Od kilku tygodni informuję o gehennie blogera Goczyńskiego. Dzisiaj ustalenia nt. prześladowań w areszcie na Mokotowie oraz o dziwnych okolicznościach odwołania przez warszawski Sąd Okręgowy warunkowego zwolnienia w sprawie II K 856/07.
Od 17 grudnia 2012 r. jest uwięziony Bogdan Goczyński, znakomity bloger i dziennikarz obywatelski.
Pisałam o tym szczegółowo w notkach, których spis jest na końcu tekstu.
Do 9 stycznia br. Bogdan Goczyński był aresztowany przez Sąd w Tarnowskich Górach w absurdalnej sprawie sygn. akt II K 649/11 z oskarżenia prywatnego o zniesławienie (art. 212 kk), wniesionego przez byłą żonę Goczyńskiego – mediatorkę sądową. Sąd Okręgowy w Gliwicach uchylił areszt wskazując m.in. na fakt, że Goczyńskiemu nie dostarczano w sposób skuteczny wezwań na rozprawy, w związku z tym bezzasadne było twierdzenie tarnogórskiego sądu, iż niezbędne było tymczasowe aresztowanie w celu zapewnienia uczestnictwa oskarżonego w procesie.
Goczyńskiego jednak nie zwolniono z więzienia, gdyż w międzyczasie okazało się, że w dniu 15 maja 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie Postanowieniem wydanym w sprawie XI Kow 754/12/owz odwołał Bogdanowi Goczyńskiemu warunkowe przedterminowe zwolnienie udzielone postanowieniem Sądu Okręgowego w Gliwicach z dnia 3 listopada 2011 r. sygn. akt VII Kow 2290/11/wz w związku z wyrokiem Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach sygn. akt II K 856/07.
Jak wielokrotnie podawałam, Goczyńskiego skazano w dniu 27 lutego 2008 roku na 6 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem wykonania kary na okres próby z powodu rzekomej przemocy, której miał się dopuścić wobec teściowej, gdy po dwóch latach uniemożliwiania mu przez eks-żonę kontaktów z 8-letnimi wówczas córkami, chciał je w końcu zobaczyć i zabrać ze sobą na wakacje.
Karę tę odwieszono zaocznie w 2011 roku za brak kontaktów Goczyńskiego z kuratorem w sytuacji, gdy odwieszenie wyroku było nieobligatoryjne (Art. 75 § 2 Kodeksu karnego) i zależało od uznania sądu, czyli – nazywając to wprost – wyrok odwieszono z błahego powodu i to podczas nieobecności strony postępowania.
Goczyński był więziony z tego powodu od 27 lipca 2011 roku do 3 listopada 2011 roku najpierw w Warszawie, a później w Zakładzie Karnym w Tarnowskich Górach. W dniu 3 listopada 2011 roku Sąd Okręgowy w Gliwicach Postanowieniem sygn. akt VII Kow 2290/11/wz warunkowo zwolnił B. Goczyńskiego z więzienia.
Warunkowe przedterminowe zwolnienie odwołał – jak podałam wyżej – Sąd Okręgowy w Warszawie w dniu 15 maja 2012 roku. Postanowił tak na wniosek kuratora zawodowego dla dorosłych Grzegorza Majewskiego z II Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej Sądu Rejonowego w Pruszkowie.
Z jakich powodów kurator pruszkowski „zagiął parol” na Bogdana Goczyńskiego?
Na podstawie danych udostępnionych z akt sądowych przez panią mecenas Annę Sadowską – adwokatkę Bogdana Goczyńskiego, można odnieść wrażenie, że nieomal natychmiast po opuszczeniu przez niego więzienia w Tarnowskich Górach w listopadzie 2011 roku II Zespół Kuratorskiej Służby Sądowej Sądu Rejonowego w Pruszkowie szukał sposobu, by Goczyńskiego z powrotem uwięzić.
Goczyński w okresie od 30 grudnia 2011r. do 14 marca 2012 r. czterokrotnie widział się z kuratorem, a mimo to zarzucono mu uchylanie się od dozoru kuratora, co stało się uzasadnieniem dla kuratorskiego wniosku o uchylenie warunkowego przedterminowego zwolnienia, uwzględnionego przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Prześledźmy to dokładnie:
Pisze w nim następująco:
"Po opuszczeniu jednostki penitencjarnej Skazany naruszył art. 169 § 2 K.k.w.- po wpłynięciu teczki dozoru do tut. II ZK SS na dzień 28 grudnia 2011r. dozorowany został wezwany do stawienia się w sądzie. Dozorowany nie podjął korespondencji. W dniu 5 marca 2012r. po dwukrotnym nie podjęciu korespondencji został pisemnie upomniany za uchylanie się od dozoru kuratora w okresie próby. Ponowne pisemne upomnienie zostało przekazane przez kuratora społecznego podczas kontaktu w miejscu zamieszkania w dniu 5 marca 2012r.
Z karty czynności kuratora społecznego z dnia 14 marca 2012r. wynika, iż nie wyraził zgody na podpisanie upomnienia tłumacząc, że ma problem z poruszaniem rękoma.
Nadmienić należy, że Bogdan Goczyński prowadzi blog w internecie, gdzie skarży się na szeroko rozumiany wymiar sprawiedliwości i problem z poruszaniem rękoma mu w tym nie przeszkadza. W w/w blogu dozorowany wypowiada się obraźliwie wobec mnie (nazywając upomnienie szantażowaniem psychopaty), kuratora oraz sądów w Polsce.
W związku z powyższym w ocenie kuratora postawa Bogdana Goczyńskiego świadczy o wyjątkowo lekceważącym podejściu wobec kuratora, jak i sądu. Postawa skazanego nie ulega zmianie. Jeszcze w jednostce penitencjarnej skazany prezentował postawę osoby prześladowanej przez wymiar sprawiedliwości i był nastawiony roszczeniowo".
Jak widać z powyższego tekstu, nie ma w nim ani słowa o tym, że kurator czterokrotnie spotkał się z Goczyńskim w okresie 2,5 miesiąca (od 30 grudnia 2011 r. do 14 marca 2012 roku). Nie jest wyjaśnione, czemu miały służyć rozliczne dodatkowe wezwania do Zespołu Kuratorskiego i Sądu, mimo że Goczyński jest chory na kręgosłup, co kurator społeczny Edgar Kowalski widział czterokrotnie "na własne oczy". Nie wiadomo, czy kurator społeczny powiadamiał Goczyńskiego o tych dodatkowych wezwaniach. Nie sposób przy tych okolicznościach nie mieć dojmującego wrażenia, że od początku tworzono fałszywe preteksty do odwołania warunkowego zwolnienia.
Kuriozalne jest motywowanie wniosku tym, że „Goczyński skarży się w Internecie na wymiar sprawiedliwości” oraz że rzekomo „prezentuje /dom. niezasadnie/ postawę osoby prześladowanej przez wymiar sprawiedliwości i jest nastawiony roszczeniowo”, co miał czynić już w więzieniu.
Drodzy Blogerzy, ci kuratorzy po prostu łamali prawo składając taki wniosek. Kodeks karny wykonawczy nie przewiduje odwoływania warunkowego zwolnienia za pretensje do Sądów i kuratorów, niezależnie od tego, czy są one uzasadnione, czy też nie, publikowane w Internecie, czy gdzie indziej. Nie ma takiej podstawy prawnej. Po prostu!
Podobnie jak kurator Grzegorz Majewski rozumował Sąd Okręgowy w Warszawie w osobie sędzi Agnieszki Komorowicz. W postanowieniu z dnia 15 maja 2012 roku – odwołującym warunkowe zwolnienie B. Goczyńskiego – napisała ona:
"Skazany w dotychczas odbytym okresie próby nie wykonywał pracy zarobkowej. Nie poszukiwał zatrudnienia powołując się na stan zdrowia uniemożliwiający mu podjęcie pracy. Nie był zarejestrowany w UP jako bezrobotny. Jego źródłem utrzymania były oszczędności. Przez dotychczasowy okres dozoru miał tylko 4 spotkania z kuratorem i to wszystkie z inicjatywy kuratora – 30.12.2011; 10.01.2012; 8.02.2012r. oraz marzec 2012 r. Nie odbierał korespondencji wystosowanej przez kuratora w dniu 13 stycznia 2012r., w której kurator wzywał go do stawiennictwa w dniu 1.02.2012r. celem upomnienia, jak i w dniu 10.02.2012r., w której to kurator wzywał go do stawiennictwa w sądzie".
Przykro mi, ale muszę użyć mocnych słów i stanowczych pytań wobec kuratorów i sędziego:
Czy ten dozór kuratorski to jakaś „sztuka dla sztuki”, stanowiąca o poczuciu wartości własnej kuratora, czy też to zwyczajne polowanie na obywatela będącego w konflikcie z eks-żoną, mediatorką sądową?
M.in. powyższe pytania zadałam kierowniczce II Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej przy Sądzie Rejonowym w Pruszkowie, starszej kurator pani Monice Łacie w dniu 16 stycznia 2012 r. Po 6 dniach i monicie odpisała mi:
"W odpowiedzi na maila informuję, że nie jestem upoważniona do udzielania niżej wymienionych informacji, a wszelkie zapytania proszę kierować do Prezesa Sądu Rejonowego w Pruszkowie lub Rzecznika Prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie".
A więc wczoraj zapytałam o to samo warszawski Sąd Okręgowy i pruszkowski Sąd Rejonowy. Nadal czekam na odpowiedzi.
Ale już teraz mam obywatelską rekomendację dla sędziów i kuratorów z tych jednostek wymiaru sprawiedliwości:
Szanowni Państwo, zajmijcie się przede wszystkim ściganiem gangsterów, a nie obywateli, którzy wam patrzą na ręce. Więzienie osób niewinnych w cywilizowanych krajach jest traktowane jako przestępstwo. Bądźcie uprzejmi o tym pamiętać!
Dlaczego Goczyński w areszcie na Mokotowie nie mógł się spotkać ze swoją adwokatką?
Dzięki wytrwałym wysiłkom udało mi się też ustalić, dlaczego Goczyński pomimo tego, że przebywał w Areszcie w Warszawie na ul. Rakowieckiej 37 od 18 grudnia 2012 roku do 3 stycznia 2013 roku, nie mógł się spotkać ze swoją adwokatką.
Od wyjaśnienia tego stanu rzeczy uchylił się zarówno areszt Śledczy na Mokotowie, jak i Centralny Zarząd Służby Więziennej, a także Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Warszawie. Wszystkie te instytucje zasłaniały się rzekomą potrzebą ochrony prywatności Bogdana Goczyńskiego, o czym pisałam tutaj i tutaj.
„Kłamali w żywe oczy”. Z Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach otrzymałam 14 stycznia 2013 roku pismo ujawniające, że:
A zatem Areszt Śledczy na Mokotowie przetrzymywał oryginał zgody na widzenie Goczyńskiego z adwokatem od Wigilii Bożego Narodzenia do 3 stycznia 2013 r. , nie ujawniając tego faktu mecenas Annie Sadowskiej. Bałagan czy celowe działanie? Pomijam kwestię, że żądanie oryginalnego dokumentu zgody na widzenie wynikało wyłącznie z wewnętrznego zarządzenia Dyrektora Aresztu, który to własne zarządzenie mógł w każdej chwili uchylić. Nie zrobił tego, skazując więźnia sumienia na całkowitą izolację od świata zewnętrznego w okresie świątecznym. To okrucieństwo.
Nie jest też dla mnie jasne, z jakich powodów Sąd Rejonowy w Tarnowskich Górach nie przesłał oryginalnego dokumentu zgody także i adwokatce, co uniemożliwiłoby bezprawne działania w mokotowskim areszcie.
To na razie tyle.
Koledzy Blogerzy, piszmy wszędzie, gdzie się da, o dręczeniu Bogdana Goczyńskiego przez polski wymiar sprawiedliwości. To jest naprawdę skandal!
Wykaz tekstów:
Bogdan Goczyński zatrzymany w Sądzie. Licytacja jego mieszkania podczas jego nieobecności.
Bogdan Goczyński aresztowany na 2 miesiące
Kiedy Policja wyjaśni, dlaczego dezinformuje Sądy w sprawie Goczyńskiego?
Goczyński przepadł w więziennych lochach. Nikt go nie widział od 17 grudnia.
Aroganckie wymysły władz więzienniczych w Warszawie. Ukrywają, co działo się z Goczyńskim w areszcie na Mokotowie.
Areszt Goczyńskiego uchylony. Więzienie w sprawie II K 856/07
Polowanie na Polonusa, czyli Goczyński-gehenna-story
Sąd Rejonowy w Tarnowskich Górach
Przed chwilą otrzymałam z Sądu Okręgowego w Warszawie:
Wydrukowane ze stron: poczta.wp.pl |
|
Od: |
Referat Prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie <rprasowy@warszawa.so.gov.pl> |
|
Do: |
'Krystyna Górzyńska’ <krystynagorzynska@wp.pl> |
|
Data: |
Środa, 23 Stycznia 2013 11:35 |
|
Temat: |
RE: Re: Zapytanie prasowe pilne – uzupełnienie |
|
Szanowna Pani,
W odpowiedzi na Pani prośbę informuję, zgodnie z wiadomością przekazaną dzisiaj przez XI Wydział Penitencjarny i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych, że nie mamożliwości udzielenia przez ten Wydział odpowiedzi na zadane pytania, ponieważ po zakończeniu sprawy akta dozoru, na podstawie których informacje mogłyby być udzielone, zgodnie z właściwością zostały przekazane Sądowi Okręgowemu w Gliwicach celem dołączenia do akt VII Kow 2290/11/wz.
Z poważaniem,
Magdalena Młynarczyk-Zugaj
Samodzielna Sekcja Prasowa
Sądu Okręgowego w Warszawie
From: Krystyna Górzyńska [mailto:krystynagorzynska@wp.pl]
Sent: Tuesday, January 22, 2013 12:41 PM
To: Referat Prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie; srpruszkow
Subject: PD: Re: Zapytanie prasowe pilne – uzupełnienie
—————————————-
A więc długo jeszcze nie będziemy wiedzieć, czym się kierowali kuratorzy z Sądu w Pruszkowie i Sąd Okręgowy w Warszawie.
Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosł.: sprzedajacych dym). Wspólzałozycielka Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów