Prawicowe ataki na Antoniego Macierewicza to nowy pomysł na walkę z prawdą o Smoleńsku. Aktualny przekaz mediów usłużnych wobec Tuska i Putina brzmi:
Macierewicz jest niepoważny i niedyplomatyczny, co dostrzegają nawet w jego obozie. A skoro nawet swoi traktują go z przymrużeniem oka, to niewiarygodne są też ustalenia jego ekspertów.
Powierzenie przez Jarosława Kaczyńskiego Macierewiczowi kierowania zespołem smoleńskim było strzałem w dziesiątkę. Zastrzeżenia, że ma on fatalny wizerunek medialny, miały znaczenie zerowe. Z każdego, kto stałby na czele takiego zespołu, działające jak rosyjska agentura wpływu media zrobiłyby wariata. Macierewicz miał to za sobą.
Było natomiast jasne, że łączy on rzadkie, a niezbędne do tej funkcji cechy: odwagę, doświadczenie i wiedzę o służbach specjalnych. I że nie będzie próbował wytargować od mediów przychylniejszego traktowania w zamian za mniejszą dociekliwość.
Po dwóch latach zespół Macierewicza odniósł – w trudnych warunkach – spory sukces. Publicyści prorządowi rozpoczęli lament nad tym, że załamała się ich narracja i tylko 16 proc. Polaków wierzy, iż znamy prawdę o Smoleńsku. Jazgot prorządowych celebrytów przestał wystarczać. Trzeba było wymyślić coś nowego.
Zdechł bulterier, narodził się salonowy pudelek
Na podkarpackim Krośnie rzadko skupia się uwaga mediów. Nagle zainteresowały się one tamtejszym spotkaniem z Antonim Macierewiczem. I jego wypowiedzią: „Czymże innym jest sytuacja, w której ginie cała elita, w której odcięta zostaje głowa narodu? To jest wypowiedzenie wojny, nawet jeżeli kolejny atak będzie odłożony o rok, dwa, pięć, to trzeba sobie zdawać sprawę: to jest wypowiedzenie wojny”.
Nie była to najostrzejsza wypowiedź Macierewicza. I nie o nią, skądinąd niesłychanie ważną, chodziło. Gdyby tego nie powiedział, kampania ruszyłaby wokół innego wyrwanego z kontekstu zdania.
Przyłączyli się do niej politycy Solidarnej Polski. Zbigniew Ziobro ogłosił, że nie podoba mu się język Macierewicza, a w wypadku koalicji PiS-Solidarna Polska nie zgodzi się na jego obecność w rządzie. Jacek Kurski stwierdził, że katastrofie prawdopodobnie winien był „sowiecki bardak”. Cóż, zdechł bulterier, narodził się salonowy pudelek. Solidarna Polska zaś przeszła w imię małych interesów na pozycje poputczików, „towarzyszy podróży” Putina i Tuska.
Ideologię prawicowych przeciwników Macierewicza wyłożył w „Rzeczpospolitej” Marek Magierowski. W artykule „Zbyt gorąca krew Macierewicza” nazwał go „krewkim trybunem”. Stwierdził, że na takie słowa jak w Krośnie można sobie pozwolić, mając tylko dwustuprocentowe dowody. I dodał: „Można sobie pozwolić, co nie oznacza, że trzeba to robić. (…) Dyplomacja rządzi się pewnymi prawami ustalonymi wieki temu, które hamują polityków w rozwijaniu własnych talentów oratorskich”. Radykalizm Macierewicza „raczej oddala nas od odzyskania wraku i czarnych skrzynek, niż przybliża” – powtórzył tezę Janiny Paradowskiej.
Przytoczył też opinię Tomasza Sakiewicza: „Czy Putin naprawdę jest taki groźny? Nie wierzę w żadną poważniejszą awanturę w środku Europy (…), póki Zachód jest dziesięć razy silniejszy niż Rosja”. I stwierdził: „PiS przedstawia Rosję jako kraj słaby i biedny, a jednocześnie groźny i agresywny. Coś tu nie gra”.
Istota siły rosyjskiej
Otóż wszystko gra. Sowietolodzy tomy poświęcają opisowi Rosji, która – jak mawiał Bismarck – nie jest ani tak silna, ani tak słaba, na jaką wygląda.
Na czym polega dziś jej siła i słabość? Gdy chodzi o militarną napaść na jakikolwiek kraj NATO, Putin jest dziś niegroźny. Pomruki wicepremiera Dmitrija Rogozina są na użytek wyobraźni zachodnich społeczeństw. Rosyjską przedsiębiorczość niszczą mafijne haracze, zwykli Rosjanie żyją w biedzie. Armia ma broń nuklearną, ale wielka część jej uzbrojenia jest zdezelowana.
Tyle o słabości. A siła? Znawca Rosji Włodzimierz Bączkowski w swoich „Uwagach o istocie siły rosyjskiej” pisał: „Szpiegostwo i dywersja przedstawiają więc nie jeden z wielu składników siły państwowej Rosji, jak w krajach Zachodu, lecz stanowią czynnik zasadniczy, bez którego trwałość, wielkość i wiele sukcesów Rosji staje się niezrozumiałymi fenomenami”.
Na dziesiątkach przykładów pokazywał, że „Moskwa z reguły podbijała narody bądź znajdujące się w stanie kompletnego upadku, bądź też nie stawiające większego oporu. (…) najmniejszy, lecz prężny i zdrowy moralnie ośrodek państwowo-narodowy umiał trzymać w szachu o wiele potężniejszą Moskwę”. Po przegranej w 1920 r. sowieccy eksperci za porażkę obwiniali nie wojsko, ale przecenienie tendencji rozkładowych w Polsce.
Putin trafnie ocenił rozkład Polski?
Magierowski nie podejmuje próby zmierzenia się z badaniami ekspertów ze Stanów Zjednoczonych i Australii. Wynika z nich, że prezydent został zabity. Prawdopodobieństwo, że zrobił to ktoś poza rosyjskimi służbami, jest niewielkie.
Prezydent Lech Kaczyński, który zagroził interesom Rosji w Gruzji, zginął, podobnie jak niegdyś orędownicy współpracy narodów walczących o niezależność od Moskwy – współpracownik Józefa Piłsudskiego Tadeusz Hołówko czy premierzy Ukrainy Symon Petlura i Gruzji Noe Ramaszwili.
Wielce prawdopodobne jest, że zginął dlatego, iż Rosjanie w 2010 r. docenili stan rozkładu polskiego państwa. Niektórzy argumentują: nigdy nie uwierzę, żeby tak na bezczelnego, to wielkie ryzyko… Ano minęły dwa lata i już wiemy, że jeśli Putin dokonał zamachu, to – na krótką metę – niewiele ryzykował.
Jakie są cele polityczne Rosji wobec Polski po Smoleńsku? Spokojne konsumowanie jego owoców oraz usuwanie przyczyn, które doprowadziły do buntu w czasach Lecha Kaczyńskiego. Myślę, że da się pokazać typowo „moskiewskie” elementy polityki PO. Moskwa patrzy na sprawę w perspektywie dziesięcioleci. Wyplenienie polskiej tożsamości jest jej celem numer jeden. Stąd pożądane z jej punktu widzenia jest wyrzucanie historii ze szkół, ośmieszanie patriotyzmu i religii, walka z pomnikami patriotów i wsparcie dla pomników bolszewików. To działania dla PO nieopłacalne, ale pożądane przez Rosję, jako kształtowanie publicznej przestrzeni na dziesięciolecia.
Rosyjski teatrzyk
Cisza, brak oporu – taki stan Polski jest przez Rosję pożądany. Moskwa do zminimalizowania tego oporu zastosowaładwa instrumenty. Pierwszy to gesty „dobrej woli”- rosyjska telewizja pokazała film „Katyń”, Putin ściskał Tuska.
Ten teatrzyk potrzebny był krótko. Potem w użyciu zaczęło być narzędzie znane polityce rosyjskiej od setek lat: groza. Pisarka Herminia Naglerowa stawiała tezę, że drwiny Moskwy z zachodniego „pisanego i boskiego prawa” przynoszą jej korzyści. Widok zbrodni ma paraliżować: uważaj, bo skończysz tak samo. To świadome „przenikanie psychiczne” do zachodnich społeczeństw, mające je „obezwładnić na długo i zdeprawować na zawsze”.
Temu służyło demonstracyjne porzucenie wraku i szczątków ofiar. Na sprawstwo Smoleńska nie ma dwustuprocentowych dowodów. A jednocześnie wszyscy mamy się domyślać, kto za tym stoi. I deprawować się przez strach przed potęgą.
Gwaranci kapitulacji
Jak będziemy bardziej uprzejmi, to może Putin odda nam umyty wrak – liczy Magierowski. Jest odwrotnie. Siła ataków na Polskę, o których mówił Macierewicz, będzie proporcjonalna do naszej słabości.
Militarny atak na Polskę jest dziś wykluczony. Putin wzmacnia swoje wpływy za pomocą uległych wobec niego Polaków. Walka o Polskę to dziś przede wszystkim walka z kłamstwami władzy. W kraju i na arenie międzynarodowej. I doprowadzenie do jej odsunięcia. Macierewicz i jego zespół gwarantują, że polski opór będzie trwał. Jego prawicowi krytycy nie gwarantują niczego. Poprawka – niektórzy gwarantują kapitulację.
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.