Ten rynek niejedno już widział… nie raz naród przysięgę lub hołd tu odbierał… dziś tylko słuchał.
Jak na wielkie miasto przesiąknięte Polską od wieków, niezbyt wielu ludzi znalazło czas na zadumę przy koncercie poświęconym rocznicy pogrzebu i pochówku na Wawelu pary prezydenckiej… Lecha i Marii Kaczyńskich. Ale po kolei…
dużo Policji… znaczy kogoś pilnują przed kimś… no kogo oni tak zabezpieczają…
"Wawel bez polityków…" no właśnie… szkoda, że nie …bez Polski… tu jeszcze nie dowieźli gwizdków i syren… albo pochowane trzymali…
po trawce się drepta… nie ładnie…
nie dane im jednak było wyprowadzić z równowagi organizatorów obchodów…
cisza i spokój…
w górę Grodzkiej zatem…
i na rynek…
pogoda dopisała tym razem…
broń na razie na stojakach…
trwa msza swięta w Bazylice Mariackiej
powolutku przybywa ludzi…
jednak nie jest tak źle jak myślałem…
a z góry to już jakoś raźniej się robi…
z tego miejsca chciałbym ślicznie podziękowac miłej Pani reprezentującej właściciela lokalu za umożliwienie zrobienia tych kilku ujęć… i dodam na jej pytanie, tak… ta historia się skończy dobrze… może nie dziś, nie jutro ale na pewno…
trwa koncert z okazji rocznicy… oczywiście wielu gościnnym Paniom z Warszawy nie podobało się jego długie trwanie… ale to przecież Kraków… tu się nie skraca wszystkiego, co się da… ukłony dla tych Pań…
wozy bojowe słynnej telewizji oczywiście selektywnie na miejscu zdarzeń…
a tu niespodzianka kilka metrów obok… nie da się nie zauważyć, ale kamera oczywiście może pominąć taki drobiazg…
no i jak oni się mają na robocie skupić, jak im na ręce patrzą obrońcy krzyża…
i jeszcze prośba o świadectwo… pytali o to nawet cudzoziemcy… niektórzy nawet zabierali kartki z adresem…
i świadectwa były zbierane…
i ludzie dawali im swoje…
powoli zapada zmrok…
odważny pan z telewizji zrobił szybką migawkę na tle tłumu…
zasłaniając mi rupieciem transparent tamtego Pana…
powinien dostać premię za pracę w szkodliwych warunkach…
nad Kraków nadciągają ciemności i sztandary…
idą frontem…
oj idą…
i poszli Drogą Królewską…
a na murach chłopaki… jak oni fotografowali!!!
a ludzie szli i szli…
aż mi się zapłakał aparat i świat mu zawirował dokoła…
P.s: tam gdziś pod murem wywaliło ścieki… i gwizdki wywaliło, i syreny… ale kto by się tam nimi przejmował…
Niech sobie szczekają… za podwójnym kordonem po drugiej stronie ulicy… gwizdki jakby te same co podczas Święta Odzyskania Niepodległości… te same fałszywe tony podane…
do następnego razu… "Judasze, Judasze…" tak do nich wołano…
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.