WIEDZA
Like

Listy z naszego sadu zamazują historię – replika

12/03/2018
2125 Wyświetlenia
0 Komentarze
23 minut czytania
Listy z naszego sadu zamazują historię – replika

No i się doczekałem. Patriotyzm reprezentowany przeze mnie jest rzekomo sprzeczny z wszelkimi ludzkimi odruchami. Tak przynajmniej twierdzi mój adwersarz.

0


Po opublikowaniu tekstu Listy z naszego sadu zamazują historię do redakcji wpłynęła obszerna polemika, której treść zamieszczam poniżej. Jako ze nie jest to przewidziane w prawie prasowym sprostowanie zamieszczam równolegle moją duplikę.

 

mgła fot. Jerzy Gorecki„Koraszewski zatem łże, co poniekąd wytłumaczone jest jego więzami rodzinnymi” – pisze autor tego wpisu.


Zacznijmy od tych więzów, bo może warto. No więc ojciec, Zbigniew Koraszewski, major Armii Krajowej, uczestnik kampanii wrześniowej, internowany przez sowietów, ucieka z obozu, nazwiska kolegów odnajduje po latach na liście katyńskiej. W ZWZ od pierwszych tygodni, potem w A.K. odpowiedzialny za organizację podziemnej prasy, matka, Maria (z domu Jasińska), kurier A.K., często używała do przewożenia bibuły dziecięcego wózka, którego byłem niczego nieświadomym pasażerem. Ojciec przez pewien czas jeździł na inspekcje oddziałów leśnych w kielecczyźnie (opowiadał wiele o NSZ), w powstaniu nie brał udziału, bo oddelegowano go do akcji „Burza”, prześladowany do 1956 roku. W czasach moczarowskich zapraszanych do różnych ZBOWID-ów, na co odpowiadał, że nie może bo jak spotka, któregoś z weteranów walk o stalinowską Polskę, to nie odpowiada za siebie. Dziadek, Józef Jasiński, skazany na zesłanie w 1905, Bronisław Koraszewski, starszy brat ojca mojego ojca (można sobie zajrzeć do Wikipedii), słynny dziennikarz walczący o polskość Opolszczyzny. Brat matki, Zbigniew Jasiński/Rudy (można sobie zajrzeć do Wikipedii), poeta Powstania Warszawskiego, drugi, Tadeusz Jasiński zginął w ZSRR, (według przekazów zamęczony na Łubiance, ale nie udało się tego potwierdzić). Ten Tadeusz Jasiński był przed wojną w nacjonalistycznym „Kurierze Poznańskim” prezentowany jako „bojówkarz sanacji”. A czemuż to? A no, na uczelni protestował przeciwko faszyzmowi i prześladowaniom kolegów, a znienawidzony za pobicie pięciu patriotów, którzy na Rynku Starego Miasta w Poznaniu zaatakowali starego profesora i towarzyszące mu dwie kobiety. Profesorowi ci patrioci nie mogli wybaczyć, że potępiał barbarzyńskie zachowania studentów i wzywał ich do bardziej ludzkiego rozumienia patriotyzmu.

 

 

No to zajrzyjmy do wikipedii, skoro Pan tak nalega:

 

[Koraszewski] Od 1970 ze względów rodzinnych starał się o zezwolenie na zmianę obywatelstwa i wyjazd emigracyjny do Izraela.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Koraszewski

 

 


O więzach rodzinnym mógłbym więcej, ale przejdźmy do historii. Ilu Żydów ocalało w kraju? Raczej setki niż tysiące. Ilu wróciło z ZSRR? To zależy jak będziemy definiować Żyda. Czy tak jak zalecał NSDAP, czyli do czwartego pokolenia wstecz, czy może tylko obrzezanych, czy są jeszcze jakieś inne kryteria? Uczciwa odpowiedź brzmi kilkadziesiąt tysięcy, ale dokładnych danych nie ma. Są jakieś dane szacunkowe. Skąd się wzięli w ZSRR? Część z kresów, część miała powiązania z komunizmem. Część się z tego komunizmu wyleczyła, patrząc na komunizm z bliska, inni nie. Jaki był stan osobowy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego? Dlaczego znamy tyle żydowskich nazwisk i tak mało polskich? To ciekawe. Po pierwsze rzeczywiście na samym szczycie, było ich więcej, po drugie, tak jest o wiele sympatyczniej, można odsunąć od siebie to plugastwo i zwalić na obcych.

 

 

Mój adwersarz najwyraźniej zapędza się sam do narożnika. Przyznaje, że w urzędzie bezpieczeństwa (UBP) na stanowiskach kierowniczych była nadreprezentacja Żydów. Przy czym nie chodziło tylko o nazwiska, bowiem te często bywały zmieniane. Pamiętać trzeba, że najkrwawsi oprawcy Narodu po 1945 roku byli Żydami. Z trójki faktycznie rządzących Polską w tamtym okresie (Bierut, Minc i Berman) aż dwóch było Żydami (Minc i Berman).

A Berman zgodnie przez historyków uznawany jest za najważniejszego z nich. Spoglądając na strukturę władzy od góry znajdujemy uzasadnienie dla nazywania kremlowskiej jaczejki żydokomuną.

 

 

Ta tendencja przesunięcia odpowiedzialności na Żydów od 1956 była w samym UB i naród to kupił (jak zawsze, bo to się ładnie zgadzało z narodową tradycją). A skąd ta tradycja? Warto się nad tym zastanowić. Dla szlachty przez stulecia naród to była tylko szlachta, reszta to było bydło robocze. Kościół też żył ze zniewolenia, więc staranie uczono lud, że winni Żydzi. Tak powstała nieludzka mentalność, która zamiast oceniać człowieka prezentuje swoich jako ofiary, a wszystkiemu winni Żydzi. Po pierwsze nie jest to polski wynalazek, to takie papugowanie Niemców i Rosjan, po drugie, to najgorszy gatunek patriotyzmu. Mało, że jest to sprzeczne z prawdą, to rodzaj kalectwa, które ciąży nam jak kula u nogi i utrudnia rozwój.

 

 

Przyznam, że trudno polemizować z powyższym. Takie twierdzenie p. Koraszewski (o ile polemika jest jego autorstwa) zapamiętał najwyraźniej z czasów, gdy pisywał do nieistniejącego już na szczęście pezetpeerowskiego szmatławca przeznaczonego dla pracujących mieszkańców wsi Gromada –  Rolnik Polski.

 

Najwyraźniej zapomina, że chłop pańszczyźniany był o wiele lepiej traktowany w Polsce, niż w krajach sąsiednich. Stąd ilość chłopskich zbiegów z terenów Rosji była znaczna, co zdaniem niektórych przypieczętowało los I Rzeczpospolitej. Co do obarczania zaś winą za wszelkie zło Żydów (w tym przez Kościół, którego Konarzewski od dekad jest zaprzysięgłym wrogiem) przypomnę tylko, że w Polsce znalazła schronienie największa ilość Żydów ówczesnego świata. Skoro więc byłoby prawdą to, co dzisiaj twierdzi, rychło poszukaliby sobie innego kraju na osiedlenie. Bo obaj jesteśmy zgodni co do jednego – pańszczyzna Żydów nie obejmowała. Mogli więc próbować szczęścia gdzie indziej – w Prusach, Rosji lub w Austrii, zamiast cierpliwie znosić prześladowania w Polsce.

 


Papież, Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który chciał zerwać z tradycją antyjudaizmu w Kościele. Przegrał, chociaż ruszył wreszcie jeden z najtrudniejszych problemów chrześcijańskiego dziedzictwa.

 


Komunizmu nie stworzyli Żydzi, przynieśli go do nas sowieci, a tworzyli go Gruzini (Stalin), Polacy (Dzierżyński) Żydzi (Trocki) i (głównie) Rosjanie. Dlaczego komunizm był magnesem dla Żydów? Ciekawe pytanie – obiecywał ponadnarodowe braterstwo. Jedni szybko zrozumieli, że są znowu podejrzanymi i że to braterstwo to lipa, inni wierzyli, ale i tak ich zabito, a jeszcze inni byli lojalni i wierni jak Marchlewscy i Dzierżyńscy.

 

 

Mityczni sowieci wespół z mitycznymi nazistami. Tylko Polacy są realni… Ale za narodziny sowietów odpowiedzialni są również Żydzi. Współodpowiedzialni w stopniu o wiele większym, niż wynikałoby to z ich liczebności w społeczeństwie. Wielki Rosjanin, którego książki w czasach tzw. komuny znał prawie każdy, pisał:

 

(…) jeśli już mamy mówić o pochodzeniu etnicznym Lenina, to niczego nie zmienia to, że był on mieszańcem najróżniejszych krwi: jego dziadek ze strony ojca, Nikołaj Wasiljewicz był krwi kałmuckiej i czuwaskiej, babka – Anna Aleksiejewna Smirnowa – była Kałmuczką; drugi dziadek – Izrael (po ochrzczeniu – Aleksander) Dawidowicz Blank – Żydem, druga babka – Anna Johannowna (Iwanowna) Grosschopf – córką Niemca i Szwedki Anny Beaty Estedt.

 

(…) Na ostatnim przed rokiem 1917 zjeździe Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (Londyn, 1907), co prawda wspólnym z mienszewikami, wśród 302-305 delegatów było już, obiecująco dużo, bo ponad 160 Żydów, czyli stanowili przeszło połowę składu uczestników zjazdu.

(…)W rezultacie konferencji kwietniowej (w roku 1917, tuż po ogłoszeniu wybuchowych „tez kwietniowych” Lenina) wśród 9 członków nowego Komitetu Centralnego bolszewików widzimy G. Zinowjewa, L. Kamieniewa, J. Swierdłowa. Na letnim VI Zjeździe Rosyjskiej Komunistycznej Partii bolszewików (przemianowanej z SDPRR) do KC wybrano 11 członków, a wśród nich Zinowjewa, Swierdłowa, Sokolnikowa, Trockiego i Urickiego. Potem było „historyczne posiedzenie” na ulicy Karpowka (w mieszkaniu Himmera i Flakserman) 10 października 1917 r., posiedzenie, na którym podjęto decyzję o przewrocie bolszewickim; wśród jego 12 uczestników byli Trocki, Zinowjew, Kamieniew, Swierdłow, Uricki, Sokolnikow. Tam też wybrano pierwsze „Biuro Polityczne”, które miało mieć tak obiecującą przyszłość, składające się z 7 członków, a w nim znowu ci sami: Trocki, Zinowjew, Kamieniew, Sokolnikow. Wcale nie mało. D. S. Pasmanik pisze dobitnie: „Nie ulega wątpliwości, odszczepieńcy żydowscy daleko wyszli poza procentową normę … i zajęli zbyt wiele miejsca wśród komisarzy bolszewickich”.

(…) od pierwszych dni swojej władzy bolszewicy wezwali Żydów do pracy w sowieckim aparacie – tego na funkcję kierowniczą, tamtego na wykonawczą. I co? – I wielu, bardzo wielu poszło – i to od razu. Władza bolszewicka pilnie potrzebowała bezgranicznie oddanych, wiernych wykonawców. Znalazła takich wielu wśród młodych zeświecczonych Żydów, przemieszanych z ich słowiańskimi i internacjonalnymi pobratymcami w komunizmie. I to całkiem niekoniecznie „odszczepieńców” – byli śród nich i bezpartyjni, zupełnie nierewolucyjni, dotąd jakby apolityczni Żydzi. U wielu mogło to być po prostu wyrachowanie życiowe, a nie jakiś cel ideowy – ale było to zjawisko masowe. I nie pospieszyli teraz Żydzi do tych zakazanych przedtem, a upragnionych przez nich, miejscowości wiejskich lecz do stolic. „Tysiące Żydów rzuciło się do bolszewików, widząc w nich najbardziej zdecydowanych obrońców rewolucji, niezawodnych internacjonalistów”, i „w niższych warstwach partyjnej struktury Żydzi pojawili się obficie”.

.

(…) Na starcie Października liczni Żydzi sami mówili z wielką dumą o swojej aktywności w bolszewizmie.

.

(…) Żydzi nie zaniedbaliby wysunąć się na czoło i to w ciągu kilku miesięcy Żydzi-bolszewicy, w okropnym nadmiarze, wykorzystali uzyskaną nieograniczoną niczym władzę, która im wpadła w ręce.

.

(…) Od końca lat 40-tych XX wieku, kiedy władza komunistyczna pokłóciła się ze światowym żydostwem, ten burzliwy udział Żydów w rewolucji komunistycznej zaczęli, z niezadowolenia lub ostrożności, przemilczać lub nawet ukrywać zarówno komuniści, jak i Żydzi, a próby przypominania go i opisywania strona żydowska zaczęła zaliczać do skrajnego antysemityzmu.

.

Na przykład poeta Naum Korżawin pisał: „Jeżeli uzna się udział Żydów w rewolucji za `tabu`, to o rewolucji w ogóle nie będzie można mówić. Były nawet czasy, kiedy tym udziałem się szczycono… Żydzi brali udział w rewolucji i to w nieproporcjonalnie dużej liczbie”. Albo M. Agurski: „Udział Żydów w rewolucji i wojnie domowej nie ograniczał się do wysoce nawet przekraczającego przeciętną, udziału w kierownictwie państwowym. Był znacznie szerszy”. Albo izraelski socjalista S. Cyriulnikow: „Na początku rewolucji Żydzi … stanowili podstawę nowego reżimu”.

.

(…) nie ulega wątpliwości, że ci żydowscy odszczepieńcy przez parę lat bezpośrednio przewodzili bolszewizmowi, stali na czele walczącej Armii Czerwonej (Trocki), WCIK-u, czyli Ogólnorosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego (Swierdłow), obu stolic (Zinowjew i Kamieniew), Kominternu (Zinowjew), Profinternu (Dridzo-Łozowski) i Komsomołu (Oskar Rywkin, a po nim Łazar Szackin, on też był szefem Komunistycznej Międzynarodówki Młodzieży).

.

(…) M. Agurski słusznie zauważa: „cóż za niezwykły widok dla kraju, w którym nie przyzwyczajono się w ogóle oglądać Żydów u władzy”… ”Żyd prezydentem krajuŻyd ministrem wojny... to było coś takiego, do czego rdzenna ludność Rosji przywyknąć chyba nie mogła”.

.

(…) Najbliższymi pomocnikami Trockiego byli prawie zawsze Żydzi (wśród trzech starszych sekretarzy – Glazman, Sermkus i naczelnik ochrony osobistej Dreizer). Oto spodobał się despotyczny i bezlitosny zastępca narkomwojna [ludowego komisarza wojny – bardzo wysokie stanowisko!] – i Trocki nie wahając się mianował na tę funkcję lekarza Efraima Sklianskiego, który nie był ani frontowym, ani sztabowym dowódcą, zastępcą przewodniczącego Rewolucyjnej Rady Wojennej [Riewwojensowieta] republiki i już Sklianski więcej znaczył niż głównodowodzący generał S. S. Kamieniew.

.

(…) Jeszcze i tego zapominać nie można, że nowi władcy nie omieszkali natychmiast napełnić swych mieszków, a mówiąc po prostu – ograbiać bezbronnych. „Zdobyte pieniądze zamieniają z reguły na drogocenne kamienie… Sklianski cieszy się w Moskwie reputacją `pierwszego kupca brylantów`; na Litwie trafił do kontroli wywozowej bagaż żony Zinowjewa, Złaty Bernsztejn-Liliny, w którym „wykryto klejnoty warte parę dziesiątków milionów rubli”.

.

(…) Znana wszystkim (z masowych zabójstw na Krymie) Rozalia Załkind-Ziemlaczka – furia terroru – była wraz z W. Zagorskim, I. Zielenskim, I. Piatnickim w gronie sekretarzy moskiewskiego komitetu bolszewików w latach 1917-1920, na długo przed Kaganowiczem. Najmniej zadziwiającym faktem jest to, że „w rewolucyjnych instytucjach Odessy było sporo Żydów”, jako że w Odessie […] Żydzi stanowili ponad jedną trzecią ludności. Tu było naturalne, że przewodniczącym WRK [Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego], potem „odeskiej Rady Komisarzy Ludowych” był W. Judowski, przewodniczącym gubkomu [komitetu gubernialnego] partii – J. Gamarnik. Owszem, Gamarnikowi potem jeszcze przypadnie Kijów: będzie tam przewodniczącym gubkomu, i gubriewkomu [gubernialnego komitetu rewolucyjnego], i gubispołkomu [gubernialnego komitetu wykonawczego]; a jeszcze potem – przewodniczącym Dalriewkomu i krajispołkomu, sekretarzem Dalkrajkomu partii i sekretarzem KC Białorusi i członkiem rady wojenno-rewolucyjnej białoruskiego okręgu wojskowego.

.

А wschodząca gwiazda Łazar Kaganowicz — przewodniczący niżnonowogrodzkiego gubkomu [komitetu gubernalnego] partii komunistycznej w 1918 roku?

.

(Aleksander Sołżenicyn „Dwieście lat razem”, fragmenty rozdz. XV)

.

„Jeżeli uzna się udział Żydów w rewolucji za `tabu`, to o rewolucji w ogóle nie będzie można mówić. Były nawet czasy, kiedy tym udziałem się szczycono… Żydzi brali udział w rewolucji i to w nieproporcjonalnie dużej liczbie”.

 

Autor jest tak głęboko przesiąknięty narodową tradycją, że używa określenia „pewna nacja”. To właśnie prowadzi do utraty człowieczeństwa, człowieczeństwo wymaga dostrzeżenia różnic między ludźmi i zdolności ich oceniania jako jednostek. Zapewne więzi rodzinne podpowiadają Autorowi patriotyzm, który jest całkowicie sprzeczny z wszelkimi ludzkimi odruchami i który nieodmiennie popycha do traktowania historii jak szmatki, która można sobie dowolnie farbować.

 

 

To nie „narodowa tradycja”, ale wszczepiona przez dekady obawa, że nazwanie Żyda Żydem zamiast rzeczowej polemiki będzie nazwane jaskrawym przejawem antysemityzmu. Zamiast zwalać winę na wydumaną tradycję miej Pan pretensje do Michnika i jemu podobnych.

 

 


Nic w tym nowego, ale warto przemyśleć inne tradycje, te od Włodkowica, poprzez Kościuszkę po Kotarbińskiego i Giedroyca. Jest to trudniejszy patriotyzm, ten który jest wartością i pomostem do innych ludzi. Długo by mówić, ale to już byłaby cała książka.
Jeszcze tylko ostatnie pytanie Autora: dlaczego zbrodniarze znaleźli schronienie w Izraelu? Po pierwsze dlatego, że Izrael jest państwem żydowskim i nie może odmówić wjazdu nawet żydowskim szujom, po drugie i to jest ciekawsze, dlatego, że polscy komuniści woleli ich wyrzucić niż wytoczyć procesy za popełnione czyny, bo w ten sposób polscy zbrodniarze mogli zwalić wszystko na Żydów i rządzić dalej, a naród to kupił. Nie pierwszy raz, kupował tę bajkę raz za razem przez stulecia. Rozprawy przeciw ubeckim zbrodniarzom pochodzenia żydowskiego, gdyby były uczciwe, musiałyby udowodnić, że stanowili oni tylko czubek góry lodowej. Historia jest ciekawa, ale jako nauczycielka
bywa oszustką.

 

Przecież tutaj jesteśmy zgodni. Żydzi faktycznie stanowili czubek góry. Ba, rządzili nawet sowieckim PRL-em (Berman i Minc).

 

Autor polemiki zacietrzewił się w obronie swojej nowej historii do tego stopnia, że nie zauważył oczywistej oczywistości.

.

Otóż zbrodniarze nazistowscy (niemieccy) w wielu przypadkach byli karani przez niemieckie sądy.

 .

Natomiast stalinowscy oprawcy na terenie Izraela cieszą się wolnością.

 

.

Poza tym komuniści nie wyrzucili wszystkich zbrodniarzy. Dowodem na to jest choćby Jakub Berman, który spokojnie dożył swoich dni w Warszawie. Salomon Morel natomiast zbiegł do Izraela dopiero w III RP. Za komuny żył jak w raju za emeryturę mundurową, nb. wypłacaną mu do śmierci.

 

Czy dzisiaj jego rodzina skarży się na polski antysemityzm?

A może rości sobie prawa do jakiegoś majątku pozostawionego w Polsce?

 

Nie zdziwiłbym się.

 

W Melbourne rozmawiałem z bardzo bogatą i dystyngowaną starszą panią, Żydówką z Białegostoku, która skarżyła się na polski antysemityzm, obciążając tym zarzutem również Armię Krajową, i usiłowałem z nią polemizować, przygwoździła mnie takim oto argumentem:

.

— Jeśli pan nie wierzy, to mogę zaprowadzić pana do mego brata, który też tu mieszka. Akowcy chcieli go zabić i tak postrzelili, że do dziś jest inwalidą! I to już po wojnie!

— A co brat wtedy robił? — spytałem.

— Był oficerem. Polskim oficerem! Zastępcą szefa bezpieczeństwa w Białymstoku!

.

(Marek Jan Chodakiewicz „Żydzi i Polacy 1918-1955. Współistnienie – zagłada – komunizm”)

 

 

Polacy bowiem spoglądają na winy, a nie na narodowość sprawcy.

 

Taka mała różnica, panie K.

.

 

https://

.

 

11.03 2018

 

fot, Jerzy Gorecki

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758