W 2015r na Litwie dotychczasową narodową walutę, lita zastąpiono „eurem”. Władze litewskie jak zwykle zapewniały, że nie będzie miało to wpływu na wzrost cen, ale jak czas pokazał „wyszło jak zwykle”.
Jak zwykle, czyli wzrosły przede wszystkim ceny artykułów spożywczych i to na tyle dotkliwie, że pojawiły się akcje obywatelskich bojkotów sklepów.
.
Według statystycznych raportów w ubiegłym roku niektóre artykuły spożywcze zdrożały nawet o 40 proc. Zaowocowało to oczywiście zakupami po polskiej stronie, zwłaszcza w przygranicznych Suwałkach. Dzięki temu Litwini wydali w Polsce w 2015r. 300mln euro. W roku ubiegłym według szacunków wpływów było trochę mniej. Najwidoczniej pierwszy szok już minął, ale długofalowe skutki już nie koniecznie.
.
Co prawda władze Litwy zapewniają, że wskaźniki gospodarcze kraju idą w górę, dochody rosną najszybciej w całej UE, a bezrobocie zmniejsza się, ale równocześnie ocenia się, że 30% Litwinów żyje w ubóstwie, a rozwarstwienie pomiędzy biednymi i zamożnymi postępuje szybciej. Ceny towarów na Litwie osiągnęły już obecnie poziom „europejski”, ale zarobki kształtują się tylko na poziomie 30% średniej w UE.
.
Informacje powyższe można zestawić z ostatnimi doniesieniami na temat osiągnięcia przez Litwę pierwszego „zaszczytnego” miejsca w Europie (i na świecie) w ilości spożywanego alkoholu w przeliczeniu na mieszkańca powyżej 15 lat (18l. czystego alkoholu „na głowę”). W tym „prestiżowym” współzawodnictwie Litwini wyprzedzili nawet dzierżących dotąd pierwsze miejsce Białorusinów, kolejnych pretendentów, Łotyszy, oraz zajmujących wspólnie czwarte miejsce Polaków i Rosjan.
.
Najwidoczniej rząd Litwy wystraszył się, że może odbić się to na wynikach gospodarczych i kwocie ściąganej w podatkach i wprowadził ograniczenia w sprzedaży alkoholu, jak również podniósł akcyzę na wyroby wysokoprocentowe o 23 proc., a na wino i piwo – o 112 proc.
.
Na ile to pomoże – czas pokaże. Jedno jest pewne. Ludzie piją (nadmiernie) z głupoty, z radości (a raczej z rozpusty), z rozpaczy i dla tego, że muszą (bo kiedyś zaczęli pić z rozpaczy, rozpusty lub głupoty). Czyli żeby ludzie mniej pili nie należy wpędzać ich w rozpacz (np. wprowadzając euro), dążyć by byli choć trochę mądrzejsi (tradycyjne wychowanie!) i bardziej religijni (niekoniecznie bardziej wierzący – choć to by był ideał).
.
Ktoś może zarzucić mi propagowanie hipokryzji. Tak! Uważam, że hipokryzja jest zawsze lepsza niż jawne gorszenie „maluczkich” na każdym kroku, tak jak się to obecnie dzieje w Polsce i nie tylko.
„Hipokryzja jest hołdem składanym cnocie przez występek.” – François de La Rochefoucauld.
Janusz Żurek
Z urodzenia (1949) optymista, z wykształcenia inżynier elektryk (AGH), z zawodu elektronik, z poglądów liberalny (wolnościowy) konserwatysta.