Ostatnie rewelacje o prof. Cieszewskim, którego nazwisko znajduje się w aktach SB w IPN’ie zogniskowało zainteresowanie opinii publicznej na jego mecenasie, pośle Antonim Macierewiczu. To On odpowiada na pytania dziennikarzy, udziela wywiadów, komentuje i wyjaśnia. Stał się główną osobą rozgrywającego się dramatu sięgającego w przeszłość pana Chrisa Cieszewskiego – eksperta biometrii leśnej wyjeżdżającego w trybie ekspresowym z Polski w czasie stanu wojennego. Pan Macierewicz broni swojego eksperta ale jednocześnie a właściwie przede wszystkim broni swojej wiarygodności.
Sprawa rozgrzewa do białości zainteresowanych polityczno-agenturalnymi kwestiami i stała się oczywiście probierzem stosunku do Prawa i Sprawiedliwości, gdyż pan Antoni nie jest już tylko jej prominentnym członkiem ale niedawno stał się również zastępcą Jarosława Kaczyńskiego. Dla sympatyków tej partii sprawa prof. Cieszewskiego to oczywiście brutalny i chamski atak nie mający żadnych podstaw, dla przeciwników to dowód na hipokryzję i matactwa w każdej sprawie której się dotknie pan poseł Macierewicz. A ostatnio nie ma On dobrej passy bo i prof. Rońda, jeden z ekspertów ZP, spadł z piedestału, gen. Dukaczewski przypomina sprawę głośnego raportu ws. WSI opublikowanego przez Macierewicza narażającego interesy państwa jak również powstał nawet zespół do badania tej sprawy. Zespół parlamentarny składający się z członków PiS’u, którzy w iście kabaretowym stylu pod przewodnictwem pani Fatygi przejęli inicjatywę TR Palikota.
Antoni Macierewicz walczy o swoją wiarygodność. W zasadzie tylko u swoich czyli pisowskich zwolenników, gdyż jego osoba u innych budziła, delikatnie mówiąc, mieszane uczucia. Bezkompromisowy nauczyciel dziennikarskich standardów uznający jako jedyną formę komunikowania się ze światem zewnętrznym swój własny monolog i nie zgadzający się na dyskusję jako formę wymiany poglądów, musi tłumaczyć zachowania sprzed lat swojego eksperta. Znawca SB’owskich archiwów jak mało kto w Polsce tłumaczy i będzie musiał dalej tłumaczyć niezrozumiałe wyjaśnienia prof. Cieszewskiego. Dlaczego niezrozumiałe? To pytanie jest dla osób starszych pamiętających stan wojenny raczej niepotrzebne gdy słyszą opowieści o wyjeżdzie na zachód w roku 1983 w ciągu kilku dni, potrzebnych na zdobycie wizy, zakup lotowskiego biletu i w tym samym czasie likwidowaniem podziemnej, solidarnościowej drukarni.
Poseł Macierewicz znany jest od dziesiątków lat. Jeden z twórców KOR’u ale również listy Macierewicza przyczyniającej się do upadku rządu. Listy na której znalazły się również nazwiska niesłusznie oskarżanych którzy nigdy nie doczekali się ze strony jej twórcy jakichkolwiek przeprosin. Pan poseł likwidował również służby WSI, jak się do dzisiaj okazuje w procesach sądowych, oskarżał w swoim raporcie wielu wypadkach bez podstaw lub wystarczających dowodów. Prezydent Kaczyński nie ośmielił się już opublikować 2-go aneksu do raportu, gdyż jak powiedział: „zbyt wiele jest tam fragmentów, w których fakty zastąpiono interpretacjami. Wnioski są wyciągane także tam, gdzie nie ma do tego wystarczających podstaw”.
Jego zwierzchnik w roku 2007 próbował go odwołać ale było to skazane na porażkę. Poseł miał „plecy” i skończyło się tylko na pisemnym upomnieniu.
Przewodniczący ZP do spraw katastrofy smoleńskiej oskarża. Przez całe swoje życie. Oskarża agentów, zdrajców lub właściwie tych których za takich uważa, działających na szkodę Narodu, Polski i oczywiście PiS’u. Oskarża premiera o zdradę, Prezydenta RP i ministrów o współpracę z agenturą, oskarża posłów, dziennikarzy i osoby publiczne . Oskarżanie stało się Jego drugą naturą, Jego celem życiowym. Tropienie spisków, agentów, szkodników, zdrajców i wrogów. Już niczego innego nie potrafi robić, nic innego go nie interesuje i nic innego w Jego życiu nie istnieje. Raport smoleński czyli wyjaśnienie powodów katastrofy lotniczej to jeden wielki spisek. Wszyscy „na górze” w nim uczestniczą i wszyscy mu przeszkadzają w dojściu do Jego prawdy. Macierewicz walczy ze złymi duchami i prędzej polegnie niż przyzna się do porażki.
Po raz pierwszy Antoni Macierewicz broni osoby wymienianej w archiwach SB. Broni „swojego” eksperta ale właściwie broni swojej skóry. Walczy o wiarygodność ale swoje walki bardzo często przegrywał. Z oskarżyciela stał się oskarżanym. Jak na razie stoi sam w ringu. To On sprawdza akta IPN’u. Prof. Cieszewski nie musi tego robić. Ma swojego mecenasa. Jednak pan mecenas nie bardzo wie w którym kościele dzwony biją. Prof. Ciszewski twierdzi w „niezalezna.pl”:
„Kiedy SB zabroniła mi mówić komukolwiek o aresztowaniu i nakazała przyjść w poniedziałek, najpierw próbowali zatrzymać mój paszport, lecz potem zwrócili mi go, gdy powiedziałem, że każdy wie, iż używałem paszportu zamiast dowodu osobistego”.
Pan poseł Macierewicz wie jednak lepiej:
„Po tym jak został aresztowany łudził esbeków, deklarując, że chce się nad tym wszystkim zastanowić. Udało mu się wyjść na przepustkę, esbecy nie wiedzieli, że ma paszport i udało mu się uzyskać wizę.”
2 komentarz