Jak nie płacić mandatów? Prosto, tanio i skutecznie – relacja jednego z moich czytelników.
Od Pana Konrada W. z Krakowa (prosił, aby nie podawać całego nazwiska) dostałem list, który przywołuję w całości:
Szanowny Panie Leszku
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem Pańską książkę "Imperium marnotrawstwa. Gdzie znikają nasze pieniądze".Wszystkim tym, którzy, podobnie jak ja, mają dość panstwowego rabunku, opiszę historię, która mi się przydarzyła kilka miesięcy temu. Na wstępie muszę zaznaczyć, że prowadzę firmę i sporo podróżuję. Samochód zarejestrowany jest na moją żonę. Żona ma prawo jazdy, ale od lat nie jeździ. W lipcu żona dostała do domu listem poleconym dwa zdjęcia z fotoradarów dowodzące przekroczenia prędkości przez widocznego na zdjęciach typa podobnego z fizojonomii do mnie. Została wezwana do podania danych osoby, która tego dnia (było to w maju) prowadziła samochód. Ponieważ skutkiem takiej odpowiedzi mogłoby być przyznanie mi mandatu, żona uciekła się do fortelu:
Na stronie popularnego w naszym regionie dziennika, żona otworzyła stronę z nekrologami i znalazła ogłoszenie o śmierci nieznanego nam człowieka, noszącego dość rzadkie nazwisko. I jego nazwisko podała w liście do policji prowadzącej postępowanie wyjaśniające w sprawie wykroczenia. Ów mężczyzna zmarł kilka dni wcześniej, a więc w momencie, kiedy doszło do wykroczenia, żył.Kilka tygodni później, policja przysłała do nas pismo zawierające żądanie podania dalszych danych osoby. Żona podała tylko te dane, które znała czyli nazwisko zmarłego niedawno wcześniej mężczyzny (napisane w nekrologu). Od tego czasu, wszelkie pisma związane z tą sprawą przestały przychodzić, żona nie dostała mandatu i ma święty spokój. Może policja zorientowała się, że od nieboszczyka pieniędzy nie ściągnie. W każdym razie fortel mojej żony okazał się skuteczny.
Tyle historia Pana Konrada z Krakowa. Ja jestem dziennikarzem, a nie prawnikiem, więc nie chcę się wypowiadać co do legalności sposobu zastosowanego przez żonę Pana Konrada, choć musze przyznać, że wymyśliła fortel godny imć pana Zagłoby.
Wszystkim bezpieczniakom, agentom i urzednikom skarbowym, którzy szukają na moim blogu jakiegoś "haka" na mnie, dopisuję, że nikogo nie namawiam do łamania prawa, ani wprowadzania w błąd policji. Publikuję tylko list od mojego czytelnika.