zasadzie wojny, także wojny psychologicznej, że najlepszą obroną jest atak.
Tymczasem w kraju odezwał się klangor, pudło rezonansowe agentury wpływów Izraela, „światowych organizacji żydowskich” i ich najmitów. Jedni doradzają więc rządowi Tuska „całkowite milczenie” jako najlepszą reakcję(sic!), inni sugerują „zwykłe przejęzyczenie” Obamy (chociaż, jak na okoliczności, było ono zgoła „niezwykłe”), jeszcze inni, jak pewien pederasta z Ruchu Palikota, kompletne zbagatelizowanie sprawy…Jeśli istnieją jeszcze jakieś polskie tajne służby, dbające o polskie sprawy, to mają jak na dłoni wszystkich tych bojowników wojny psychologicznej wypowiedzianej państwu i Narodowi polskiemu przez żydowskich wrogów.
Co do samego Tuska – potrzebował aż całej nocy i połowy dnia żeby „zająć stanowisko” („Mędrzec myślał miesiąc cały aż mu ja… posiwiały”). Wreszcie zajął: „Reakcja amerykańska powinna być mocniejsza”… Ano, znów: jaki premier, takie „stanowisko”.
Obama Barak nie odwoła swych słów, ani nie przeprosi. Biały Dom już to zapowiedział. Nie po to Barak Obama to powiedział, żeby miał odwołać… „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść” – brzmi popularne porzekadło, ale w tym przypadku Murzyn zrobił nie „swoje”, ale „cudze” i właśnie po to, żeby pozostać…