Marek Pasionek prowadził śledztwo smoleńskie. Ponieważ zamiast współpracować z Rosją w szukaniu prawdy, chciał współpracować z USA, szef NPW gen. Krzysztof Parulski zawiesił prokuratora. Znana z obiektywizmu GW opowiada o działalności szpiega (?).
Marek Pasionek otrzymał formalne zarzuty dysyplinarne. Nie mówi jakie, bo postępowanie jest tajne, ale do winy się nie przyznaje. Mówi się, że chodzi o przecieki, a gazeta Michnika niczym w czasach Trybuny Ludu zdradza kulisy wrogiej działalności prokuratora. Pasionek, pachołek Watykanu, sługa USA i
zapluty karzeł
pisowskiej reakcji, jak GW donosiła już 7 czerwca 2010 roku (skąd te przecieki?!) w warszawskiej kawiarni spotkał się z pracownikami CIA i FBI, stałymi rezydentami w ambasadzie USA w Polsce; śledczy przesłuchali tych agentów. Jeden zeznał, że spotkanie umówili b. szef ABW
Bogdan Święczkowski
i b. wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek. Gdy agenci usłyszeli od Pasionka, że nadzoruje śledztwo smoleńskie i ma dostęp do poufnych informacji, zaproponowali, by przenieść spotkanie do ambasady USA, gdzie Pasionek w obecności Ocieczka i Święczkowskiego mówił agentom o śledztwie i pytał, czy mogą sprawdzić
kilka koncepcji
podała "GW" (cytat za onetem). Kto podał te informacje GW nie wiadomo, ale wiadomo, jak utrzymuje GW, że Pasionek miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom "Naszego Dziennika" i "Rzeczpospolitej" oraz posłom PiS – o czym miałyby świadczyć jego bilingi. Tymczasem
organ Nowego Oświecenia
podał – kolejny cytat za onetem – że według "GW" amerykański agent zeznał, że chodziło o prawdopodobieństwo rozpylenia sztucznej mgły, sterowanie samolotem na odległość i zmianę transmisji danych w wieży kontroli lotów. Agent zeznał też (utrzymuje GW) , że ponieważ chodziło "o
sprawy ściśle tajne",
to „zaproponował, by do ambasady USA przysłać oficjalną prośbę o pomoc. I rzeczywiście, prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała wkrótce potem do Departamentu Sprawiedliwości USA wniosek o pomoc prawną*”. Całość wydaje się złym snem – oto prokurator
RP – członka NATO
zwraca się zamiast do władz radzieckich o pomoc do USA, by ściągnąć na siebie gniew władz, które robią wszystko, by udaremnić prowadzenie wnikliwego śledztwa nt tragedii, w której ofiarą padł m.in. znienawidzony przez obóz rządzący prezydent RP. A kim jest tow. gen. Parulski, wiadomo.
* I co z tym wnioskiem?
Post scriptum: oto cytat z onetu, bo wiele mówi o aferze wokół zawieszenia Pasionka: „Prezes PiS Jarosław Kaczyński krytykował Parulskiego za zawieszenie Pasionka (b. współpracownika koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS Zbigniewa Wassermanna). – Bardzo bym prosił państwa, jesteście dziennikarzami, aby się zapoznać z jego życiorysem, kiedy rozpoczynał służbę, kiedy wstąpił do partii, oczywiście ta partia to PZPR – mówił dziennikarzom. Jak dodał, bardzo niewielu decydowało się wtedy, "tak jednoznacznie stanąć przeciwko narodowi, a z poparciem dla – obcej w istocie, wspieranej i ustanowionej przez Moskwę – władzy".
Komentując twierdzenia mediów, jakoby Pasionek chciał, by w śledztwie smoleńskim prokuratura postawiła zarzuty szefom MON i kancelarii premiera, NPW informowała latem, że "nigdy nie występował on z tego rodzaju inicjatywami, jak również w żaden inny sposób tego nie artykułował".
Swędzi mnie, ale rezygnuję z komentarza na temat tow. generała w służbie Prawdy.